CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Delilah Carter
Delilah Carter
- Nie mogę uwierzyć, że to zrobił, jest pieprzonym dupkiem - Emily wywróciła oczami krzyżując ramiona. Obecnie siedziałyśmy w klasie matematycznej, to była ostatnia lekcja. Tak naprawdę nie wyjaśniłam jej co się wczoraj stało, bo byłam w złym humorze przez Justina.
Mówiąc o Justinie, nie widziałam go jeszcze, nie jestem pewna czy przyszedł do szkoły. Nie był na angielskim, ani na lunchu. Może starał się mnie unikać, tak jak ja jego. Nie rozmawialiśmy ze sobą od tamtego czasu, nawet nie napisał do mnie wiadomości z przeprosinami. Ale nie jestem tym zaskoczona, przecież to Justin Bieber i jego duma jest wyższa niż wieża Eiffla.
- Przy okazji, gdzie jest Justin? - zapytała Emily patrząc na tablicę i przepisując matematyczne notatki w zeszycie.
- Skąd mam wiedzieć, zresztą co mnie to obchodzi? - powiedziałam zapisując notatki.
Okej, może trochę mi zależało aby dowiedzieć się gdzie jest Justin i co robi. Nawet jeśli jestem na niego zła, część mnie pragnie zobaczyć go albo chce żeby ze mną porozmawiał i przeprosił.
- Powtarzasz się, ale będę udawać, że ci wierzę - pokręciła głową, śmiejąc się, wywróciłam żartobliwie oczami i uśmiechnęłam się lekko. Wiedziała, że kłamię i ja nie miałam zamiaru się obronić. Emily znała mnie lepiej niż ja sama.
Minęło pół godziny i wreszcie zadzwonił dzwonek. Wydawało mi się, że miną wieki zanim zegar wskaże 14:15. Wszyscy krzyknęli uradowane 'tak' powodując, że pan Michaels, nasz nauczyciel matematyki wywrócił oczami, biorąc swoje rzeczy z biurka. Wszyscy zabrali swoje rzeczy i rzucili się do drzwi.
Kończyłam swoje notatki gdy Emily chodziła po sali, mówiąc mi, że poczeka na mnie przy mojej szafce. Po skończeniu notatek, zamknęłam zeszyt, wzięłam moje wszystkie rzeczy i poszłam w kierunku szafki.
- Hej Carter, powodzenia dziś wieczorem - Eric Adams, szalenie uroczy chłopak mrugnął do mnie.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się, a on skinął głową, oboje poszliśmy w swoją stronę.
- Powodzenia wieczorem Carter, będę cię oglądać - Michael Drew powiedział puszczając mi oczko. Zarumieniłam się lekko i ukryłam rumieńce moimi włosami.
- Nie śmiej zbliżać się dzisiaj do Justina albo wyrwę twoje pierdolone włosy. Ostrzegam cię Carter. Justin jest mój - Trixie stanęła przede mną, a jej małe blondynki za nią kiwnęły idiotycznie głowami.
- Trixie, Justin jest twój, nie zabieram go od ciebie. Możesz go mieć, nie obchodzi mnie to - wywróciłam oczami i starałam się przejść obok niej, ale pociągnęła mnie za rękę.
- Dobrze, że wiesz co jest moje. Połóż na niego palec, a spotkają cię konsekwencje. Wiem, że jesteś kurwą i nie jesteś w stanie trzymać się z dala od niego, ale tylko kurwa spróbuj Carter. Tylko spróbuj - zaśmiałam się, to było dość zabawne, kurwa nazywa inną osobę kurwą. Hipokrytka.
- Tak jak mówiłam, jest twój - wywróciłam oczami i przepchnęłam się przez dwie blondynki i udałam się do mojej szafki. Położyłam książki starannie na półce i wzięłam torbę i klucze. Widziałam jak Emily się uśmiecha, gdy szła do mnie z Ryan'em. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu patrząc na nich. To było po prostu słodkie, jestem zaskoczona, że Ryan był faktycznie dobry tylko dla niej i nie spieprzył sprawy. Cóż, jeszcze nie.
- Wiem, że mnie znienawidzisz mnie, ale nie masz nic przeciwko jeśli pójdę na lunch z Ryan'em, będę na czas wieczorem, pomogę ci obiecuję.
- Emily jest w porządku, zobaczymy się później. Nie martw się, bawcie się dobrze - uśmiechnęłam się i przytuliłam moją przyjaciółkę oraz Ryan'a.
- Jest na boisku - Ryan szepnął mi do ucha, kiedy oderwał się od uścisku, puścił mi oczko, a ja żartobliwie wywróciłam oczami. Jakby mi się rzeczywiście chciało pójść na boisko i go szukać.
Ok może i będzie mi się chciało.
Poszłam na salę gimnastyczną gdy hala zaczęła robić się pusta. Każdy przygotowuje się do dzisiejszej gry, starałam się dostrzec Justina. Naprawdę nie wiem dlaczego chcę się z nim zobaczyć. To nie jest tak, że ja chcę z nim rozmawiać, bo nie chcę. Nadal jestem na niego zła za to co zrobił wczoraj. Chcę po prostu zobaczyć co robi, chyba można nazwać mnie wścibską, ale nie będę z nim rozmawiać, chyba że będziemy ćwiczyć.
Kiedy dotarłam do sali gimnastycznej, nie zdawałam sobie sprawy, jak boisko było daleko. Otworzyłam tylne drzwi, które kierowały na parking i podeszłam trochę bliżej. Zapomniałam, że zaparkowałam tutaj swój samochód, więc gdyby Justin mnie zobaczył, mam wymówkę. To nie tak, że kłamię. Serio mój samochód jest tutaj zaparkowany. Zatrzymałam się przy ogrodzeniu i spojrzałam na boisko. Justin biegał łapiąc piłki gdy trener Morris celował w niego. Nie trafił może dwa lub trzy razy, a resztę złapał skacząc wysoko w powietrze. Miał na sobie bordową koszulkę z napisem "BIEBER 6".
Było ich tylko dwoje na boisku, więc myślę, że Justin zmyślił czas jego pominiętych treningów aby ćwiczyć ze mną. Zaskoczyło mnie to jak ciężko pracował zarówno dla zabawy jak i dla finałów. Mogłabym powiedzieć, że był zmęczony przez brak energii kiedy biegał. Wydawał się być wyczerpany i zrobiło mi się go szkoda.
Nie Delilah, nadal jesteś na niego zła. Nie pamiętasz co wczoraj ci zrobił? Halooooo, przestań być miła i pomyśl wreszcie o sobie.
Wyrwałam się z zamyślenia i ponownie skupiłam na Justinie. Zaklaskał razem z trenerem Morrisem, a następnie wypił duszkiem butelkę wody. Ściągnął swoją koszulkę tym samym odsłaniając niesamowity ośmiopak. Położył koszulkę na ramieniu i wytarł twarz ręcznikiem.
Nagle zauważyłam jak Barbie podeszła do niego i go przytuliła. Wywróciłam oczami kiedy Trixie położyła ręce na jego torsie i zaczęła pieścić go na środku pola. Justin odsunął się i zabrał swoje rzeczy idąc przed Trixie kiedy ona wlekła się za nim jak porzucony szczeniaczek.
Westchnęłam kiedy opuścił boisko i ruszając w kierunku parkingu otworzyłam samochód. Nie mogłam pozwolić mu aby rozpraszał mnie w ten sposób. Muszę skupić się na dzisiejszym przedstawieniu. Muszę przestać o nim myśleć, zanim zapomnę swój tekst i całkowicie zawstydzę się przed wszystkimi.
---
- Emily boje się - powiedziałam siedząc na krześle i potrząsając nogą z niepokojem, kiedy mój makijaż był prawie gotowy. Przedstawienie zaczynało się za godzinę, spojrzałam na zegar i zdenerwowałam się jeszcze bardziej.
- Delilah Leigh Carter przestań być taka nerwowa. Ćwiczyłaś wiele razy, jestem pewna, że znasz swój tekst na pamięć - Emily wskazała na mnie palcem a ja wypuściłam nerwowy chichot, spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moje włosy były w papilotach, a makijażystka właśnie skończyła robić mój makijaż. Nie byłam przyzwyczajona do noszenia zbyt dużej ilości makijażu. Moje włosy zostały rozpuszczone.
- Załóż strój do pierwszej sceny - powiedziała pani Williams z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Delilah kochanie, dziękuję bardzo za to co zrobiłaś dla mnie. Wiem, że musiałaś przechodzić przez piekło ćwicząc z Justinem - przerwała gdy zachichotałam.
- Tak to na pewno było ciężkie - roześmiała się, a ja pokręciłam głową.
- Ale bardzo ci dziękuję. Wiedziałam, że zawsze można na ciebie liczyć - uśmiechnęła się do mnie, a ja wzruszyłam ramionami. Przytuliłam ją, a ona pociągnęła nosem, kiedy się odsunęła.
- Nie pani Williams, to ja dziękuję, dziękuję za danie mi szansy abym pokazała co potrafię, chciałabym aby mój tata był ze mnie dumny. Wiem, że moja mama była by ze mnie dumna, gdyby żyła - uśmiechnęłam się i trzymałam jej dłoń.
- Dziękuję kochanie - to sprawia, że czuję się szczęśliwa, jeśli ktoś jest szczęśliwy. To fajne uczucie, gdy patrzysz na kogoś kto się uśmiecha i wiesz, że to ty jesteś powodem tego uśmiechu, to zdecydowanie najlepsze uczucie.
- Nie chcę ci przeszkadzać, wiem że musisz się przygotować. Więc pójdę już. Jestem z ciebie dumna Delilah - skinęłam głową i ponownie ją przytuliłam zanim opuściła garderobę.
Usłyszałam pukanie do drzwi, skinęłam na Emily aby otworzyła je za mnie.
- Hej! - Ryan nas przywitał, a ja zrobiłam to samo, natomiast on cmoknął Emily w usta i przytulił ją. - Więc, gdzie jest Justin? - zapytał.
- Co masz na myśli, mówiąc gdzie jest Justin? - zmarszczyłam brwi i odwróciłam krzesło.
- Co? Myślałem, że tu jest..... - Ryan urwał, wymieniliśmy się spojrzeniami.
- Czekaj co? Więc mówisz, że jeszcze go tu nie ma? - zapytałam. Moje oczy rozszerzyły się w szoku, gdy Ryan pokręcił przecząco głową.
Jak on mógł być tak głupi, żeby zapomnieć, o przedstawieniu, które zaczynało się za mniej niż godzinę, a jego tu jeszcze nie ma? Mówiono mu kilka dni temu, że ma być w garderobie dwie godziny przed rozpoczęciem przedstawienia.
Delilah, uspokój się, pewnie jest już w drodze. Starałam się wymyślać najgłupsze wymówki tylko po to by się uspokoić, ale to nie działało.
Justin Bieber
- Wyłącz ten cholerny telefon Justin - jęknęła Trixie i przytuliła się do mojego nagiego torsu. Sięgnąłem po telefon, który leżał na stoliku. Miałem 12 nieodebranych połączeń i 6 nowych wiadomości od Ryana i Emily. Telefon zadzwonił ponownie kiedy miałem dzwonić do Ryana. Wybrałem 'odbierz' i trzymałem telefon przy uchu.
- Co? - jęknąłem
- Nie pierdol Justin. Gdzie ty do cholery jesteś? - splunął ze złością do telefonu.
- Dlaczego na mnie narzekasz? To ty wybudziłeś mnie z dobrego snu
- Narzekam na ciebie bo kurwa spektakl zaczyna się za mniej niż godzinę. Jak mogłeś zapomnieć że grasz jedną z głównych ról? Pojebało cię?
O kurwa.
- Kurwa, kurwa! - przekląłem na co Trixie usiadła patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Machnąłem ręką i lekko popchnąłem ją tak żeby znowu leżała. Jest cholernie wścibska.
- Cholera, powiedz Delilah, że przepraszam i będę za chwilę - wstałem z mojego wygodnego łóżka, szybko założyłem bokserki, jeansy i koszulkę.
- Kochanie, gdzie idziesz? - zapytała kiedy ja walczyłem z włożeniem butów.
- Do szkoły, kurwa, zapomniałem o przedstawieniu. Pośpiesz się, pokojówka zaraz przyjdzie i posprząta dom. Załóż to jebane ubranie i nie pozwól żeby ktoś cię zobaczył w moim domu bo będziesz martwa - wybiegłem z domu trzaskając drzwiami i pobiegłem do białego Lamborghini.
---
Szybko zmieniłem strój i fryzurę. Pani Williams nie była zbyt zachwycona mną i Delilah. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem ona natychmiast się odwróciła i poszła w drugą stronę. Tak naprawdę nie widziałem jak wyglądała bo była dosyć daleko mnie i miała na sobie suknie pod szlafrokiem.
Nikt ze mną nie rozmawiał oprócz Ryana. Emily również była na mnie wkurzona, oczywiście przyjaźniła się z Delilah więc działała w ten sam sposób. Nie byłem tym zaskoczony, dziewczyny zawsze tak robią.
- Spektaklt zaraz się zaczyna - poinformowała mnie pani Williams a ja skinąłem głową idąc za nią. Wyszedłem z szatni i poszedłem za kulisy. Chciałem się zastrzelić bo byłem w pierwszej scenie. Delilah nie wychodziła aż do 3 sceny.
Skłamałbym gdybym powiedział, że nie byłem zdenerwowany, bo byłem. Usiadłem na krześle starając się nie myśleć zbyt wiele, bo mogłem zapomnieć tekstu. Chciałem tylko skończyć grać, porozmawiać z Delilah, wytłumaczyć jej wszystko i powiedzieć jak bardzo spieprzyłem, znowu.
Poprawiłem moje włosy, dość ostrożnie je bałaganiąc. To nie były normalne, zaczesane do góry włosy które miałem na co dzień. Te były ułożone bardziej z klasą, frajerzy takie mieli. Oczywiście ja gram w spektaklu snobistycznego, bogatego księcia, który próbuje odnaleźć swoją księżniczkę blablabla, jakieś romantycznego gówno, chyba Królewna Śnieżka albo Alladyn. Nawet nie pamiętam.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos gospodarza tego wieczoru, który wygłaszał mowę wstępną. Kilka minut później pani Williams dała mi znak, że spektakl się zaczyna.
Duże, czerwone zasłony zaczęły się rozsuwać a światło zostało skierowane na mnie. Spojrzałem na widownie, była cała pełna. Natychmiast dostrzegłem moją mamę i tatę, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie. Uśmiechali się i machali do mnie, mama trzymała aparat przed sobą.
3rd Point of View
(jeśli mówi Książę Drew lub Alexandra Sullivan to chodzi o Justina i Delilah)
To było już ostatnia scena, a do tej pory Justin i Delilah radzili sobie bardzo dobrze. Ciężko było im udawać zakochanych w sobie, kiedy wiedzieli, że nie wszystko jest pomiędzy nimi w porządku. Delilah dziękowała Bogu, że Justin jeszcze nie zawalił sprawy i nie zapomniał tekstu. Zaskakujące było to, że był bardzo dobry w aktorstwie i myślę, że aktorstwo jest kolejną rzeczą do dodania do listy pt. "Dlaczego Justin Bieber jest perfekcyjny".
Justin obecnie siedzi na krześle i rozmawia z dwiema księżniczkami.- Książę Drew Morris, młoda kobieta czeka na zewnątrz, mam ją wyprosić? - zapytał sługa na co książę pokręcił głową.
- Nie, pozwól jej dołączyć do nas - powiedział Drew, a sługa skinął głową, podszedł do ogromnych drzwi i otworzył je. Książę Drew Morris zignorował dwie irytujące księżniczki, które mówiły do niego, a on wpatrywał się w drzwi. Nigdy nie pozwalał przychodzić obcym do pałacu, ale tracił nadzieję i chciał odnaleźć swoją księżniczkę. Głos wewnątrz podpowiadał mu, że młoda kobieta za drzwiami może okazać się jego księżniczką.
Światło zostało skierowane na drzwi, a on patrzył jak drzwi powoli odsłaniają młodą kobietę ubraną w niebieską suknię. Białe rękawiczki sięgały jej do połowy ramion, na szyi miała srebrny naszyjnik, zwisające kolczyki w uszach, a jej jasnobrązowe, kręcone włosy były zaczesane na bok. Jej piękne, brązowe oczy błyszczały, a różowe, pulchne usta uformowały się w uśmiech.
Justin próbował jak najlepiej wcielić się w postać i nie było to trudne biorąc pod uwagę, że sam Justin był zaskoczony tym jak pięknie wyglądała Delilah, chociaż powinienem powiedzieć Alexandra Sullivan.
Justin podziwiał jej urodę, a ona powoli szła w jego kierunku. Prawie zapomniał co miał zrobić. Na szczęście wyrwał się z zamyślenia i wstał z krzesła. Dwie księżniczki pociągnęły go za ramię co zignorował i poszedł w kierunku Delilah.
- Wasza wysokość, chciałabym podziękować za pozwolenie mi przyłączenia się do balu. Przepraszam, przyszłam nieoczekiwanie - powiedziała cicho.
Justin patrzył na Delilah, poczuł że zagubił się w głębi jej oczu. Zapomniał, że sztuka nadal trwa.
- Ona jest wspaniała - pomyślał.
Delilah stała przed Justinem wciąż trzymając swoją sukienkę, a jej oczy spotkały się z jego oczami. Stała się nerwowa i zaczęła rozglądać się dookoła kiedy Justin wciąż nie powiedział swojego następnego tekstu. Próbowała wymyślić jak dać mu znak żeby powiedział swój tekst bez rzucania się w oczy, więc odwróciła wzrok. Justin lekko odwrócił głowę na bok i spojrzał na panią Morris, która szeptała "powiedz swój tekst" i machnęła ręką jakby chciała powiedzieć "no dalej".
- N-nie wi-wiem kim jesteś i jak masz na imię ale - Justin zaciął się niepewny jak zamierzał się uratować. - A-ale wiem, że jesteś absolutnie piękna - mówił, a Delilah wytrzeszczyła oczy w szoku, kiedy zdała sobie sprawę, że tego nie było w scenariuszu.
Sam Justin również był zaskoczony i niepewny skąd to wyszło, ale to był dobry strzał. Justin nigdy wcześniej nie czuł się poddenerwowany i nie wiedział czy to dlatego że więcej niż sto osób go ogląda czy to przez szalenie wspaniałą dziewczynę, która stała tuż przed nim.
- C-chciałabyś ze mną zatańczyć? - w końcu zapytał, gdy przypomniał sobie ostatnią linijkę scenariusza.
- Bardzo bym chciała - powiedziała Alexandra Sullivan pozwalając Księciu Drew'owi wziąć się za rękę. Położyła swoją dłoń na jego ramieniu, a jego druga ręka spoczywała na jej smukłej talii. Zaczęli tańczyć kiedy usłyszeli muzykę.
Omijając inną publiczność, Trixie siedziała w trzecim rzędzie zaciskając rękę w pięść. Na pewno nie podobało jej się to, że Justin i Delilah są tak blisko siebie. Był też tam Ryan i Emily w drugim rzędzie, natomiast oni podziwiali swoich przyjaciół na scenie. Z lewej strony był cały zespół piłkarski. Przyszli aby wspierać Justina w jego wielkim dniu.
Wiele osób na widowni myślało o tym, że Justin i Delilah mogliby parą. Niektórzy nawet czuli motylki w brzuchu kiedy patrzyli tylko na dwie osoby tańczące na scenie.
Może i była to gra, ale nie sposób zaprzeczyć, że coś było pomiędzy nimi. Oboje byli zbyt ślepi żeby to zobaczyć, ale wszyscy na widowni uświadomili sobie, że jest jakaś chemia między nimi.
Muzyka dobiegła końca, więc Książę Drew i Alexandra Sullivan przestali tańczyć. Na szczęście Justin wciąż pamiętał swój kolejny tekst i odezwał się.
- Myślę, że wreszcie znalazłem moją księżniczkę
- Kto to jest, wasza wysokość?
- To ty
Uśmiechnęli się do siebie, nie wiedzieli już czy to wciąż było częścią scenariusza, czy rzeczywiście mieli się do siebie uśmiechnąć. Ale jedno jest pewne, Justin zdecydowanie uśmiechał się z powodu Delilah, nie tylko dlatego że było to częścią scenariusza.
Justin po raz kolejny spojrzał w te jej hipnotyzujące, brązowe oczy. Zapomniał o wszystkim co się działo i skoncentrował się na pięknej dziewczynie stojącej przed nim. Był tak oszołomiony jej urodą, że nie wiedział co robić dalej. Justin Bieber nigdy się nie denerwuje, ale jeśli chodzi o Delilah Carter to zupełnie inna historia.
Jego oczy błyszczały na widok ust Delilah i na myśl o tym jak bardzo chce pocałować te różowe, pulchne usta, a myśl o tym że to idealny czas skłoniła go do wykonania tej czynności.
Pochylił się i przycisnął swoje usta do jej. Czekał tak długo na ten moment i wreszcie to zrobił. Jak tylko się pocałowali zasłony zostały zasunięte, ale ludzie widzieli pocałunek. Wiwatowali i klaskali myśląc, że pocałunek był faktycznie częścią przedstawienia.
Delilah błyskawicznie się odsunęła i spojrzała na Justina. Była zszokowana tym co zrobił Justin. Justin otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale żadne słowo z nich nie wyszło. Był wstrząśnięty tym co zrobił. Nawet nie wie co sprawiło, że to zrobił, po prostu uległ pokusie.
Delilah nie mogła uwierzyć w to co się stało i nadal była w szoku. Stała tam wpatrując się w oczy Justina. Nie była pewna czy jej się to podobało czy nie. Jej serce zaczęło bić szybciej, a ręce coraz bardziej się pociły. Szybko odwróciła się i pobiegła na scenę.
- Czekaj, Delilah! - Justin zawołał za nią, ale ani razu nie odwróciła się w jego stronę. Nadal szła i ignorowała wszystkich, którzy patrzyli na nią za kulisami.
______
Od dzisiaj możecie nam zadawać pytania na asku (link).
______
Od dzisiaj możecie nam zadawać pytania na asku (link).