czwartek, 31 lipca 2014

Informacja

Cześć. Nie wiemy za bardzo od czego zacząć i czy w ogóle jeszcze ktoś to przeczyta, ale cóż. Jak zauważyliście już od ponad miesiąca nie ma nowego rozdziału. Nie mamy pojęcia czy autorka zawiesiła Change czy pisze rozdział. Napisałyśmy do niej, ale na razie nie odpisała. Oczywiście my tłumaczenia nie zawieszamy, no chyba że autorka je zawiesi to my też będziemy do tego zmuszone. Na chwilę obecną musicie (jeśli ktoś jeszcze czeka) uzbroić się w cierpliwość, bo mimo że bardzo chciałybyśmy coś z tym zrobić to nie mamy na to wpływu. Bardzo dziękujemy Wam za 649 komentarzy, 72+ tys. wyświetleń oraz 45+ tys. wyświetleń, 1561 gwiazdek i 240 komentarzy na wattpadzie! Jesteście niesamowici! Pozdrawiamy i miejmy nadzieję do "zobaczenia" ♡♡♡♡

Edit: Odpisała nam autorka. Jej laptop się zepsuł, a na nim była połowa rozdziału... W każdym razie dobrą wiadomością jest to, że nie przestała pisać Change i postara się naprawić swojego laptopa co wiąże się z tym, że być może już niedługo pojawi się kolejny rozdział :)

niedziela, 29 czerwca 2014

XXIII. There they are, those big blue eyes that I love

Justin Bieber

Zegar wreszcie wskazał 0:00, wydał sygnał i Stratford Huskies ponownie wygrali z dwoma punktami na prowadzeniu. Zgromadziliśmy się w kółku i przytulaliśmy. Wszyscy nam gratulowali podczas gdy przeciwna drużyna schyliła głowy w rozczarowaniu. Natychmiast pobiegłem na drugą stronę boiska, która doprowadziła mnie do parkingu. Czułem się źle ignorując ludzi, których starali się porozmawiać ze mną, ale martwiłem się o Delilah. Mój kask utrudniał mi bieganie,  a ponieważ byłem zmęczony rzuciłem go na ziemię pozostawiając w tyle.
Po wejściu do samochodu zdjąłem mój strój, szybko włożyłem koszulkę, spodnie dresowe i parę nowych butów przed uruchomieniem samochodu. Zapiąłem pas i wycofałem się z miejsca parkingowego. Zwolniłem na skrzyżowaniu, ale kiedy autostrada była czysta docisnąłem pedał gazu. Usłyszałem ryk silnika gdy samochód ruszył z pełną prędkością. Oczywiście, głupie światło zdecydowało zmienić kolor na żółty. Jęknąłem z frustracji kiedy zwolniłem na czerwonym świetle. Niecierpliwie stukałem palcami o kierownicę kiedy patrzyłem na światło czekając aż zmieni kolor na zielony.
Musiałem się uspokoić i być bardziej ostrożny, ponieważ wiem, że jeśli będę jechał  lekkomyślnie prawdopodobnie skończę w szpitalu obok Delilah. Przebiegłem palcami po moich włosach, czekałem wieki na to cholerne, zielone światło.
- No dalej do cholery - przekląłem szarpiąc za końcówki moich włosów. Potem co trwało lata światło w końcu zmieniło się na zielone. Na moje pierdolone szczęście osoba jadąca przede mną jechała wolniej niż żółw.
- Jezu Chryste - wymamrotałem obracając kierownicę nieco w prawo tym samym zmuszając swój samochód aby zmieścił się na pasie jednak dwa pozostałe koła były na chodniku. Samochód zatrąbił na mnie, ale nie przestawałem, a gdy miałem wystarczająco dużo miejsca wróciłem na pas i docisnąłem pedał gazu jeszcze bardziej.
Po zrobieniu kilku skrętów (nie, nie chodzi o te które macie teraz na myśli haha) wreszcie dotarłem do szpitala. Kiedy znalazłem puste miejsce szybko zaparkowałem swój samochód. Wyłączyłem silnik i wyskoczyłem z samochodu zamykając za sobą drzwi przed pobiegnięciem do holu. Udałem się w stronę recepcji przeciskając się przez kolejkę ludzi, którzy krzyczeli na mnie.
- Czy możesz mi powiedzieć w jakiej sali jest Delilah Carter? - zapytałem patrząc na mężczyznę siedzącego przed komputerem.
- Proszę pana, jeśli pan nie widzi jest kolejka, proszę wrócić...
- Daj mi kurwa ten pierdolony numer sali. Nie mam czasu - warknąłem, a on spojrzał na mnie wielkimi oczami.
- Obawiam się, że nie mogę tego zrobić, proszę... - pochyliłem się ku niemu, chwyciłem go za kołnierz i spojrzałem prosto w oczy.
- Daj mi ten jebany numer albo uduszę cię własnymi rękami - przełknął ślinę i zaczął pisać na klawiaturze, jego ręce trochę się trzęsły kiedy próbował skupić się na ekranie. Mocniej zacisnąłem palce przez co pośpieszył się.
- Delilah Leigh Carter, 3 piętro, sala numer 324 West - wykrztusił, jego twarz zrobiła się czerwona.
Puściłem go i odepchnąłem wszystkich na mojej drodze, a następnie poszedłem w kierunku windy i nacisnąłem przycisk. Nie trzeba było długo czekać aż drzwi windy się otworzą. Ujrzałem kilka osób idących w kierunku windy więc szybko zamknąłem drzwi i nacisnąłem numer trzy. Mam klaustrofobię, więc w przeciągu pierwszych 5 sekund zacząłem czuć się bardzo niekomfortowo. Stukałem stopą o podłogę, aż winda zadzwoniła i drzwi wreszcie się otworzyły.
Odnajdując znak West udałem się w tym kierunku i zacząłem szukać numeru pokoju. Wyminąłem kilka pielęgniarek, które popychały swoich pacjentów na wózku inwalidzkim. Zwolniłem kiedy zobaczyłem Drewa siedzącego na kolanach kobiety. Odwróciła głowę w moją stronę i wstała kiedy podszedłem do niej.
- Delilah tam jest? - zapytałem ciężko oddychając. Moje serce waliło bardzo szybko, a dłonie były strasznie spocone.
- Ty musisz być Justin, jestem Sara, ciocia Delilah - posłała mi słaby uśmiech, zmuszała się by wyglądać przyjaźnie, chociaż w głębi duszy martwiła się tak jak ja. Podaliśmy sobie ręce i lekko się uśmiechnąłem.
- Delilah aktualnie odpoczywa, ale nie krępuj się, idź i sprawdź co z nią - skinąłem głową i odwróciłem się w stronę Drewa, który pomachał do mnie.
- Ciociu, mogę iść z Justinem? - zapytał ją, a ona pocałowała go w policzek zanim pozwoliła mu wskoczyć w moje ramiona. Trzymałem go na boku mojego biodra kiedy otworzyłem drzwi.
Moje serce niemal przestało bić od momentu gdy zobaczyłem Delilah śpiącą na łóżku z maską tlenową. Elektrokardiograf stał obok niej pokazując bicie jej serca. Zapomniałem, że trzymałem Drewa i prawie wypuściłem go z rąk gdy moje ciało zrobiło się słabe na widok mojej dziewczyny, która spała spokojnie z lekko otwartymi ustami. Nawet nie zauważyłem Emily i Ryana którzy siedzieli na krzesłach pod ścianą dopóki Ryana nie zakaszlał. Odwróciłem głowę w ich kierunku i spojrzałem na Emily, której oczy były przekrwione, a worki pod oczami były całkowicie widoczne.
Wziąłem głęboki oddech przed podejściem do Delilah. Oblizałem usta i wypuściłem powietrze z ust odganiając włosy z jej twarzy.
- Kochanie - wymamrotałem, a następnie pochyliłem się przyciskając usta do jej czoła. Trzymałem je tam przez kilka sekund zanim się odsunąłem. Ryan popchnął krzesło w moim kierunku, które przyciągnąłem bliżej łóżka zanim usiadłem na nim. Ująłem rękę Delilah w swoją złączając nasze dłonie. Drew siedział na moich kolanach patrząc niewinnie na swoją siostrę.
- Czy ktoś powie mi co się stało? - odwróciłem głowę do nich. Emily uniosła głowę w górę i pociągnęła nosem, a następnie wytarła łzy.
- Wzięła tabletki z kofeiną i zgaduję, że brała je przez cały tydzień, bo wcześniej tego popołudnia obudziłam ją, a ona zaczęła panikować. Potem krzyczała na mnie, poczuła niepokój i zaczęła płakać. Przytuliłam ją i zemdlała w moich ramionach. - zamknąłem oczy na kilka sekund i westchnąłem. - Nie wiem dokładnie dlaczego brała te tabletki, ale jestem pewna, że wzięła na siebie za dużo w zeszłym tygodniu. Wpadła w panikę kiedy powiedziałam jej miałyśmy iść na mecz bo chcesz popatrzeć na nią. Zaczęła nakładać makijaż mówiąc mi, że musi wyglądać idealnie dla ciebie, ponieważ nie chce żebyś ją zostawił
Zmarszczyłem brwi w zmieszaniu, zastanawiając się dlaczego po raz kolejny czuła się niepewnie.
- Nie wiem czy się pokłóciliście, ale... - urwała, a ja pokręciłem głową. Wszystko szło świetnie między nami i wiedząc, że ona nie czuła się dobrze moje serce się złamała. Nie wiedziałem, że czuła się w ten sposób i bardzo chciałem się dowiedzieć co zmusiło ją do zrobienia tego sobie. Ledwo mogłem wydusić z siebie słowo, w rzeczywistości nie mogłem nawet otworzyć ust i mówić poprawnie, więc zamiast tego po prostu patrzyłem na Delilah mając nadzieję, że zaraz się obudzi.
Nagle drzwi od sali otworzyły się co sprawiło, że odwróciłem głowę w bok. Lekarz wszedł do środka i podszedł do mnie trzymając podkładkę do pisania.
- Jestem doktor Rodriguez, a ty musisz być Justin - skinąłem głową, a on wyciągnął rękę którą chętnie uścisnąłem. - Wcześniej krzyczała twoje imię - posłał mi mały uśmiech.
- Czy wszystko będzie z nią dobrze?
- Nie martw się, Delilah wyzdrowieje. Po prostu musi odpocząć i zrelaksować się. Jej ciśnienie krwi wzrosło ze względu na ilość tabletek które wzięła w tym tygodniu. Doprowadziło to także do ataku lęku i przypuszczam, że miała również problemy z oddychaniem. Mogła czuć się trochę chora i mogła mieć ból głowy, który jest całkowicie normalny. Wcześniej daliśmy jej leki, aby się uspokoiła, powinna się niebawem obudzić - wyjaśnił. - Na szczęście Delilah ma silne i zdrowe serce. Ale proszę odebrać to jako lekcje, nie wiele osób radzi sobie z tak dużą ilością kofeiny w organizmie tak jak ona. Delilah ma szczęście, że to nic poważnego.
Nie mogłem pomóc, ale odetchnąłem z ulgą wiedząc, że wszystko będzie z nią dobrze. To nie zmienia faktu, że mogła przedawkować co mogło doprowadzić do czegoś znacznie gorszego niż to.
- Chciałem zrobić Delilah badania kontrolne, będę drukować badania krwi które wcześniej zrobiliśmy. Naciśnij przycisk obok jej łóżka, jeśli będziesz czegoś potrzebować - uśmiechnął się do mnie zanim opuścił salę.
- Hej Justin, co się stało z Lilah? - zapytał niewinnie Drew.
- Lilah odpoczywa kolego, jest trochę zmęczona. Ale nie martw się, lekarz powiedział, że wyzdrowieje - podniosłem go i pozwoliłem mu usiąść na łóżku obok Delilah. Przysunął się bliżej niej kładąc rękę na jej. Poczułem wibracje mojego telefonu w kieszeni, wyjąłem go i odebrałem połączenie od nieznajomego numeru.
- Halo? - powiedziałem czekając na odpowiedź.
- Justin, tu Michael Carter. Przepraszam że dzwonię z zaskoczenia, ale chciałem dowiedzieć się co się dzieje z moją córką
- Dobry wieczór panie Carter, rozmawiałem z lekarzem i powiedział, że z Delilah wszystko będzie dobrze. Dali jej leki uspokajające, teraz śpi, ale powinna się wkrótce obudzić.
- Możesz jej powiedzieć aby zadzwoniła do mnie gdy będzie miała czas? - zapytał.
- Tak proszę pana, niech się pan o to nie martwi.
- Dobrze Justin, muszę już iść ale daj mi znać jeśli coś się stanie. Martwię się o nią.
- Dobrze proszę pana, może pan na mnie liczyć, obiecuję.
- Jeszcze jedno zanim się rozłączę - zrobił przerwę. - Dziękuję za opiekę nad moją córką Justin. Wniosłeś dużo miłości i radości do jej życia. Nie wiem jak mógłbym ci podziękować.
- Dziękuję bardzo proszę pana - uśmiechnąłem się do siebie, spojrzałem na Delilah, poruszyła ręką która wciąż była złączona z moją.
- Zaopiekuj się moim synem - połączenie zostało przerwane. Zablokowałem telefon przed włożeniem go z powrotem do kieszeni. Wstałem z krzesła i lekko uniosłem się nad łóżkiem. Oczy Delilah powoli się otworzyły i zobaczyłem te duże, niebieskie oczy w których zawsze się gubiłem w każdej chwili gdy na nie patrzyłem. Ściągnęła maskę i uśmiechnęła się do mnie.
- Justin? - powiedziała cicho.
- Jestem tutaj, kochanie - ścisnąłem jej dłoń, pieszcząc ją moim kciukiem. - Jestem tutaj - powtórzyłem.
- Drew pozwólmy Justinowi i Lilah porozmawiać. Pójdziemy do kawiarni i Ryan kupi ci lody - Emily i Ryan wstali ze swoich miejsc i podeszli do łóżka. Emily trzymała Drewa w ramionach i pozwoliła dać jego siostrze buziaka. - Zobaczymy się później Li.
- Do zobaczenia później kwiatuszku. Szybkiego powrotu do zdrowia - powiedział Ryan uśmiechając się do niej. - Wyluzuj bro - skinąłem głową po tym jak poklepał mnie po plecach. Patrzyłem jak trójka z nich wychodzi z sali, następnie zwróciłem moją uwagę z powrotem na Delilah, byliśmy w końcu sami.
- Możesz mi pomóc usiąść, proszę? - zapytała słodko, umieściłem moją rękę pod jej plecami, a następnie poprawiłem poduszki za nią zanim oparła się o nie. Wyglądała blado, usta miała suche i oczy wyglądały na zmęczone ale dla mnie nadal wyglądała tak samo pięknie.
- Proszę, nie rób tego już nigdy więcej - zacząłem, mogłem zobaczyć ból w jej oczach. - Martwiłem się o ciebie. Panikowałem podczas meczu. Jeśli Emily by cię nie powstrzymała, kto wie co mogłoby się z tobą stać. Nawet nie chcę już o tym myśleć bo to jest straszne - przerwałem dając sobie czas na wzięcie oddechu. Pozostała cicho i przerwała kontakt wzrokowy, jej oczy śledziły pokój.
- Nie byłem w stanie myśleć logicznie, w tamtym momencie nie wiedziałem co zrobić i fakt, że nie wiedziałem co się stało, przerażał mnie jeszcze bardziej. Byłem nieświadomy i mój umysł wymyślał własne historie. Nie wiedziałem czy miałaś wypadek samochodowy, wariowałem. Do kurwy nędzy, co ty sobie myślisz? Tabletki z kofeiną? Co jeśli byś je przedawkowała, cholera czy ty myślałaś?
- Justin przepraszam, byłam tak zestresowana i tak dużo testów się zbliżało, nie miałam czasu na naukę, a rano miałam test wstępny na studia i nie mogłam zawalić - powiedziała cicho, jej oczy zaczęły błyszczeć
Puściłem jej rękę i przetarłem twarz, westchnąłem.
- To najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłaś. To były studia kontra twoje zdrowie. Studia są studiami, twoje zdrowie jest inną sprawą - powiedziałem lekko podnosząc głos na nią. Chodziłem po pokoju próbując się uspokoić.
- Robię to dla mojego taty Justin, po prostu nie rozumiesz ilości nacisku jaką ja czuję. Nacisk od każdego nauczyciela, który oczekuje że zdam każdy test z łatwością, a kiedy mi się nie powiedzie to jest jak koniec świata. Wystarczy wyobrazić sobie ich reakcję jeśli nie udało by mi się napisać testu wstępnego na studia - przestałem chodzić dookoła i oparłem dłonie o metalową ramę łóżka.
- Zmartwiłaś nie tylko mnie. Twojego tate, twoją ciocie, twoją rodzinę, twoich przyjaciół...
- Chciałam aby wszyscy byli szczęśliwi - powiedziała przerywając mi.
- Czy możesz postawić się pierwszy raz i przestać myśleć o wszystkich. Przestać wszystkich uszczęśliwiać Delilah, bo nie zawsze można wszystkich zadowolić.
- Nie rozumiem tego! - podniosła na mnie głos siedząc na łóżku. - Jeśli myślę o sobie i robię rzeczy dla siebie, jestem egoistką. A teraz, kiedy jestem bezinteresowna mówisz mi, że mam zacząć myśleć o sobie i przestać próbować zadowolić innych?
- Każdy po prostu oczekuje ode mnie zbyt wiele, jak mogłam nie myśleć, że tabletki były jedyną opcją? Nie chciałam zawieść któregokolwiek z was, chciałam zdać wszystkie testy, zdać egzamin wstępny na studia, pomóc studentom z matematyki po szkole, a także spędzać czas z tobą. Nie chciałam rozczarować żadnego z was i ty jeszcze masz czelność wściekać się na mnie? Jak możesz winić mnie za branie głupich tabletek? Nie możesz i nie masz prawa bo mnie nie rozumiesz! - krzyczała wskazując palcem na mnie.
- Kochanie... - zamarłem kiedy zobaczyłem łzy spływające po jej twarzy. Szybko podszedłem do niej i próbowałem wytrzeć jej policzki, ale odepchnęła mnie.
- Wiesz, myślałam że będziesz mnie w tym wspierać. Nigdy nie myślałam, że przyjdziesz tutaj i będziesz krzyczeć na mnie. Mam dość tego tygodnia Justin i nie potrzebuję cię żebyś jeszcze mi dokładał. Możesz mnie teraz zostawić - warknęła ocierając łzy dłonią.
- Przepraszam, nie chciałem krzyczeć na ciebie. Nie mogę potrafię opisać tego uczucia kiedy dowiedziałem się, że jesteś w szpitalu. Nie mogłem nawet oddychać - przerwał i głęboko odetchnął. - Byłem przerażony, przepraszam - oparła się plecami o poduszki, przyciągnęła kolana do piersi i ukryła twarz w dłoniach.
Usiadłem na łóżku obok niej i przytuliłem ją. Owinęła ręce wokół mojego torsu, ścisnęła moją koszulkę i zaczęła szlochać. Całe jej ciało drżało i od razu poczułem się winny, że spowodowałem że płacze.
- Przepraszam kochanie, nie chciałem.. - powtórzyłem całując czubek jej głowy i przytuliłem ja mocniej. - Chcę abyś była szczęśliwa - odsunąłem się i otarłem jej łzy kciukiem. Unikała kontaktu wzrokowego i patrzyła na kolana bawiąc się palcami.
- Nie wiedziałam że to posunie się za daleko, to znaczy ja nigdy nie myślałam, że zacznę się od nich uzależniać. Myślałam, że mi pomogą - wymamrotała, jej ramiona opadły i pochyliła głowę w dół. - Ale masz rację, nie myślałam.
- Taa myślę, że oboje to wiemy - zaśmiałem się. - Chyba przesadziłem i wszystko co się liczy to, to że wszystko z tobą dobrze. To wszystko co się dla mnie liczy - nie chciałem aby obwiniała siebie i chociaż brzmiało to jakbym obwiniał ją za jej czyny powinienem zastanowić się nad tym co miałem zamiar powiedzieć przed wyrzuceniem ich i powiedzenia jej.
- Przepraszam Justin.
- Ja też przepraszam, wiesz że nie miałem tego na myśli - wziąłem jej prawą rękę do mojej. - Jeśli kiedykolwiek poczujesz się w ten sposób możesz zawsze porozmawiać ze mną i zawsze będę tutaj aby cię wysłuchać. Zawsze będę tu dla ciebie. Mówię ci to cały czas, bo chcę zakodować w twojej głupiej głowie, że nigdy cię nie zostawię i musisz mi obiecać, że nigdy nie odejdziesz ode mnie - powiedziałem, trzymając mój pinky finger*, owinęła swój palec wokół mojego i nie mogłem powstrzymać się od uśmiechnięcia.
- Wiem i obiecuję - powiedziała z głową wciąż opuszczoną w dół.
- Spójrz na mnie - powiedziałem jej ale uparcie pokręciła głową. Umieściłem palec pod jej brodą, powoli podniosłem jej głowę tak że musiała patrzeć na mnie. - Tam są, te duże niebieskie oczy które kocham - uśmiechnąłem się do niej wywołując u niej rumieńce, ale zanim mogła podnieść ręce aby zakryć twarz ja przytrzymałem je na dole. - Delilah, spójrz na mnie.
Jej jasnoniebieskie oczy spojrzały na mnie, a ja już czułem że się gubię. Gdy zbliżyłem się do niej, zdawały się być jeszcze bardziej jaśniejsze, ich zewnętrzna krawędź kończy się ciemnym granatem. Po prostu siedzieliśmy tak kilka chwil wpatrując się sobie w oczy jakby to był portal który przeniósł nasze dusze do innego wymiaru.
Zanim mogłem pomyśleć czy się powstrzymać, te słowa wymknęły się z moich ust.
- Kocham Cię
Spojrzała na mnie z rozszerzonymi oczami, ani razu nie mrugając. Nie odpowiedziała i od razu poczułem się zakłopotany. - Przepraszam... - moje zdanie zostało przerwane bo Delilah przycisnęła swoje usta do moich.
Odsunęła się i uśmiechnęła się do mnie, następnie położyła dłoń na moim policzku.
- Ja też Cię kocham. - jej usta ponownie spotkały moje i powoli zacząłem przechylać swoje ciało w jej kierunku, obniżała się aż jej plecy zostały dociśnięte do poduszki.
- Kocham Cię - wymamrotałem na przeciwko jej ust kiedy unosiłem się nad nią. Odsunęła się owijając ręce wokół mojej szyi. - Nie powiesz tego znowu? - zapytałem unosząc na nią brew.
Zachichotała przewracając na mnie oczami.
 - Ja też Cię kocham

*chodzi o pinky promise, wtedy się wystawia 'mały' palec zwany pinky finger
__________

No i wreszcie mamy wakacje! Jak zamierzacie je spędzić? Macie jakieś konkretne plany? My jak na razie odpoczywamy od szkoły i śpimy do 12 haha. Tak wgl śniła mi się dzisiaj szkoła i moja nauczycielka od matmy aha.

Przetłumaczyłyśmy kawałek notki od autorki:
"Mam nadzieję, że podoba wam się ten rozdział, hmm niektórzy pytają mnie czy mam zamiar pisać sequel do tego i nie, nie sądzę.
Prawdopodobnie będzie o 15 rozdziałów więcej, więęc tak, to jest dużo :)
Już sobie planuję, jestem bardzo podekscytowana.
Ale nie wiem, kto wieeee może zrobię sequel ;)"
(...)
"*** !!! KTO PAMIĘTA CO SIĘ STAŁO Z JAXONEM??? !!! ***"

Jak wam się podoba rozdział? Naszym zdaniem jest to najlepszy rozdział Change. Wreszcie powiedzieli sobie, że się kochają asdfghjkl Proszeeeee każdy kto czyta nasze tłumaczenie niech zostawi po sobie chociaż kropkę w komentarzu bo idk ile was tak naprawdę jest. Raz prawie 50 a potem 20 pare :/ Oczywiście, podpisujcie się nazwami z tt kiedy komentujecie :) I jeszcze jedno, nie wiemy kiedy będzie kolejny rozdział, ponieważ jesteśmy już na bieżąco z tłumaczeniem i musimy czekać aż autorka doda kolejny rozdział. Więc rozdziały już nie będą dodawane co sobotę.

Wczoraj dostałyśmy nominację do Liebster Award, więc od razu mówimy że się to nie bawimy.

I ostatnia sprawa - robi ktoś z was szablony, okładki na wattpada lub zwiastuny? Pewnie zauważyliście, że cały czas zmieniamy szablony, a chcemy wreszcie jakiś mieć na stałe. Więc jeśli ktoś z was zajmuje się chociaż jedną z wymienionych rzeczy napiszcie w komentarzu najlepiej z nazwą tt albo jakimkolwiek kontaktem do siebie.

Ok, to chyba wszystko. Pozdrawiamy i życzymy udanych, pełnych przygód wakacji :) Kochamy was wszystkich! ♡♡♡

Edit: Wiedziałam, że o czymś zapomniałyśmy! Kiedyś ktoś pytał się nas czy szukamy roleplayerów, więc doszłyśmy do wniosku, że ok jeśli chcecie to my wam nie bronimy. Justina już mamy, więc została Delilah. Oczywiście inne postacie takie jak Emily, Ryan, Chaz i wgl też mogą być. Jeśli ktoś jest chętny niech napisze do którejś z nas na tt (@givesmejusten lub @fuckrbiebrs)

sobota, 14 czerwca 2014

XXII. Delilah's in the hospital

Delilah Carter

- Więc, słyszałam że ty i Trixie miałyście dość gorącą rozmowę na imprezie Justina. Opowiesz mi o tym? - spytała Emily siadając naprzeciwko mnie. Westchnęłam i odłożyłam książkę którą obecnie czytałam. Uniosła brwi i wrzuciła chipsa do swoich ust. Zgrzytając zębami utworzyła ten irytujący hałas.
- Po pierwsze to jest biblioteka, nie powinnaś tu jeść - ostrzegłam ją wskazującym palcem na co wywróciła oczami chwytając kolejnego chipsa z paczki. - Po drugie nie chcę o tym rozmawiać. Jak tylko weszłam dzisiaj do szkoły każdy się na mnie patrzył. Na matematyce Trixie "przypadkowo" na mnie wpadła - powiedziałam robiąc cudzysłów w powietrzu. - Na angielskim oczywiście mój świrnięty chłopak postanowił opuścić lekcję więc zostałam sama. Trixie przeszła obok mojego miejsca i gapiła się na mnie, a potem głupkowato uśmiechała
Mam nadzieję, że nie stara się zrujnować mojego związku z Justinem jak to robi się w filmach. Ostatnią rzeczą jaką potrzebuję to, to że największa szkolna flirciara niszczy mnie i mojego chłopaka. Justin jest wszystkim co mam, oczywiście mam Emily i mojego młodszego brata. Ale Justin jest zawsze dla mnie, szczególnie wtedy gdy potrzebuję kogoś kiedy mojego taty nie ma. Trudno jest dorastać bez mamy i taty, którego nigdy nie ma w domu.
- Widziałam ją i Jake obściskujących się obok mojej szafki. Wyglądali jakby byli gotowi do uprawiania seksu na środku korytarza - wymamrotała wypełniając usta większą ilością chipsów. - Byli strasznie napaleni
- Nie powinnaś rozmawiać - śmiałam się bezpośrednio z jej i Ryana przelotnej znajomości. Zmrużyła oczy, a następnie przyłożyła palec do ust. Zanurzyła rękę w paczce moich chipsów, a ja ułożyłam głowę na mojej dłoni. Byłam wyczerpana, ledwo byłam w stanie mieć otwarte oczy bez względu na to jak bardzo się starałam. Cały tydzień byłam zajęta nauką do egzaminów, opiekowaniem się Drewem i przygotowaniem się do egzaminu stypendialnego do którego podejdę ze kilka dni. Jeśli do nie zdam tata mnie zabije i zamknie w pokoju na wieki.
Jęknęłam sięgając do torby po moje pudełko z tabletkami z kofeiną. Wzięłam jedną tabletkę wkładając ją do ust, a następnie popiłam ją wodą. Emily złączyła brwi i spojrzała na mnie.
- Co to było? - zapytała. Pokręciłam głową mając nadzieję, że nie będzie zawracać sobie tym głowy i zostawi ten temat.
- Ok - śpiewała piosenkę i zgniotła paczkę chipsów ziemniaczanych. Miałam coś powiedzieć kiedy drzwi biblioteki otworzyły się ujawniając Justina, który uśmiechnął się gdy tylko mnie zobaczył. Podszedł do naszego stolika, jego klucze robiły głośny hałas gdy ocierały się o siebie kiedy on szedł. Emily odwróciła głowę, a następnie przybiła żółwika z Justinem na przywitanie. Justin podszedł do mnie i pochylił się muskając moje usta przed zajęciem miejsca obok mnie.
- Pomyślałem że tutaj będziesz - roześmiał się łapiąc mnie za rękę. Jego uśmiech powoli zbladł kiedy patrzył na mnie przez kilka sekund.
- Wszystko w porządku? - zapytał na co uniosła brwi. - Wyglądasz na chorą, kochanie - przyłożył dłoń do mojego czoła sprawdzając temperaturę. - Coś się stało?
- Justin, to nic takiego. Jestem tylko trochę zmęczona, Drew powstrzymywał mnie przed pójściem spać całą noc - posłałam mu uspokajający uśmiech. Oblizał suche wargi i pokiwał głową. - Jak było na treningu? - zmieniłam temat przebiegając palcami po jego włosach, które były zaczesane do góry w różnych kierunkach.
- Męczący, jak zawsze. Patrzyłem na matematyczną tablicę ogłoszeń i zobaczyłem, że jesteś jednym z nauczycieli w klubie matematycznym. Mam się martwić? - uniósł brwi. Śmiałam się uderzając go żartobliwie w pierś.
- Nie masz się o co martwić - uśmiechnęłam się do niego ciągnąc za jego koszulkę. Pochylił się do przodu i złożył pocałunek na moich ustach.
- Stop - jęknęła Emily i wstała z krzesła. - Do zobaczenia później gołąbeczki, Ryan i ja mamy dzisiaj randkę - pomachała do nas przed udaniem się w kierunku tylnych drzwi. Zebrałam moje książki i ułożyłam je jedna na drugiej, Justin trzymał moje książki. Sięgnęłam po moją torbę i zarzuciłam ją na ramię. Miałam dużo rzeczy do zrobienia i nie jestem pewna czy odrobię wszystkie lekcje, zdam egzamin i przyjdę na mecz Justina w tym samym tygodniu. Chociaż moje tabletki naprawdę pomagały mi nie zasypiać w środku nocy kiedy się uczyłam i podczas zajęć.
- Podrzucić cię do domu, kochanie? - zapytał słodko przechylając głowę na bok. Skinęłam głową i wstałam. Justin dosunął nasze krzesła i objął mnie ramieniem kiedy wychodziliśmy z biblioteki. Jak tylko wyszliśmy zimny wiatr uderzył w nasze twarze. Wtuliłam się bardziej w ciepłe ciało Justina. Zaprowadził mnie do swojego samochodu i  jak zawsze otworzył dla mnie drzwi. Po zamknięciu ich pobiegł na drugą stronę i usiadł na fotelu kierowcy.
Była bardzo zmęczona, coraz bardziej się niecierpliwiłam czekając aż wezmę tabletkę, która da mi zastrzyk energii. Justin włączył silnik i wycofał się z miejsca parkingowego, a następnie ruszył w kierunku domu moje ciotki.
- Jesteś podekscytowany meczem? - zaczęłam rozmowę nie chcąc aby się martwił tym, że nie mówię zbyt wiele.
- Bardzo podekscytowany, a ponieważ jesteśmy już oficjalnie razem możesz nosić moją koszulkę i możemy być słodcy. Wiesz, dziewczyny kochają robić takie rzeczy - powiedział co trochę mnie rozśmieszyło. Ucichliśmy po kilku chwilach. Kątem oka widziałam jak rzucał mi szybkie spojrzenia raz na jakiś czas. Złapał mnie za rękę i złożył na niej delikatny pocałunek. Przyciskał do niej swoje wargi przez kilka sekund, a następnie ją odsunął. Nie mogłam się powstrzymać przed uśmiechnięciem do niego. Justin jest perfekcyjny i jest idealnym chłopakiem. Daje mi wszystko o co dziewczyna mogłaby kiedykolwiek poprosić i nie mówię tu o rzeczach materialnych. Mówię o miłości, wsparciu, szczęściu i opiece. Cztery najważniejsze rzeczy, które znaczą bardzo dużo dla każdej dziewczyny. Jestem szczęściarą, że mam te cztery rzeczy dzięki mojemu chłopakowi.

---
Punkt widzenia trzeciej osoby

Stresujący tydzień prawie minął i Delilah udało się go przeżyć przy pomocy tabletek kofeinowych. Wiedziała, że nie był to najbezpieczniejszy i najlepszy sposób, ale musiała to zrobić. Justin i Emily zaczęli mieć podejrzenia, gdy zdali sobie sprawę, że Delilah miała dużo energii. Więcej się śmiała i zdawała się nigdy nie przestawać rozmawiać. Justin zaczął się martwić, ale Emily myślała, że ona jest taka będąc sama i twierdziła, że Delilah jest taka naprawdę.
Justin postanowił zignorować swoje podejrzenia i zlekceważyć to. Zrobił to, ponieważ cieszył się z takiej Delilah. Zauważył, że częściej opowiadała kawały i więcej się uśmiechała, a to sprawiało, że Justin był bardzo szczęśliwy. Mimo tego miał swoje podejrzenia, które były bardzo blisko prawdy. Nie wiedział, że jego dziewczyny brała tabletki aby nie zasnąć. Nie wiedział, że brała pigułki szkodzące dla jej zdrowiu i ciału.
Delilah była świadoma jak działają te tabletki, ale nie mogła się kontrolować. Miała zastąpić je czymś innym, ale za każdym razem jej ręce brały tabletkę dzięki którym nie zasypiała. Nie mogła spać, musiała się uczyć i zapamiętywać wszystko aby przejść egzamin wstępny na studia. Nie tylko miała się uczyć ale rano spędzała sześć długich godzin w szkole. Po tym spędzała dodatkową godzinę i trzydzieści minut nad korepetycjami z matematyki. Gdy wracała do domu musiała opiekować się Drew'em podczas gdy jej ciocia szła na nocną zmianę. Cały cykl powtarzał się i nie pragnęła niczego więcej niż odpoczynku od wszystkiego i zrelaksowania się.
Nadszedł piątek i po szkole Delilah w końcu miała trochę czasu na odpoczynek zanim pójdzie na mecz Justina. Spała dobre dwie godziny, gdy Emily przyszła do jej pokoju budząc ją.
- Lilah, boże trąbiłam z samochodu kilka minut, obudź się gra wkrótce się zaczyna! - powiedziała Emily idąc na drugą stronę łóżka i ostrożnie potrząsnęła ciałem Delilah. - Lilah serio wstawaj, twój chłopak czeka na ciebie.
Delilah powoli otworzyła oczy i usiadła.
- Czekaj co? Gdzie my idziemy? - zapytała przechylając głowę, niewinnie spojrzała na Emily która miała ręce na biodrach.
- Przestać żartować, spóźnimy się - powiedziała Emily ciągnąc Delilah, ale ona siedziała na łóżku marszcząc brwi w zmieszaniu. Potem zaczęła panikować, jej oddech nagle stał się cięższy.
- Oh nie! Test wstępny na studia! Spóźnię się, tata mnie zabije, muszę napisać test. Emily weź moją torbę i upewnij się, że są w niej moje długopisy. Okey um kwadrat b kwadratowi x to 6 i co z resztą równania? - mówiła wstając z łóżka, krążyła wokół sypialni gdy Emily spojrzała na nią z zakłopotaniem.
- Co ty mówisz? Pisałaś ten test rano chodźmy na mecz, jesteśmy spóźnione, Justin na ciebie czeka - Emily chwyciła Delilah za ramię i pociągnęła ją w kierunku drzwi, Delilah wycofała się i zaczęła szarpać swoje włosy.
- O mój boże! Justin będzie na mnie zły, zerwie ze mną i prawdopodobnie zostawi mnie dla Trixie, to nie może się zdarzyć Ems! - krzyczała Delilah, nie kontrolowała swoich działań. Natychmiast pobiegła do szafki wyciągając z niej butelkę z tabletkami. Emily spojrzała na przyjaciółkę w szoku, patrzyła jak stara się ją otworzyć. Emily podeszła do Delilah i wzięła butelkę.
- Tabletki z kofeiną?! Delilah co ty robisz?! - zapytała Emily czytając etykietkę, ale Delilah nie odpowiedziała. - Dlaczego je bierzesz?! - Delilah zignorowała ją i sięgnęła po butelkę. Odwróciła się i próbowała otworzyć butelkę, udało się, Emily odwróciła ją. Szarpnęła ją za nadgarstki co spowodowało, że butelka wylądowała na łóżku, a tabletki rozsypały się. - Delilah przestań! - krzyknęła Emily ciągnąc Delilah.
Używając całej siły Delilah udało się uciec z uścisku Emily, podbiegła do swojej toaletki. Malowała się drżącymi rękami, zaczęła tuszować rzęsy, ale wydawała się być zbyt słaba, bo nawet trzymając pędzel z tuszem, czarny płyn rozmazał się na jej twarzy. - Delilah uspokój się, proszę!
- Uspokój się?! Nie uspokoję się Emily, mój chłopak zostawi mnie dla tej dziwki! - po usłyszeniu słów Delilah, Emily stała obok niej w milczeniu patrząc jak jej najlepsza przyjaciółka wybuchnęła głośnym szlochem. Nigdy nie słyszała aby Delilah używała takich słów, ale to było zrozumiałe, bo to nie była Delilah. To były tabletki które kontrolowały nią i powodowały, że była taka. - Ja po prostu chcę być idealna dla niego i taty. Nie chcę aby mnie zostawił, wystarczy że straciłam tatę, nie mogę stracić Justina. Nie mogę, po prostu nie mogę - Emily przyciągnęła Delilah i przytuliła ją próbując powstrzymać jej łzy, nie udało się.
Widząc swoją najlepszą przyjaciółkę w tym stanie, jej serce rozpadało się. Delilah płakała ściskając mocniej koszulkę Emily. Przez płacz trudniej było jej oddychać. Kilka sekund później jej całe ciało zdrętwiało, jej szloch zaczął milknąć, czuła że jej ciało jest coraz słabsze. Emily odsunęła się myśląc, że Delilah wreszcie się uspokoiła, ale trzymała całe ciało Delilah w swoich ramionach. Zdała sobie sprawę, że Delilah zemdlała, jej oczy były zamknięte, a usta były lekko otwarte. Emily zaczęła panikować i szybko wyciągnęła swój telefon dzwoniąc pod 911.
Justin nie miał pojęcia o tym co się dzieje. Zastanawiał się dlaczego Delilah nie przyszła do niego przed meczem, ale pomyślał że może być w tłumie. Nie miał wystarczająco dużo czasu aby spojrzeć na tłum i odnaleźć ją. Cały czas myślał, że jego dziewczyna siedziała na trybunach i dopingowała go. Justin był zmotywowany i koncentrował się na grze. Robił wszystkie przyłożenia i miał piłkę w swoich rękach cały czas. The Stratford Huskies byli na prowadzeniu dzięki Justin'owi.
Wszystko szło świetnie i Justin miał zamiar wygrać mecz. Po dwóch minutach kiedy Justin siedział na ziemi ujrzał Ryana biegnącego do niego.
- Bro, wiem że to nie jest odpowiedni moment na gadanie, ale myślę że powinieneś wiedzieć - zaczął Ryan, sprawiając że Justin się zdenerwował. - Delilah jest w szpitalu i...
- Co? Dlaczego? - Justin panikował wstając z ziemi. Ryan chciał powiedzieć, ale imię Justina zostało wypowiedziane przez trenera aby wrócił na pole z innymi chłopakami. - Ryan powiedz mi co się z nią stało - trener Morris podszedł do Justina ciągnąc go w kierunku boiska. - Ryan! - krzyczał, ale nie było w tym sensu bo Justin musiał wrócić na boisko i wygrać mecz.
Mieli trzydzieści minut gry i to było najdłuższe trzydzieści minut w życiu Justina. Starał się skupić na grze, ale nie mógł przestać myśleć o swojej dziewczynie która była w szpitalu i to co go jeszcze bardziej martwi to fakt, że nie miał pojęcia dlaczego ona tam jest. To może być poważny problem lub nie, ale to nie miało dla niego znaczenia, bo w tym momencie się martwił. Biegnąc po piłkę Justin używał całej swojej siły, aby odebrać ją przeciwnej drużynie, chociaż był bardzo zaniepokojony. Chciał tylko iść do Delilah i zobaczyć ją, wiedział że cała szkoła liczy na niego i nie może przegrać.
Nie potrafił czekać na zakończenie meczu by mógł pobiec do szpitala i zobaczyć Delilah. Modlił się do Boga aby wszystko było w porządku, ale z Delilah nie było dobrze. Po tym jak została przewieziona do szpitala położono ją na łóżku. Obudziła się pół godziny później i zaczęła krzyczeć. Kofeina nadal była w jej organizmie przez którą miała kolejny atak paniki. Lekarze od razu wbiegli do sali aby dać jej lekarstwo pomagające jej się uspokoić.
Justin jęknął z frustracji kiedy spojrzał na zegarek, zostały 24 minuty gry. Irytowało go to jak czas mija szybko gdy masz czas w swoim życiu, ale kiedy chcesz żeby czas mijał szybko wydaje się, że mija dwa razy wolniej niż naprawdę.

sobota, 7 czerwca 2014

XXI. I think I’m addicted to you and these lips of yours.

Justin Bieber

- Kochanie - wymamrotałem w szyję Delilah. Jęknęła i przytuliła się do mnie opierając głowę na mojej klatce piersiowej. Wziąłem jej rękę i uniosłem do moich ust. Moją drugą ręką uspokajająco pocierałem jej plecy w górę i w dół. Patrzyłem jak powoli jej oczy zaczęły się otwierać, co chwile je mrużyła ponieważ promienie słoneczne uderzały w jej niebieskie oczy. Jej skóra wyglądała tak miękko i nieskazitelnie. Oczywiście, że nie obudziła się z doskonałą fryzurą i taa miała worki pod oczami, ale jeśli naprawdę kogoś kochasz nie patrzysz na jego niedoskonałości tylko akceptujesz je. Ale moim zdaniem, wyglądała oszałamiająco.
Przesunąłem twarz tak, że promienie słoneczne padały na tył mojej głowy co pozwoliło jej otworzyć oczy. Uśmiechnęła się do mnie, jej ręce podróżowały po mojej szczęce.
- Dzień dobry kochanie - przywitałem ją sprawiając, że się zarumieniła.
- Kocham kiedy mnie tak nazywasz - słodko przycisnęła swoje usta do moich. Nasze usta poruszały się delikatnie i powoli, nasze ciała ściśle do siebie przylegały, a nasze palce były splecione. Nie mam nic przeciwko takiemu budzeniu się każdego dnia, nigdy nie będę miał dość. Odsunęła się i patrzyła mi w oczy przez kilka sekund. Złożyłem pocałunek na jej czole i przyciągnąłem bliżej jej ciepłe ciało.
- Wczorajsza noc była niesamowita mimo drobnego incydentu - skinąłem głową. Nic złego się nie stało, po prostu się całowaliśmy. Tańczyliśmy bez ocierania się, tylko tańczyliśmy. Następnie udaliśmy się na górę do mojego pokoju, całowaliśmy się kilka razy. Potem poszliśmy na dach, wziąłem jakieś koce i razem oglądaliśmy gwiazdy, oczywiście znowu się całowaliśmy. Powiedzmy, noc składała się z całowania, śmiania i uśmiechania się. To była idealna noc którą spędziłem z ideałem.
- W porządku, cały dzień przed nami, zróbmy coś fajnego - wstała, ale natychmiast pociągnąłem ją w dół. - Justin, jest prawie 12 po południu. Chodźmy, wstawaj - jęknąłem kiedy uderzyła mnie w tyłek.
- Kochanie, możemy po prostu przeleżeć cały dzień w łóżku, proszę - prosiłem, ale pokręciła głową.
- Nie, musimy posprzątać dom, a potem muszę wrócić do domu ciotki Sary - szarpała moje ramię próbując zepchnąć mnie, ale byłem zbyt ciężki dla niej. Wstała z łóżka w samej koszuli i bieliźnie. Nie wierzę, że wczoraj udało mi się kontrolować siebie bez względu na to jak bardzo chciałem jej dotknąć i poczuć ją, wiedziałem że nie mogłem. Muszę się kontrolować.
Złapała mnie za rękę i ciągnęła mnie, ale zamiast tego pociągnąłem tak, że upadła na mnie, siedziała okrakiem na mojej talii.
- Justin, naprawdę musimy posprzątać. Wiem, że nie posprzątasz sam - jej dłonie spoczywały na mojej nagiej klatce piersiowej śledząc mój wyrzeźbiony brzuch. Położyłem swoje ręce po obu stronach jej nóg czując jej gładką skórę.
- Wiesz, że ostatnio byliśmy trochę niegrzeczni - nieśmiało przygryzła dolną wargę.
- A ty narzekasz, ponieważ? - zachichotałem.
- Cóż, nie narzekam, tylko mówię. Byłam trochę, hm, jakie słowo tu pasuje? - zapytała. - Seksualnie sfrustrowana. Więc może, um, po prostu trochę zwolnimy? - wiedziałem, że jest seksualnie sfrustrowana tak samo jak ja. Nie ważne jak bardzo chciałbym ją poczuć i dotknąć jej, nie mogę tego zrobić, ponieważ za bardzo ją szanuję i jej ojca, nie mogę.
- Czy to oznacza mniej pocałunków? - wydąłem wargę, a ona w odpowiedzi pokręciła głową.
- Oczywiście, że nie, mam na myśli mniej tego - wskazała na pozycję w jakiej byliśmy. Roześmiałem się i przycisnąłem moje usta mocno do jej czoła.
- Okej kochanie, chodźmy sprzątać - powiedziałem, mały uśmiech pojawił się na jej ustach, skinęła głową. Podałem jej rękę pomagając wstać.
- Wejdź na plecy - powiedziałem, śmiała się wskakując na mnie. Owinęła nogi wokół mnie i ręce wokół szyi. Trzymając jej uda i wyszedłem z pokoju. Zacząłem pośpiesznie schodzić ze schodów, krzyknęła gdy skoczyłem z kilku ostatnich schodków. Wylądowaliśmy bezpiecznie na podłodze, ale postanowiłem po biegać po domu z nią na plecach dla zabawy. Pobiegłem do salonu, jadalni i w końcu wylądowaliśmy na kanapie w salonie. Roześmiała się gdy spadała, wylądowała na plecach, jej nogi były w górze przez co jej koszulka podwinęła się odsłaniając bieliznę. Jej długie, kręcone, brązowe włosy sięgały prawie do dywanu.
- Okej serio, chodźmy sprzątać - wstała z kanapy i szła na przeciwko mnie. Zacząłem się śmiać gdy oglądałem jak szła z koszulką odsłaniającą bieliznę, dając mi doskonały widok na jej idealny tyłek. Pokręciłem głową i opuściłem jej koszulkę przed złożeniem pocałunku na jej policzku i pójściem przed nią. W kuchni był bałagan, jedzenie było wszędzie, napoje były porozlewane na podłodze, okruchy ciastek leżały na stole, w całym pokoju śmierdziało alkoholem. Delilah skrzywiła się zatykając nos.
- To jest obrzydliwe - skarżyła się podnosząc stringi ze stołu i wyrzucając je do kosza. - Nie sądzę bym pochwalała takie rzeczy w twoim domu. Zwłaszcza, że nie są moje - uniosła brwi, a ja posłałem jej bezczelny uśmiech.
- Więc, kiedy będę mieć parę twoich? - zapytałem, jej oczy rozszerzyły się na dobór moich słów. Rzuciła we mnie plastikowym kubkiem który szybko złapałem. Zaśmiałem się podnosząc kubek, a następnie wrzucając go do kosza jak profesjonalista. Wywróciła na mnie oczami gdy zademonstrowałem swoje umiejętności.
- Hej, próbuję ci zaimponować a ty wywracasz na mnie oczami - pokazała mi język i kontynuowała czyszczenie stołu.

---

Po godzinie i czterdziestu ośmiu minutach później w końcu skończyliśmy sprzątać dom. Usiadłem na kanapie, a Delilah wylądowała po drugiej stronie z nogami położonymi na moich. Oparła głowę na miękkiej, białej poduszce i jęknęła z wyczerpania. Jej oczy zaczęły się zamykać, chciała się zdrzemnąć.
- Kochanie, muszę odwieźć cię do domu ciotki, prawdopodobnie cię szuka - przejechałem palcami po jej miękkich, długich, opalonych nogach.
- Mogę tu zostać? Jestem zmęczona - wymamrotała z głową schowaną w poduszce.
- Chciałbym żebyś mogła, skarbie. Chodźmy, możesz wziąć prysznic i przygotować się, a w drodze możesz spać w samochodzie - jęknęła wtulając głowę jeszcze bardziej w poduszkę.
Wstałem z kanapy wyciągając poduszkę z jej uścisku. Pochyliłem głowę bliżej niej i trzymałem ją za rękę.
- Kupię ci mc donalds jak wyjdziemy z domu - uniosła głowę patrząc na mnie powiększonymi oczami. - Hamburger i frytki? - zapytała na co skinąłem głową usmiechając się do niej. - O mój Boże, dziękuję ci, umieram z głodu - ucieszyła się. Złożyłem pocałunek na jej ustach. Ostatnio nie mogę przestać jej całować i wydaję mi się, że jestem uzależniony od jej ust. Wiesz, to uczucie w żołądku gdy ją widzę, po prostu nie mogę się powstrzymać i chcę zaatakować ją pocałunkiem. To po prostu nigdy mi się nie znudzi, nigdy się nie "znudzę" całowaniem jej.
- Myślę, że jestem uzależniony od ciebie i twoich ust

___________

Ok, na wstępie przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale za chwilę będzie pierwsza w nocy i jestem już trochę zmęczona. Wydaję mi się, że jutro nie zdążyłybyśmy dodać rozdziału, więc dodaję go teraz. Co do rozdziału, jak na razie jest to "ostatni" rozdział Change i jesteśmy z tłumaczeniem na bieżąco, więc teraz musimy czekać aż autorka doda kolejny rozdział. Uprzedzam, że nie wiem kiedy się on pojawi, więc nie pytajcie kiedy będzie kolejny rozdział. Od kilku dni szukam jakiegoś ciekawego i oryginalnego ff do tłumaczenie, ale wszystko co znajduję jest już tłumaczone, więc może wy znacie coś fajnego? :) Ah, no i zapomniałabym. Zaktualizowałyśmy zakładkę "bohaterowie", więc możecie sobie w nią zajrzeć. Uprzedzam, że wyglądy bohaterów oprócz Justin i Delilah są tylko naszym wyobrażeniem, ponieważ autorka ich nie opisywała.

Jeśli nie chcesz teraz tego czytać to okej, ale muszę się wam pochwalić sjfjsdfasjlf Pisałyśmy na asku, że w czwartek trochę zwaliło nam się na głowę (sprawy rodzinne). No w każdym razie, jest piątek, trochę przygnębiona przeglądam sobie tt, tumblra i dostałam dwie interakcje. Odświeżam stronę i widzę napis "Justin Bieber zaczął cię obserwować" jezu zaczełam płakać i jeszcze trzęsącą reką sprawdząłam czy to nie fejk i czy dobrze widzę. Boże mój najprawdziwszy aniołek dal mi follow asjkdnfsadf;as cholera nie mam pojęcia jak, bo nie spamowałam do johna (wgl się poddałam) i nie mam od niego follow a tu taka niespodzianka. Potem jeszcze zauważyłam, że Justina nie followałam haha. To follow od niego dało mi ogromna siłę i dużo wiary ze będzie lepiej. W końcu spełniło się jedno z moich marzeń. Wierzcie w swoje marzenia, a na pewno wkrótce się spełnią. NSN ♡

Dobra, skoro już pofangirlowałam to zmykam spać ((tak naprawdę nie idę jeszcze spać lmao)). Dooooooooooooooooooooooobranoc, ily. / @fuckrbiebrs

*REKLAMA*
na umilenie czekania na rozdział chciałabym zaprosić na moje nowe tłumaczenie o Luke'u Hemmings'ie które znajduje się na wattpadzie http://www.wattpad.com/story/16584593-birdcages-luke-hemmings / @givesmejusten

sobota, 31 maja 2014

XX. You’re a fucking cunt Carter

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
od dzisiaj rozdziały będą dodawane co sobotę

Delilah Carter

- O cholera - Emily przeklęła, jej szczęka opadła z podziwu kiedy patrzyła na dom Justina. - To jest dom Justina? Jego garaż jest prawie takiej samej wielkości jak mój dom - jej oczy rozszerzyły się, była bardzo wstrząśnięta. Ja tak samo wyglądałam kiedy po raz pierwszy przyszłam do domu Justina? Mam nadzieję, że nie bo zapewne moja twarz nie wyglądała ładnie. Szybko otrząsnęłam się z zamyślenia gdy Emily praktycznie zaciągnęła mnie na górę po schodach w kierunku podjazdu Justina. Pchnęła drzwi, a ja zaczęłam żałować przyjścia na tą imprezę, gdy tylko usłyszałam głośną muzykę. Mogłam poczuć wibracje głośnego rytmu powodujący wstrząsanie ogromnego domu.
Dziewczyny biegały dookoła w bikini i wysokich szpilkach, ich piersi były na widoku. Żadna z nich nie była odpowiednio ubrana. Były pół nagie lub miały na sobie parę krótkich spodenek lub bieliznę podczas gdy piersi były ledwo zakryte. W całym domu było ciemno, a jedynym światłem były światła dyskotekowe. Salon był przepełniony bandą dzikich nastolatków ocierających się o swoje kroczach. Inne pary całowały się na schodach. Coś mi mówi, że nie pasuję tutaj, zwłaszcza, że mam na sobie szorty, botki, bezrękawnik i długi sweter na ramionach. Rozejrzałam się jakbym pasowała do imprezy dla dzieci, nie do tej imprezy.
Nawet nie zdałam sobie sprawy, że Emily była już w kącie z Ryanem w którym się obściskiwali. Dobrze, że przynajmniej ona tutaj pasuje, wygląda bardzo seksownie w jej opiętej sukience i wysokich szpilkach. Rozglądając się widziałam te dziewczyny, zdałam sobie sprawę, że nie jestem ani trochę do nich podobna. To jest rodzaj dziewczyn, które Justin lubi? Wiem, że znowu niepewną dziewczyną, ale nie jestem pewna czy chciałabym zobaczyć te dziewczyny wokół mojego chłopaka. Może i jestem zbyt czepliwa i trochę egoistyczna. Więc zamiast martwić się o to zdecydowałam się do znaleźć.
Szłam w kierunku zatłoczonej kuchni, która była dość duża zanim dom Justin przepełnił się bandą szalonych nastolatków. Udałam się do kuchni w której przy okazji panował bałagan. Nie mogłam na to patrzeć, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (http://psychiatra.bydgoszcz.eu/publikacje-dla-pacjenta/zespol-natrectw-ocd/charakterystyka-zespolu-natrectw/) i patrząc na ten bałagan moja akcja serca zatrzymywała się. Postanowiłam odwrócić wzrok i wyjść na zewnątrz. Grupki ludzi były porozrzucane w różnych miejscach w ogrodzie.
W samym środku było ognisko, ludzie siedzieli na krzesłach wokół niego. Inni siedzieli na kłodach lub na trawie. Wszyscy roześmiali się, pewnie opowiadali dowcipy. Następnie zauważyłam Justina siedzącego na krześle z papierosem w palcach, był odwrócony do mnie plecami. Trixie siedziała obok niego ubrana tylko w bikini. Był prawie koniec grudnia, a ona ma na sobie bikini. Oczywiście, Justin posiada kryty basen, ale jestem pewna, że po prostu chciała pokazać swój "towar" przed moim chłopakiem.
Przysunęła się bliżej Justina, a nikt jeszcze nie zauważył mojej obecności. Minęło zaledwie 5 minut od kiedy przyszłam na tą imprezę i już chciała wyjść. Nie mogłam patrzeć na nią tulącą się do Justina, więc postanowiłam odchrząknąć dzięki czemu otrzymałam uwagę kilku z nich. Chaz uniósł głowę w górę machając do mnie. Posłałam mu mały uśmiech kiedy niezręcznie stałam przy drzwiach. Blake skinął głową w moją stronę patrząc na Justina. Justin odwrócił głowę w moją stronę, jego oczy spotkały się z moimi. Natychmiast podniósł się odpychając do niego Trixie przed podejściem do mnie.
Rzucił papierosa na trawę i przydeptał go.
- Cześć kochanie - zagruchał kładąc rękę na moim biodrze i delikatnie przyciskając swoje usta do moich. - Wyglądasz wspaniale, jak zawsze - czułam jak kącik moich ust unosi się ku górze w małym uśmiechu, którego nie mogłam powstrzymać.
- Hej i dziękuję. Um, przepraszam, że przerwałam si ognisko - zaśmiałam się nerwowo na co pokręcił głową.
- Dołącz do nas - skinęłam głową. Chwycił moją rękę prowadząc w kierunku grupy osób. Kilka posłało mi uśmiech, a inni wywrócili oczami. Mówiąc inni mam na myśli Trixie i jej małe blondynki.
- Jestem pewny, że znacie Delilah - wszyscy skinęli głowami. Chaz i Blake pomachali do mnie na powitanie i po raz kolejny uśmiechnęłam się do nich.
- Witaj kwiatuszku - przywitał się Chaz powodując, że się zaśmiałam.
Justin usiadł pierwszy i pociągnął mnie w dół aby usiadła na jego kolanach, a potem owinął ręce wokół mojej talii. My naprawdę nie jesteśmy efektownym rodzajem pary, ale on musiał zauważyć, że jestem zazdrosna i dlatego zachowuje się w ten sposób.
- Trzymaj - Chaz wręczył mi kubek alkoholu. Ale Justin szybko odsunął jego rękę.
- Lepiej nie dawaj mojej dziewczynie alkoholu, Somers, rozmawialiśmy o tym - Chaz uniósł ręce w geście obronnym.
- Przepraszam szefie - kilka osób zachichotało.
- Kochanie, to jest Brock, Danny, Anna i Amanda, Dean, Michael i Tom - Justin zapoznał mnie z innymi swoimi przyjaciółmi, których nigdy wcześniej nie spotkałam. - Chodzą to North Stratford High - wymamrotałam nieśmiałe "cześć" mając nadzieję, że zrobię dobre wrażenie. Nie chciałam, żeby pomyśleli, że jestem jakąś czepliwą dziewczyną, która nie chce żeby jej chłopak spotykał się z przyjaciółmi, bo chcę go tylko dla siebie. Okej oczywiście, może jestem taka czasami, ale tylko czasami, obiecuję, że nie jestem czepliwa.
- Ładny strój Delilah - powiedziała Trixie unosząc brwi. - Byłaś na obiedzie przed tą imprezą? Naprawdę podoba mi się ta spódnica - oczywiście dokuczała mi, bo w przeciwieństwie do niej ja tak naprawdę byłam ubrana. Dwie blondynki roześmiały się wspólnie denerwując mnie coraz bardziej.
- Oh, nie, tylko zarzuciłam jakieś ubrania. Więc, um, jeśli chodzi o ciebie, wstąpiłaś do klubu ze striptizem przed przyjazdem tutaj? Widzę dolara wystającego z twoich spodenek - wskazałam na jej krótkie spodenki. Chaz parsknął ukrywając twarz. Dwie bliźniaczki, Anna i Amanda roześmiały się wraz z innymi. Justin milczał, ale usłyszałam jak westchnął.
- Tak, twój chłopak tam był i dał mi to - uśmiechnęłam się. Wzięłam głęboki i spojrzałam na nią. - Żartuję, nie stresuj się. Te dobre dni z Justinem już minęły. Nie martw się - posłała mi najfałszywszy uśmiech na ziemi, który jeszcze bardziej mnie zdenerwował.
- Minęły? Umawialiście się? Kochanie, nic mi nie powiedziałeś - powiedziałam kładąc dłoń na ramieniu Justina. - Oh, to prawda - przerwałam odwracając twarz abym patrzyła na Trixie. Byłam gotowa uwolnić moją inną stronę o której nikt nie wiedział. Jestem zmęczona, zmęczona pomiataniem. Nadszedł czas aby zabrać głos i zrobić krok do przodu.
- Ty i Justin nigdy się nie umawialiście. Jeśli uważasz, że to był jakiś konkurs pomiędzy nami, to koniec i właśnie się skończył. Spójrzmy prawdzie w oczy ja wygrałam, a ty przegrałaś. Po prostu nie możesz zaakceptować faktu, że Justin i ja jesteśmy razem szczęśliwi. Mów co chcesz, ale wiem, że widzisz Justina z najbrzydszą i najgłupszą dziewczyną w szkole bo w twojej małej głowie, myślisz, że jesteś jedyna dla Justina, ale jesteś w błędzie Trixie. Mylisz się - powiedziałam, moja klatka piersiowa unosiła się i opadała.
- Chodźmy do środka, robi się zimno - powiedział Justin, ciągnąc mnie za ramię, ale odmówiłam.
- Myślisz, że jesteś lepsza ode mnie, bo masz większe cycki, większy tyłek, masz chłopaków uganiających się za tobą. Może i jesteś ładniejsza ode mnie i myślę, że wszyscy to wiemy. Jeśli chodzi o wygląd, ubrania i chłopaków zawsze będziesz zwycięzcą. Ale jeśli chodzi o osobowość, inteligencję, jesteś daleko za mną - powiedziałam kończąc wszystko co miałam do powiedzenia. Wszyscy byli cicho i rosło napięcie między nami.
- Jesteś pieprzoną cipą Carter - powiedziała wskazując na mnie. Justin poprawił się na fotelu co oznaczało abym wstała z jego kolan. Trzymał mnie za rękę prowadząc do domu. Nie zauważyłam, że wiele ludzi patrzyło się na scenę, którą odegrałam na zewnątrz. Spuściłam głowę w zażenowaniu obserwując stopy Justina. Udaliśmy się w kierunku schodów i weszliśmy na górę. Otworzył drzwi od swojego pokoju, ale zatrzymał się w pół kroku.
- Wypierdalać - zażądał i para która obściskiwała się na łóżku szybko chwyciła swoje rzeczy wychodząc z pokoju. Pozwolił mi wejść pierwszej zamykając za sobą drzwi.
Podszedł do brudnego łóżka ściągając prześcieradło i rzucił je na balkon. Usiadłam na brzegu łóżka i zagryzłam wargę, schowałam kosmyk włosów za ucho. Justin stał naprzeciwko mnie, patrzyłam na niego.
- Justin - powiedziałam cicho. Potrząsnął głową, powstrzymując mnie od mówienia dalej.
- Nie będziemy się o to kłócić, dobrze? Jesteśmy razem od dwóch tygodni, nie będziemy się o to kłócić - powiedział, na co skinęłam głową.
- Justin przepraszam - powiedziałam wstając, objęłam jego tors. Jego ręce owinęły się wokół mojej talii przyciągając mnie bliżej. - Nie chciałam robić tej scenki, ale boże Justin, widząc te pół nagie dziewczyny wokół ciebie i twoją... cóż, nie wiem jak to nazwać...Trixie, nie czułam się komfortowo widząc je wszystkie wokół ciebie. Wiedziałam, że w momencie gdy weszłam do domu, będę tego żałować. Właśnie dlatego nie chciałam tu przyjść - Justin potarł moje plecy uspokajająco, wzięłam głęboki wdech.
- Przepraszam, chciałem abyśmy się dobrze bawili - przeprosił. - To miał być niezapomniany wieczór, miałaś go zapamiętać. Zapomnij o Trixie, wiesz że żadna z tych rzeczy nie jest prawdą. Jesteś piękna i doskonała i nie ma nikogo kogo wolałbym od ciebie. Jesteś bardzo, bardzo piękna i będę ci to mówić codziennie i zawsze będziesz to pamiętać. Nie chcę abyś się zmieniała. Nie musisz chodzić w skąpych strojach albo szortach, nie musisz mieć większego tyłka bo... - urwał przejeżdżając ręką po moim kręgosłupie i zatrzymał się na moim tyłku ściskając go. - Ten tyłek jest idealny taki jaki jest i jest tylko mój - powiedział, na co zaczęłam się śmiać.
Odsunęłam się i patrzyłam mu w oczy. Położył dłonie na moich policzkach patrząc mi prosto w oczy.
- Są zazdrosne o ciebie i zazdroszczą ci. Naprawdę sądzisz, że te rzeczy które mówiła Trixie były prawdą? Oczywiście, że nie. Powiedziała to bo jest zazdrosna. Lubię gdy jesteś zazdrosna, kiedy ona jest blisko mnie. Widziałem to - zwrócił się do mnie. Zaczęłam się śmiać i nie mogłam tego powstrzymać.
- Kocham cię za to kim jesteś, pamiętaj. Nawet jeśli wciąż masz aparat lub okulary patrzę na ciebie w ten sam sposób. Nie ma jednej rzeczy, którą chciałbym w tobie zmienić. Następnym razem jeśli będziesz chciała wyrzucić coś z siebie możesz pomyśleć o tym jak o dobrym pierwszym razie. Ale jestem z ciebie dumny. Plus twoje teksty były najlepsze. Piątka - uśmiechnął się i przybiliśmy piątkę. - Nie każdemu podoba się to, że jesteśmy razem, ale to nie powinno nam przeszkadzać, ponieważ jak to powiedziałaś, jesteśmy szczęśliwi i tylko to się liczy.
- Od kiedy zrobiłeś się taki słodki i oklepany? - zapytałam. Nie narzekam na to, bo pokazuje mi, że naprawdę dba o nasz związek, nawet jeśli ma być przez to oklepany.
- Od kiedy ta dziewczyna i ja dogadaliśmy się, zbudowaliśmy silną przyjaźń i skończyło się na zakochaniu w niej. Wszyscy moi przyjaciele dokuczali mi przez to i muszę przyznać, że ona zdecydowanie mnie zmieniła - odrzuciłam głowę do tyłu śmiejąc się, nikt nigdy nie sprawił że byłam taka szczęśliwa. Taa Justin jest dupkiem i może nim być, czasami jest karygodny, ale to jest to co czyni go idealnym dla mnie. - Nigdy nie powinnaś rywalizować z kimś, bo jestem twój i tylko twój kochanie - uśmiechnął się i przyciągnęłam go przytulając się.
Przycisnęłam moje usta do jego nie chcąc nic więcej jak tylko czuć jego usta poruszające się na moich. Za każdym razem kiedy go całuję mam wrażenie jakbym zakochiwała się w nim coraz bardziej. Obrócił się nie odrywając naszych ust i teraz ja byłam na górze podczas gdy on położył się na łóżku. Mój kardigan przykrywał moje ramię, Justin musiał to zauważyć bo pomógł mi go zdjąć. Wiem, że nie będziemy nic robić i nie pozwolę żeby do czegoś doszło, nie ważne jak duża pokusa narasta we mnie.
Jego ręce sunęły po moich plecach sprawiając, że moja koszulka podwinęła się. Potarł uspokajająco moje plecy. Uśmiechnęłam się przy pocałunku powodując, że Justin zrobił to samo. Czułam jego rosnące wybrzuszenie na mojej nodze i to sprawiło że czułam się nieswojo. Odsunął się ode mnie śmiejąc się na co uderzyłam go w klatkę piersiową.
- To przez to jak na mnie działasz - usiadłam na nim okrakiem, był zakłopotany przez to co właśnie powiedział.

sobota, 24 maja 2014

XIX.You’re so inappropriate Justin

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
koniecznie przeczytaj notkę pod rozdziałem

Justin Bieber

Minął tydzień, jeden pieprzony, niesamowity tydzień. Nie przestawałem się uśmiechać od czasu, gdy zapytałem czy będzie moja i moja twarz naprawdę zaczyna boleć. Spotykanie się z geniuszem ma swoje zalety. To znaczy spędzam dużo czasu w księgarniach i bibliotekach. Większość chłopaków narzeka na swoje dziewczyny za to, że robią zakupy w Forever21 godzinami, podczas gdy moja dziewczyna idzie kupić książki w Barnes & Nobles i spędza godziny na wybraniu książki do kupienia. Nie narzekam, choć jest to rzeczywiście słodkie kiedy sprawia, że nawet ja wybieram książkę, mówiąc mi żebym przeczytał streszczenie, ale tak naprawdę udaję, że je czytam, a moja opinia opiera się po okładce.
To naprawdę niewiarygodne jak dużo pieniędzy wydaje na książki. W zeszły piątek pojechaliśmy do Barnes & Nobles, kupiła 10 książek które kazała mi nosić. Tak jak mówiłem, nie narzekam. Po prostu staram się być dobrym chłopakiem. Jak dotąd powiedziałbym, że całkiem mi to wychodzi. Znaczy dajemy sobie radę, ona mówi o książkach a ja staram się ją zrozumieć. Natomiast kiedy ja mówię o sporcie tylko kiwa głową i uśmiecha się. A po tym jak torturuje mnie zabierając do biblioteki i księgarni, gdy mamy oglądać kanał sportowy, którego nienawidzi, zawsze mówi mi "Nie rozumiem czemu to jest dla ciebie fajne, ci ludzie rzucając piłką i rzucają się na siebie, to nie ma sensu." Wtedy śmieję się z niej, a ona bardziej się we mnie wtula.
Za każdym razem zanim znalazłbym Delilah musiałbym zapytać kilka osób, które dałyby nie pomagające odpowiedzi, a teraz dokładnie wiem gdzie ją znaleźć. Pchnąłem drzwi biblioteki i jak zawsze przeglądała sekcje "fikcja" z dwiema książkami w ręce. Stała tyłem do mnie co dało mi lepszy widok na jej długie nogi, które okryła czarnymi legginsami. Miała na sobie szary sweter i czarne buty. Jej długie, falowane włosy sięgały nieco wyżej talii więc mogłem zobaczyć zarys jej idealnych krągłości kiedy sięgała po książkę.
Podszedłem do niej i chwyciłem książkę, której nie była w stanie dosięgnąć. Podałem ją jej, a na jej ustach pojawił się największy i najsłodszy uśmiech.
- Dzień dobry, kochanie - złożyłem szybki pocałunek na jej ustach i objąłem ramieniem.- Dzień dobry - uśmiechnęła się do mnie, dzisiaj wyglądała jeszcze piękniej. Może brzmi to banalnie, ale widząc uśmiech na jej ustach czuję się tak cholernie szczęśliwy.
- Chaz powiedział mi coś rano, to było strasznie zabawne
- Co?
- Powiedział mi, że nigdy nie myślał, że kiedykolwiek zobaczy cię w bibliotece lub księgarni - zaśmiała się, na co pokręciłem głową i zachichotałem. - Jest w tym trochę prawdy, prawdopodobnie gdyby nie ja nawet byś nie wiedział, że książki są ułożone według gatunków i że... - przerwałem jej przyciskając moje usta do jej, powoli ruszałem ustami, odsunąłem się po kilku sekundach.
- Kujonka za dużo mówi? - zapytała
- Odrobinkę - powiedziałem gestykulując palcami, a ona ze śmiechu odchyliła głowę do tyłu. - Więc, um, jutro robię imprezę, chcesz przyjść?
- Justin, wiesz co myślę o imprezach - zaczęła na co westchnąłem. - Plus, nie sądzę żeby mój tata mnie puścił. Naprawdę przepraszam - splotłem nasze palce razem kiedy wychodziliśmy z biblioteki ignorując spojrzenia innych uczniów.
- To tylko jedna impreza, nie daj się prosić. Możesz zostać na noc u mnie w domu, obiecuję że będę grzeczny. Albo jeszcze lepiej, jeśli twój tata chce to mogę się odwieźć tuż przed godziną policyjną. Hej, ale jak już mówiłem nie będę cię zmuszać do czegoś czego nie chcesz zrobić. Ale możesz to przemyśleć? - zasugerowałem na co westchnęła ale skinęła głową.
- Dobrze, pomyślę o tym, ale ty poprosisz tatusia o pozwolenia - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Spoko, twój tata i ja jesteśmy mocni - powiedziałem sprawiając, że po raz kolejny się zaśmiała. Widziałem, że moim przyjaciele zbliżają się do nas więc przystanąłem i czekałem aż do nas dotrą. Jak zawsze "przytuliłem" się z chłopakami na przywitanie, ale ani razu nie puściłem ręki Delilah. Oczywiście nie zapomnieli przywitać się z Delilah.
- Zapomniałem ci pogratulować - powiedział Chaz przytulając ją. Miała zdezorientowanie wypisane na twarzy i śmiała się niezręcznie.
- Za co? - zapytała niewinnie. Boże, ona była tak cholernie perfekcyjna.
- Sprawiasz, że kut... - Ryan położył rękę na ustach Chaza odciągając go od nas i powiedział bezgłośne "musimy iść". Pokręciłem głową ze śmiechu kiedy odchodzili od nas. Przyciągnąłem Delilah bliżej mnie sprawiając, że więcej ludzi się na nas patrzyło. Delilah nauczyła się to ignorować i raczej nie przeszkadza jej to jak dawniej.
- Chcę ci coś pokazać, masz coś przeciwko temu? - zapytałem, na początku wyglądała na niezdecydowaną, ale kilka sekund później skinęła głową na tak.
- Dobrze - uśmiechnąłem się i poprowadziłem ją aż do końca korytarza. Skręciłem w lewo prowadząc nas do mniejszego korytarza obok starej łazienki.
- Oh, byłam tu wcześniej. Pamiętasz kiedy Trixie wylała na mnie sok? - skinąłem głową. - Poszłam się tutaj przebrać i pani, która tutaj pracuje zapytała mnie czy jestem tutaj po to żeby robić jakieś dziwne rzeczy z tobą. Na początku nie załapałam o co chodzi, a potem zdałam sobie sprawę, że mówiła o tobie i Trixie - wyjasniła.
- Czekaj, co ty mówisz, jaka pani? Delilah, tutaj nie było nikogo z wyjątkiem mnie i Trixie - spojrzała na mnie z rozszerzonymi oczami, ścisnęła moją dłoń mocniej. Czułem, że jej ręce zaczynają się trząść i pocić.
- C-co? - wyjąkała, jej usta drżały kiedy spojrzała na mnie.
- Żartuję - śmiałem się. Jej wyraz twarzy szybko się zmienił, już nie była taka blada. Uderzyła moje ramię kilka razy, ostatnie uderzenie było serio mocne.
- Ał co kurwa
 - Nienawidzę cię, jesteś strasznym dupkiem Justin, przysięgam. Jezu, chcę cię zabić - złapała garść moich włosów i szarpała je na co jęknąłem z bólu. - Nienawidzę cię Justin - powtórzyła wciąż ciągnąc mnie za włosy.
- Ał, kurwa ał, dobrze przepraszam. Przepraszam. Przepraszam, kurwa Delilah - wreszcie puściła moje włosy. Patrzyła na mnie ze skrzyżowanymi rękami.
- Kochanie, przepraszam - śmiałem się a ona uderzyła mnie w klatkę piersiową.
- To nie jest zabawne - kolejny raz mnie uderzyła. Delikatnie przyparłem ją do ściany i owinąłem ręce wokół jej talii, a moje ręce wkradły się pod jej tyłek ściskając go. Uwielbiam kiedy nosi legginsy. Schowałem twarz w zagłębieniu jej szyi i zbliżyłem do jej ucha.
- Przepraszam, kochanie - wyszeptałem całując płatek jej ucha podczas kiedy moje ręce wkradły się pod jej sweter. Czułem jej nagi brzuch, wodziłem dłońmi w górę i w dół jej pleców. Poczułem jej ciężki oddech kiedy bawiłem się zapięciem stanika.
- Przepraszam, kochanie - powiedziałem kolejny raz i usłyszałem jak przełyka ślinę zanim kiwnęła głową. Odsunąłem się od niej i złożyłem miękki pocałunek na jej ustach.
- Dobrze, wybaczam ci - próbowała ukryć uśmiech sprawiając, że uśmiechnąłem się głupawo. Wyjąłtem klucze i zaczęłem grzebać w zamku drzwi, a następnie otworzyłem je. Przepuściłem ją pierwszą, a kiedy włączyłem światło od razu powiedziała "Wow". Wszedłem do pomieszczenia i zamknąłem drzwi nie zapominając żeby je zablokować.
- Co to jest?
- To było dodatkowe pomieszczenie, którego szkoła nigdy nie używała, więc przekształciliśmy do w mały pokój do spędzania czasu - powiedziałem. Rozejrzałem się po miejscu które ja i chłopaki razem zmieniliśmy. Chodzi mi o to, że to był brzydki, ciemny pokój z pajęczynami, a teraz jest tutaj mała sofa, są czyste, białe ściany, materac na podłodze z kocem, stary telewizor który dostaliśmy od babci Chaza, głośniki do słuchania muzyki, bean bags, ping pong i tenis stołowy, bilard, playstation i nowe drewniane podłogi. Nie wspominając już o małej lodówce. Wyglądał jak typowy pokój dla nastolatka.
- Jak to zrobiliście? - zapytała jednocześnie rozglądając się po pokoju. Następnie usiadła na małej kanapie razem ze mną.
- W ciągu krótkiej przerwy musieliśmy z chłopakami zbierać rzeczy, zakradaliśmy się przez wyjście ewakuacyjne, które jest zawsze otwarte, ale nikt nie wie, że zamek jest zepsuty. Głupi pracownicy szkoły myślą, że mogą nas oszukać tylko przez zawieszenie kłódki, która wygląda jakby była zamknięta, a tak naprawdę nie jest - wyjaśniłem, a ona skinęła głową kładąc nogi na kapanie, a następnie objęła rękami kolana.
- Tutaj jest materac i to nie jest do tego o czym myślisz - uniosła brew przez co zacząłem się bronić, zły nawyk.
- Kiedy jestem bardzo zmęczony po prostu kładę się spać. Ale wiesz kochanie, możemy robić inne rzeczy i spróbować innych rzeczy na tym "łóżku", jeśli chcesz - mrugnąłem do niej. Rzuciła we mnie poduszką, ale zdążyłem zrobić unik
- Jesteś taki nieodpowiedni, Justin - powiedziała, przyciągnąłem ją bliżej mnie.
- Nieodpowiedni? Miałem na myśli przytulanie, jeśli przytulanie jest dla ciebie nieodpowiednie to robimy to cały czas - powiedziałem sprytnie, oczywiście pomyślała, że mówie o seksie, o którym faktycznie myślałem. Wymamrotała 'cokolwiek', a następnie położyła książki na stole i przytuliła się do mojej piersi. Odgarnąłem włosy z jej twarzy, spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami które spotkały się z moimi.
- Jesteś cholernie piękna - uśmiechnęła się do mnie, prawdopodobnie wyglądałem jak pieprzony idiota uśmiechający się do niej. - Kocham twój uśmiech, aw kochanie jesteś urocza.
Zmarszczyła twarz i posłała mi dziwne spojrzenie.
- Nie, nie jestem urocza Justin - usiadła i odgarnęła włosy przed zaczesaniem je w kitkę.
- Tak, jesteś - powiedziałem, na co pokręciła głową wraz z jej wskazującym palcem.
- Nie, nie jestem słodka. Jestem gorąca. Słodka znaczy kochanie, gdy gorąca znaczy, że jestem kobietą. Więc uważam, że nie jestem słodka, tylko gorąca - powiedziała dumnie wywołując u mnie chichot.
- To tu się mylisz, bo nie jesteś gorąca - przerwałem, zmarszczyła brwi. - Jesteś seksowna, yeah te oczy które zawsze odnajduję i gubię się w nich, te usta doprowadzają mnie do szaleństwa, te krągłości które są cholernie doskonałe i ten duży tyłek - powiedziałem dając jej klapsa co spowodowało, że zaczęła ciężko oddychać. - Ten duży tyłek drażni mnie cały kurwa czas. Więc mój błąd, zgaduję, że nie jesteś wtedy słodka - uśmiechnąłem się, jej policzki zaczęły robić się jasno różowe. Zarumieniła się.
- Chodź tu - powiedziałem, usiadła mi na kolanach twarzą do mnie z nogami po obu stronach mnie. Oplotłem ręce wokół jej talii, przyciągając ją jeszcze bliżej mnie, owinęła ręce wokół mojej szyi.
- Justin chcę cię przytulać i oglądać filmy - wymamrotała opierając podbródek o moje ramię.
- Mamy szkołę, ale hej co powiesz na pójście do ciebie po szkole i możemy oglądać filmy które chcesz i zjeść coś z mc donalda. Co o tym myślisz? - zapytałem, czułem jej podbródek na moim ramieniu.
Uniosła podbródek z mojego ramienia tak, że była skierowana twarzą do mnie.
- Jesteś najlepszy - powiedziała muskając moje usta zanim zrobiłem jakikolwiek ruch, zacząłem całować jej szyję, jej skóra była taka miękka i ciepła. Przebiegła palcami po moich włosach szarpiąc je lekko. Wiedziałem, że lubi to co robię, więc kontynuowałem aż znalazłem jej słaby punkt powodując, że jęk wydostał się z jej ust. Otworzyłem szerzej usta aby zassać jej skórę. Znów jęknęła, kurwa jej jęki kręciły mnie tak, że mocniej ssałem i lizałem jej skórę. Odrzuciła głowę do tyłu pozwalając mi pracować na niej. Ponownie zaczęła ciężko oddychać, nasze ciała były tak blisko, że mogłem poczuć jej bijące serce. Wiele razy przypadkowo pocierała moje krocze. Jęknąłem w jej skórę, chciałem więcej niż to, ale wiedziałem, że nie możemy pójść dalej.
- Justin - powiedziała cicho.
- Za daleko, kochanie? - zapytałem odrywając się od jej skóry, a ona skinęła głową przygryzając dolną wargę.
- Jest okej. Po prostu chciałem abyś poczuła się dobrze.
- I zrobiłeś to, dziękuję - uśmiechnęła się i pochyliła składając szybki pocałunek na moich ustach. - Byliśmy trochę wiesz ostatnio, nie masz nic przeciwko jeśli byłoby to trochę wolniej? Jesteśmy razem tylko przez tydzień...
- Boisz się, bo myślisz, że będę cię do czegoś zmuszać? - milczała, ale sposób w jaki na mnie patrzyła, wiedziałem, że miałem rację. - Kochanie, rozmawialiśmy już o tym. Nie będę cię do niczego zmuszać. Poczekam, aż będziesz gotowa, jeśli chcesz abym czekał kolejny rok albo nawet dwa lata, zrobię to. Nie jestem z tobą dla seksu, zapamiętaj to Delilah. Możemy robić to wolniej, ale nie chcę żebyś kiedykolwiek myślała, że cię nie chcę, kochanie - powiedziałem biorąc jej rękę i przyłożyłem ją do moich ust.

Delilah Carter

- Tato jestem w domu! - krzyknęłam gdy weszłam do domu, mój głos odbijał się echem po korytarzach. Kilka chwil później Justin wszedł ze mną do środka i zamknął za sobą drzwi.
- Lilah Lilah! - Drew przybiegł do mnie przytulając swojego misia. - Lilah spójrz na gwiazdki które dostałem ze szkoły! - pokazał mi stempelki gwiazdek, które miał na ramieniu, uśmiechnęłam się szeroko.
- Jestem z ciebie dumna Drew - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. Miałam coś powiedzieć, gdy moje imię zostało wypowiedziane przez tatę.
- Pobaw się z Justinem, dobrze? Zaraz wrócę - skinął głową, Justin wyciągnął ręce i podniósł go. - Kiedy wrócę, oczekuję, że mój brat będzie żyć - powiedziałam, na co zaśmiał się.
Weszłam do biura mojego taty, myślałam, że tak będzie, bo on praktycznie tam żyje. Miałam rację, siedział na fotelu ze stertą otaczających go papierów.
- Cześć tato - podeszła do niego aby dać mu buziaka w policzek. Zdjął okulary kiedy usiadłam na jego biurku.
- Justin jest tutaj - skinął głową.
- Powiedz, że mu gratuluję - uśmiechnął się do mnie. Czekaj, on wiedział, że Justin poprosił mnie żebym była jego dziewczyną i nie jest zły na... - Ten chłopak jest wielkim piłkarzem - oh, nieważne.
- Oh tak, to było dawno temu, tato gdzie wtedy byłeś? - zaśmiałam się nerwowo.
- Przepraszam, po prostu dzisiaj zobaczyłem szkolną gazetkę. Nie powiedziałaś mi, że gra w koszykówkę. Pewnego dnia powinienem z nim zagrać.
- Oh, boże tato, proszę nie umawiaj się na spotkanie z moim chło... przyjacielem - mój tata miał podejrzaną minę. Cholera, prawie się wydało. To nie tak, że staram się ukryć przed moim tatą to, że mam chłopaka, po prostu nie chcę mu jeszcze o tym mówić. Jestem pewna, że nie będzie zły, to znaczy mogę mieć chłopaka, ale nie jestem pewna czy akceptuje Justina. Znają się już długo i faktycznie teraz ze sobą rozmawiają w przeciwieństwie do czasu kiedy mój tata go nienawidził.
- Zawołałem cię, ponieważ chciałem ci powiedzieć, że jadę jutro do Miami na spotkanie biznesowe, zawiozę Drewa do cioci Sary i ty też tam zostaniesz dopóki nie wrócę - oczywiście, on po prostu przyjechał do domu z Kalifornii, a teraz jedzie do Miami na spotkanie. Zawsze tak jest, nigdy nawet się nie widzimy. Tym razem jest coś więcej niż cześć i pa.
- Tato, a co z dniem filmowym, który planowaliśmy? - westchnęłam.
- Kochanie, zupełnie o tym zapomniałem, będziemy musieli to przełożyć, teraz mam mnóstwo rzeczy do zrobienia. Powiedz chłopakowi, że mówię mu cześć - skinęłam głową i wstałam z krzesła. Zamknęłam za sobą drzwi i udałam się w stronę salonu. Justin był na kanapie z Drew'em, pisał wiadomości na telefonie. Usiadłam obok nich i włączyłam telewizor.
- Oh hej, tu jesteś - powiedział wręczając mi torbę McDonalds. - Naprawdę nie chcesz iść na tę imprezę?
- Tata wyjeżdża jutro do Miami, będę w domu cioci Sary, jestem pewna, że pozwoli mi iść - powiedziałam, a on się uśmiechnął i włożył garść frytek do buzi, ugh chłopcy.
- Będziesz się świetnie bawić jutro, upewnię się, że zapamiętasz tę noc. Obiecuję.

_______

Ok, serio nie pamiętamy kiedy ostatni raz pisałyśmy notkę pod rozdziałem, ale jest kilka spraw. Czy Change nadal wam się podoba? A może was już nudzi? Nie podoba wam się to jak tłumaczymy? Napiszcie w czym rzecz bo nie mamy pojęcia o co chodzi. Ostatnio spadła nam statystyka, wyświetleń jest mniej, z komentarzami jest tak samo. Mamy wrażenie, że jest was coraz mniej i mniej. Szczerze mówiąc jest nam trochę smutno i straciłyśmy zapał do tłumaczenia. Kolejną sprawą są komentarze. Jak już pisałyśmy jest ich mniej. Wcześniej było ich czterdzieści parę, a pod ostatnim nawet nie było trzydziestu ((pomińmy fakt, że informujemy 61 osób)). Soooł jeśli jeszcze to czytacie napiszcie cokolwiek pod rozdziałem. To serio dodaje kopa. Kochamy czytać wasze opinie i razem z wami się jarać, haha. Okej, teraz przejdźmy do ostatniej i fajniejsze rzeczy. Baaaaaardzo dziękujemy wam za 40 tys. wyświetleń na blogspocie i 20+ tys. na wattpadzie! I pewnie teraz nas wyśmiejecie, ale pamiętacie jak pisałyśmy, że Change jest nominowane do Bloga Miesiąca? Konkurs już dawno temu się zakończył, a my co nowy rozdział zapominałyśmy o tym napisać w notce, a jak już którejś z nas się o tym przypominało stwierdzałyśmy, że już nie warto edytować posta i tak się to ciągnęło aż do dzisiaj. Więc dzięki wam zajęłyśmy 2 miejsce! To dla nas dość duże wyróżnienie. Dziękujęmy i przepraszamy, że tak późno o tym piszemy (jezu nie wierze, że mamy aż tak kiepską pamięć). Pozdrawiamy i "widzimy" się w piątek :)

sobota, 17 maja 2014

XVIII. You’re such an ass Justin

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Delilah Carter

Czy on naprawdę odszedł ode mnie po tym jak myślałam, że wreszcie zapyta mnie o bycie jego dziewczyną? Co mam teraz zrobić? Czułam że moje oczy zalewają się łzami ale powstrzymywałam je, bo nie warto przez to płakać, prawda? To znaczy tak po prostu odszedł ode mnie i wprawił mnie w zakłopotanie, ale to nie jest warte moich łez, prawda?
Może dlatego łzy spływały mi po twarzy. Byłam zdenerwowana, bardzo zdenerwowana. Byłam zdezorientowana, prawdopodobnie stałam wpatrując się w ziemię przez kilka, do czasu aż dotarło do mnie, że chciałam wyjaśnień, a on po prostu ucieka nie mówiąc mi co się stało. Pobiegłam widząc jak znika za samochodem.
- Justi...
Widziałam go opierającego się o samochód z uśmieszkiem na twarzy.
- Zanim coś powiesz, wysłuchaj mnie - patrzyłam na niego nie będąc w stanie nic powiedzieć lub wydać jakiegokolwiek dźwięk, ale po kilku sekundach zdecydowałam się coś powiedzieć.
- Justin, nie rozu...
- Wiem, że jesteś zdezorientowana. Ale możesz być cicho przez kilka sekund?
- Okej - wymamrotałam wycierając łzy.
- Chcę ci obiecać kilka rzeczy. Obiecuję ci zrozumienie, nigdy nie będę naciskał do zrobienia czegoś czego nie chcesz zrobić. Obiecuję znosić twoje huśtawki nastroju , twoją zrzędliwość i kapryśne dni. Obiecuję, że zawsze będziesz szczęśliwa i uśmiechnięta. Obiecuję, że pokaże ci cały świat - przerwał, a ja spojrzałam na niego zszokowana, jak mam zareagować? Co mam zrobić?
- Obiecuję, że pozostanę ci wierny. Obiecuję, że nie ważne jak będą trudne sprawy, nie poddam się dla ciebie. Obiecuję, że zawsze będę naprawiać rzeczy i nigdy nie zostawię ich zepsutych. Obiecuję, że będę traktować cię jak księżniczkę i dam ci wszystko co najlepsze, bo zasługujesz na to. Obiecuję Delilah, obiecuję - powiedział.
- Jesteś dla mnie całym światem i jestem szczęśliwy, że nawet po tym wszystkim co tobie zrobiłem, ty wciąż mi wybaczasz. Sprawiasz, że jestem szczęśliwy, jesteś powodem dla którego zawsze jestem uśmiechnięty i moi przyjaciele dokuczają mi przez to, ale nie obchodzi mnie to i nie boję się przyznać, że się zakochałem. Chcę być z tobą i tylko z tobą. Myślałem o tym od dłuższego czasu i wiem, że to dobra decyzja. Wiem to Delilah - jego oczy zabłyszczały kiedy spojrzałam na niego. Mały uśmiech wdał się na moje usta. Był po prostu słodki i choć wydaję się to dziwne, że takie słowa wyszły z ust Justina, myślę że mówiąc to był śmiertelnie poważny.
- I nie jestem idealny, ale zrobię wszystko co w mojej mocy, aby być bliżej ideału dla ciebie. To będzie trudne, bo nigdy wcześniej tego nie robiłem. Ale mam nadzieję, że mnie zrozumiesz, wciąż chcę nowej zmiany. Wiem, że będziesz przy mnie bo jesteś po prostu zbyt uprzejma, ale ja nie zasłu...
- Przestań Justin - przerwałam mu wiedząc, że chciał powiedzieć, że nie zasługuje na mnie, a to nie prawda. Bez względu na to ile razy mnie odrzucał, on potrzebuje kogoś takiego jak ja w swoim życiu. Kogoś, kto nigdy go nie opuści, kogoś kto zawsze będzie przy nim bez względu na wszystko i to ja jestem tą osobą.
- Zrobię wszystko dla ciebie i nigdy cię nie opuszczę. Obiecuję kochanie. Więc... - urwał i ściągnął białą szmatkę z tabliczki. Na płaskiej powierzchni, był mały baner wystarczająco duży dla mnie aby przeczytać. 
Wziął mały baner, który wcześniej był przyklejony na samochód i trzymał go przed sobą.
- Czy chcesz być moją dziewczyną? - nie zawahałam się i przytuliłam go, a następnie pocałowałam. Chwyciłam jego koszulkę i pogłębiłam pocałunek. Odsunął się na kilka sekund, zobaczyłam moją szminkę na jego ustach.
- Więc to znaczy tak? - zapytał z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
- Oczywiście, że tak idioto - klepnęłam jego ramię, owinął ręce wokół mojej talii, podczas gdy moje oplotłam wokół jego szyi. Przyciągnął mnie bliżej i przycisnął swoje miękkie usta do moich. Tak pocałowaliśmy się kilka razy i muszę przyznać, że to dziwne uczucie. Ale to jest dobre dziwne uczucie. To jest tak jakbym była na szczycie świata. Chłopak o którym marzyłam poprosił mnie o bycie jego dziewczyną, a ja powiedziałam tak. Słowa nie wystarczą, aby wyrazić to jak szczęśliwa jestem teraz.
Uśmiechnęliśmy się podczas pocałunku zanim się odsunęliśmy
- Jesteś moja - uśmiechnął się i oparł czoło o moje.
- A ty jesteś mój - odwzajemniłam jego uśmiech, czułam, że gubię się w jego oczach i to dzieje się za każdym cholernym razem.
- Jestem twój kochanie. Jestem cały twój - powiedział słodko całując moje czoło i przytulając.
- Przepraszam jeśli to jest banalne i wiem, że to nie najlepszy sposób na...
- Zamknij się Justin, może to nie jest najlepszy sposób aby zapytać mnie o bycie twoją dziewczyną, ale doprowadziłeś mnie tym do łez - zaśmialiśmy się patrząc sobie w oczy. - Wciąż to doceniam. Te książki i boże jesteś niesamowity - powiedziałam przyciągając go i dzięki temu byliśmy jeszcze bliżej siebie. - Bardzo ci dziękuję. Dziękuję miliard razy. Nie wiesz jak się cieszę. Z wyjątkiem części gdy odszedłeś a ja płakałam - powiedziałam odsuwając się i wypuściłam nerwowy śmiech.
- To wszystko było częścią planu kochanie, nigdy nie odejdę od ciebie od tak - odgarnął kilka moich kosmyków włosów za ucho i trzymał mnie za ręce. - Jesteś dla mnie całym światem wiesz? Jesteś moim wszystkim. Cieszę się, że powiedziałaś tak nawet po tym gdy doprowadziłem cię do płaczu - zaśmiał się a ja żartobliwie uderzyłam go w ramię i skrzyżowałam ręce.
- To nie było śmieszne, naprawdę myślałam, że nie chcesz mnie zapytać i myślałam, że po prostu odszedłeś. Ugh nienawidzę cię Justin - jęknęłam ponownie uderzając go, a on zaczął się śmiać.
- Aw, przepraszam kochanie - zagruchał przyciągając mnie bliżej siebie.
- Przestań się śmiać.
- Dobrze przestane się śmiać, obiecuję. Przepraszam - przeprosił słodko trzymając moje ręce i pocałował je.
- Nigdy tego nie rób, następnym razem zapytaj mnie normalnie proszę, wiesz jak normalna osoba? Mam na myśli kwiaty i czekoladki byłyby już okej, ale nie ponieważ jesteś Justin Bieber, któremu daleko od normalności, zdecydowałeś się na coś szalonego i to wszystko - spojrzałam a niego na co skinął głową z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
- Kochasz to, ale nie zrobię tego ponownie.
- Dobrze. Jeszcze raz dziękuję, naprawdę to doceniam. Poważnie Justin dziękuję, to wiele dla mnie znaczy, zwłaszcza książki po prostu wyobraź sobie, że przeszukiwałam półki z książkami próbując znaleźć książki które chciałam i myślałam o tym gdzie jeszcze mogę je znaleźć - śmiałam się potrząsając głową gdy Justin złączył brwi razem i zmrużył oczy drapiąc się po głowie.
- Taa, włóczyłem się po Barnes & Nobles (księgarnia), ale nie mieli tych książek, więc udałem się na główną ulicę i odwiedziłem starą księgarnię. Hej, ale to wszystko było tego warte, bo kiedy widziałem twój uśmiech gdy trzymałaś książki byłem bardzo szczęśliwy. Chcę żebyś zawsze była szczęśliwa, kochanie
Po prostu patrzyłam na niego podziwiając jego piękno i pozwalając żeby jego słowa zapadły w pamięć. Justin jest taki słodki i miły. Muszę powiedzieć, że jestem ogromną szczęściarą mając kogoś takiego jak on w moim życiu. Teraz nie patrzę na to jak na "Justin Bieber, syn Pattie i Jeremy'ego Bieber, MVP (ang. Most Valuable Player - Najbardziej Wartościowy Gracz), najpopularniejszy chłopak w mieście, marzenie każdej dziewczyny jest moim chłopakiem." Nie, to nie jest tak. To jest raczej jak "Justin Bieber, najsłodszy chłopak i najmilszy człowiek jakiego kiedykolwiek spotkałam pomijając jego pewne momenty, jest moim chłopakiem."
Nie jestem szczęśliwa bo Justin Bieber jest moim chłopakiem, jestem szczęśliwa ponieważ Justin jest moim chłopakiem. Kiedy ludzie mówią Justin Bieber myślą o tym jak bardzo jest bogaty, popularny i że może mieć każdą dziewczynę. Ale kiedy ludzie mówią Justin myślę o moim Justinie. Widzę Justina i znam Justina. Dlatego jestem szczęśliwa, że mam kogoś takiego jak jego. Cóż, jesteśmy szczęśliwi, że mamy siebie.
- Wszystko w porządku? Patrzysz na mnie przez całe 15 sekund, liczyłem - roześmiałam się przez to jaki był słodki. Posłał mi kolejny perfekcyjny uśmiech, który oczywiście odwzajemniłam. Odkąd Justin zapytał mnie czy będę jego dziewczyną nie przestawałam się uśmiechać i moja twarz zaczyna boleć.
- Jest okej, tylko jeszcze nie dotarło do mnie, że jesteśmy parą. To wydaje się być niewiarygodne, wydaje mi się, że to wszystko jest tylko snem, to dziwne
- Cóż kochanie, jestem twój i tylko twój, a ty moja i tylko moja. Lepiej w to uwierz - moje policzki zaczęły palić, więc szybko schowałam twarz w jego koszulce, rumieniąc się i uśmiechając. Oh, Justin Bieber tak bardzo na mnie działa.

---

- ON CO? - krzyknęła Emily. Uciszyłam ją i rzuciłam w nią poduszką. - Przepraszam, on co? - zapytała ponownie.
- Zapytał czy chcę być jego dziewczyną - starałam się nie zarumienić, ale nie mogłam się powstrzymać. Po raz kolejny ukryłam twarz w poduszce.
- O MÓJ BOŻE! - znów krzyknęła i uderzyła mnie w ramię. Chwyciłam poduszkę z mojej twarzy i znowu w nią rzuciłam. - NIE, ON NIE!
- TAK ZROBIŁ TO!
- AAAAAAA! - obie wrzasnęłyśmy uderzając siebie poduszkami. Oto jak ja i Emily zawsze reagujemy kiedy coś dobrego nam się przytrafi. To wydaję się być dziwne, ale hej, to nasza przyjaźń.
- To jest takie słodkie, że zaraz się porzygam! - nadąsała się i znowu mnie uderzyła. - Jestem zazdrosna. Nie mogę uwierzyć, że zrobił to wszystko dla ciebie!
- Uwierz mi, że ja też w to nie wierzę. Jestem taka szczęśliwa, Ems. Nigdy nie byłam bardziej szczęśliwsza. To musi być sen, uszczypnij mnie - obie kolejny raz zaczęłyśmy piszczeć jak małe dziewczynki. - On jest mój, nie mogę w to uwierzyć. Justin jest moim chłopakiem.
- Oohhh, to brzmi słodko kiedy to mówisz - mrugnęła przez co nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Nie mogę w to uwierzyć, naprawdę nie mogę. - Bieber wreszcie miał jaja i cię zapytał
- Em, zamknij się. Był zdenerwowany, ale myślę, że byłam bardziej zdenerwowana niż on
- Nie mogę w to uwierzyć. Jesteście oficjalnie parą, potem weźmiecie ślub, będziecie mieć piękne dzieci i...
- Emily, on po prostu zapytał mnie czy chcę być jego dziewczyną. Nie oświadczył mi się, więc pohamuj swoją wyobraźnie.
- Nawet nie zaprzeczaj, przecież wiesz, że zrobicie słodkie dzieci - próbowałam to sobie wyobrazić.
- Masz rac... to znaczy co, nie! - wrzasnęłam i wstałam z łóżka.
- Uprawialiście już seks? Jest dobry?
- Emily! - skarciłam ją.
- Ja tylko pytam. Nawet nie wiesz jakie masz szczęście, słyszałam, że Justin ma duże...
- Emily!
- Serce! On ma duże serce, jezu, nie pozwoliłaś mi dokończyć - pokręciłam głową. - Cholera, jesteście naprawdę gorącą parą. Wiesz jak wiele osób w szkole będzie wam zazdrościć? Justin Bieber spotyka się z dziewczyną o którą każdy się stara odkąd się zmieniła. Delilah Carter spotyka się z chłopakiem, którym każdy chłopak w szkole chce być i z chłopakiem, którego każda dziewczyna chce mieć.
Miała dużo racji i tak, zgodziłabym się z nią, ale nie chcę być zarozumiała i mówić o tym jak ja i Justin jesteśmy idealną parą i jak gorący jesteśmy razem. To znaczy tak, to prawda, ale chcę zachować trochę skromności. Nie kłamałam o "gorącej parze". Ale mój chłopak jest bardziej niż gorący. Nawet nie wiem czy słowo jest w stanie go opisać. No cóż, Justin czyli bóg seksu sprawia, że nawet starsze panie śliną się na jego widok. Cieszę się, że jest mój i tylko mój.

Justin Bieber

- Zrobiłeś to! - Ryan poklepał mnie po plecach i może to zabrzmi gejowsko, ale nie przestawałem się uśmiechać odkąd zapytałem ją czy będzie moja.
- Tak, nie myślałem, że rzeczywiście będziesz miał jaja żeby to zrobić - powiedział Chaz klepiąc mnie po plecach jak każdy. Chłopaki i ja relaksowaliśmy się w moim domu po tym jak zadzwoniłem do nich żeby przyszli i powiedziałem im wielką nowinę.
- Wow, więc to oficjalne. Justin Bieber i Delilah Carter się spotykają. Nigdy w życiu nie myślałem, że rzeczywiście to powiem - zaśmiał się Blake.
- Ja też, ale rzeczy się zmieniają i takie rzeczy się zdarzają. Cieszę się, że to zrobiłem i nie żałuję tego ani trochę. Ona jest moja i nie pozwolę jej odejść - stwierdziłem z dumą.
- Lepiej tego nie zepsuj bo tam za tobą czeka długa kolejka - powiedział Chaz z czym Blake i Ryan się zgodzili.
- Poważnie, mam na myśli, wiesz jak cholernie gorąca jest Carter? Cholera, to ciało. Plus piękno i mózg, cholera - powiedział Blake, a Chaz się z nim zgodził. Wycelowałem w nich poduszką, a oni unieśli ręce w geście obronnym.
- To jest moja dziewczyna, więc radzę ci się zamknąć - splunąłem patrząc na nich.
- Żartowałem. Wyluzuj bro, ona jest twoja - Blake powiedział
- Tak, jest moja, a to co moje jest tylko moje i nie dzielę z tym z innymi. Możesz mówić, że jestem samolubny - powiedziałem pisząc smsa do Delilah.
- Więc, mam nadzieję, że wiesz, że to oznacza, że nie możesz się już wygłupiać, prawda? To jest Delilah Carter, ona nie jest dziwką z którą możesz się zabawić - powiedział Ryan.
- Wiem o tym i obiecałem jej, że nigdy jej nie oszukam. Nigdy w życiu - stwierdziłem z przekonaniem.
- Bro, obietnice są po ty by je łamać - powiedział Blake.
Pokręciłem głową powiedziałem:
- Nie, teraz jest inaczej  i nie skrzywdzę jej kiedy ją mam
- Wow, ta dziewczyna definitywnie cię zmieniła. Co ty kurwa ostatnio jadłeś? Brzmisz jak jeden z tych facetów w filmach dla lasek - zaśmiał się Chaz, pokręciłem głową ze śmiechem.
- Zmieniła mnie, ale podoba mi się ta zmiana. Jestem lepszym człowiekiem dzięki niej - uśmiechnąłem się, po prostu myśl o mojej dziewczynie wysyłała mnie do niebios. Byłem szczęśliwy i tym razem naprawdę szczęśliwy, a nigdy w życiu nie byłem tak bardzo szczęśliwy z powodu jednej dziewczyny, to dzięki mojej dziewczynie Delilah Carter.
- Whipped bro. Whipped* - pokręciłem głową śmiejąc się, chłopaki również się przyłączyli. Nie zgadzam się z nimi czy zgadzam.

* whipped - w tym przypadku oznacza to kontrolowanie przez swoją dziewczynę

piątek, 9 maja 2014

XVII. I hate you

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
podpisujcie się nazwami z tt kiedy komentujecie

Justin Bieber

- Gdzie jest Delilah? - zapytałem Emily pociągając ją za ramię, co sprawiło, że zatrzymała się i prawie straciła równowagę.
- Co do cholery Bieber? - powiedziała wyswobadzając się z mojego uścisku. - Twoja dziewczyna jest w bibliotece.
- Ona nie jest moją dziewczyną - powiedziałem, a ona wywróciła oczami. - Jeszcze nie - dodałem.
- A propos, kiedy masz zamiar ją o to zapytać? - zapytała.
- Ups, muszę iść - powiedziałem i szybko uciekłem od drążenia tego tematu. Poszedłem do biblioteki i od razu zauważyłem to czego szukałem. Stała przed wysoką półką. Podszedłem do niej i owinąłem ramiona wokół jej talii, mój podbródek spoczywał na jej ramieniu.
- Dzień dobry, piękna - powiedziałem całując ją w policzek.
- Znowu mnie wystraszyłeś - zaśmiała się i stanęła na palcach próbując sięgnąć książkę z górnej półki. Wyciągnąłem rękę i chwyciłem książkę którą chciała.
- Problemy niskich dziewczyn huh? - zażartowałem, za co dostałem od niej książką.
- Nienawidzę cię - wymamrotała idąc dalej.
- Oczywiście - uśmiechnąłem się, a ona wywróciła oczami. Po wypożyczeniu książki oboje wyszliśmy z biblioteki, owinąłem rękę wokół jej talii. Ludzie wpatrują się w nas do dziś i nadal nie mogą zaakceptować Delilah i naszego 'związku' ale trudno, to nie ich sprawa.
- Więc, jaką książkę czytasz? - zapytałem miło.
- Naprawdę cię to obchodzi? - zapytała, a ja zachichotałem.
- Nie, ale mam zamiar być miły i udawać że tak - roześmiała się uderzając w mnie w żebra.
- Więc powiem tak. Właśnie czytam "Dlaczego zerwaliśmy" i "Eleanor i park". Naprawdę chciałam kupić "Gwiazd naszych wina", "Złamane obietnice" i "Początek wszystkiego" ale nie mogę ich znaleźć - opowiadała o tym jak Branes i Nobles nie mieli więcej zasobów, a ja po prostu patrzyłem na nią z podziwem.
Uważam, że to gorące, jej zamiłowanie do książek i wszystkich innych rzeczy, to brzmi dziwnie ale gdy używa mądrych słów i terminów po prostu brzmi seksownie. Ma urodę i inteligencję.
- Justin ty mnie słuchasz? - zapytała unosząc głowę i marszcząc brwi.
- Oczywiście kochanie - uśmiechnąłem się bezczelnie, a ona wywróciła oczami.
- Tak, jasne - zaśmiała się.
- Wiesz, że nigdy nie miałem miłego powitania na dzień dobry - wydąłem wargi.
- Cześć przystojniaku - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek. Kurwa jestem bardziej spocony. - O mój boże zarumieniłeś się!
- Nie, nie. Justin Bieber się nie rumieni - broniłem się, ale oczywiście ona tego nie kupiła.
- Zdecydowanie się zarumieniłeś - drażniła mnie.
- Nienawidzę cię.
- Oczywiście - powiedziała naśladując mnie. Zaśmiałem się.
Gdy siedzieliśmy przy stole z przyjaciółmi pomysł nagle wpadł mi do głowy. Delilah rozmawiała z chłopakami, a ja patrzyłem na ścianę myśląc o moim planie. Naprawdę chcę ją poprosić aby została moją dziewczyną, ale nie jestem pewny i nie wiem czy ona jest na to gotowa.
- Wychodzę ze szkoły na pół godziny - powiedziałem, a jej słodkie brwi zmarszczyły się, jej wyraz twarzy był taki jak zawsze gdy była zmieszana albo zmartwiona.
- Justin proszę nie mów mi, że chcesz opuścić lunch aby zapalić albo zrobić coś głupiego - powiedziała na co pokręciłem głową.
- Nie Lilah nie, po prostu coś sobie przypomniałem i to jest naprawdę ważne.
- Cóż, więc możesz mi powiedzieć dlaczego wychodzisz? - zapytała, a ja pokręciłem głową.
- Okej - odparła sucho i całkowicie mnie zignorowała.
- Wrócę później i podwiozę cię do domu. To nie będzie trwać długo. Obiecuję - pokiwała głową i patrzyła jak wstaję z krzesła.

Delilah Carter

- Gdzie jest Justin? - zapytała Emily podając mi sałatkę i widelec, wzruszyłam ramionami. Zaczęłam grzebać w sałatce widelcem, opierając podbródek na dłoni.
- Co masz na myśli? - zapytała.
- Nie wiem, nie powiedział mi - powiedziałam patrząc na sałatkę nawet jej nie próbując.
- Jak myślisz, gdzie idzie?
- Naprawdę nie wiem, ale mam nadzieję, że nie tam gdzie myślę - cóż, są dwie rzeczy które mam na myśli gdzie mógłby pójść. Pierwsza to palić albo naćpać się, druga to spotkanie się z kimś za moimi plecami. To nie tak, że mu nie ufam, ale po prostu dziwnie się ostatnio zachowywał.
Wiem, że nie uprawiał seksu od miesięcy, bo większość czasu spędza ze mną. Mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego za moimi plecami, ale jeśli to zrobi to nie będę mogła nic z tym zrobić. Mimo wszystko Justin nie jest mój i nie chodzimy na randki ani nie jesteśmy razem.
- Zaraz wracam, muszę skorzystać z łazienki - wstałam z krzesła i wyszłam ze stołówki. Rozejrzałam się z nadzieją, że Justin był jeszcze w szkole, ale niestety nie.
- Delilah! - ktoś krzyknął. Odwróciłam się i zobaczyłam Jake'a Millers'a z uśmiechem na twarzy. To dziwne. - Poczekaj! - krzyknął biegnąc w moim kierunku. - Muszę z tobą porozmawiać.
- Nie chcę, odejdź - odwróciłam się do niego plecami i próbowałam iść, ale chwycił mnie za rękę i pociągnął.
- Chcę tylko przeprosić za wszystko co zrobiłem. Prawda jest taka, że cię lubię, ale bałem się do tego przyznać - hm, sądzę że już to słyszałam. *kaszel* Justin *kaszel*
- Kłamiesz - wywróciłam oczami.
- Przestań, naprawdę mi przykro, co chcesz żebym zrobił abyś mi wybaczyła? - zapytał trzymając mnie za ręce.
- Chcę abyś zostawił mnie samą.
- Lilah proszę.
- Nie nazywaj mnie tak, tylko Justin może - starałam się nie okazywać żadnych emocji, ale w głębi duszy chciałam się uśmiechać i piszczeć jak szalona, ze względu na słodkie przezwisko które Justin mi nadał.
- Dobrze przepraszam, przepraszam za mój błąd - przeprosił i uniósł rękę w geście obronnym, a ja tylko skinęłam głową. - Naprawdę mi przykro i czuję się okropnie za wszystko co ci zrobiłem. Mam nadzieję, że nadal możemy być dobrymi przyjaciółmi - uśmiechnął się, a ja znowu skinęłam głową.
- Tak - odpowiedziałam szybko. Naprawdę chciałam przerwać tą rozmowę, bo ja naprawdę muszę iść do toalety. - Muszę iść.
- Oczywiście. Przepraszam jeszcze raz - uśmiechnął się i szybko pocałował mnie w policzek, a ja stałam patrząc na niego z rozszerzonymi oczami. Próbowałam zignorować to. To był tylko pocałunek w policzek, prawda?

***

Niestety musiałam znieść cały dzień bez Justina bo skłamał i nie wrócił do szkoły. Szukałam go wszędzie, nawet jego przyjaciele powiedzieli, że nie pojawił się na żadnej lekcji. Zaczęłam podejrzewać różne rzeczy, gdy zdałam sobie sprawę, że zarówno Justin i Trixie zniknęli podczas lunchu. Chociaż nie zamierzałam zakładać wszystkiego zbyt pochopnie.
Poczekaj, cofam to.
Korytarz był pusty, byłam tylko ja. Ponieważ było cicho łatwo było usłyszeć różne rzeczy. Usłyszałam znajomy głos i byłam pewna, że to Trixie.
- Nie - wydawało mi się że usłyszałam głos Justina. Mam nadzieję, że to nie jest ta część, w której złapię ich na gorącym uczynku za moim plecami. Zaczęłam podsłuchiwać ich rozmowę, ale w większość nie rozumiałam co mówią. Więc zdecydowałam się przestać ukrywać za szafkami i po prostu pokazać się im.
Stali naprzeciwko siebie. Justin uciekał gdzieś wzrokiem, a Trixie patrzyła na Justina. Wreszcie mnie zauważyli kiedy szłam w ich stronę i starałam się uniknąć kontaktu wzrokowego. Właśnie wtedy, gdy miałam przejść obok Justina on szybko chwycił mnie za ramię i pociągnął z powrotem.
- Co ty robisz? - zapytał.
- Idę, a na co to wygląda? - westchnął
- Musimy porozmawiać - szepnął mi do ucha na co odparłam ciche "okej". Nie, nie jestem wcale zazdrosna, pff ja? Zazdrosna o Trixie? Nie, nie sądzę.
Razem wyszliśmy na zewnątrz, było dość niezręcznie. Już miałam otworzyć drzwi od samochodu, gdy zatrzymał mnie.
- Nie wsiądziemy do samochodu dopóki sobie czegoś nie wyjaśnimy
- O czym ty mówisz? Nie musimy nic sobie wyjaśniać. Chcę iść do domu i spać. Jestem zmęczona, Justin - ponownie powstrzymał mnie, kiedy chciałam otworzyć drzwi.
- Chcesz jechać do domu i odpocząć czy po prostu mnie unikać?
- Oba, a teraz chodźmy - powiedziałam szybko, a on natychmiastowo lekko popchnął mnie na drzwi samochodu, ręce oparł po obu stronach mnie tak, że nie miałam możliwości ucieczki.
- Dlaczego rozmawiałaś z Jake Millersem kiedy mnie nie było?
- Oh, bo ty tak nie zrobiłeś, ty nie gadałeś z Trixie kiedy nie było mnie w pobliżu - Wywróciłam oczami, a on pokręcił głową. - Plus, czemu cię to obchodzi?
- Ona powiedziała mi, że widziała was jak rozmawiacie i się pocałowaliście
- Nie, pocałował mnie w policzek - powiedziałam obronnie. - Przyszedł mnie przeprosić, jasne? - zaśmiał się, bo to było zabawne, ale oczywiście był poirytowany.
- Więc dlaczego pozwoliłaś mu się pocałować?
- To był pocałunek w policzek, zresztą nawet nie wiedziałam, że ma zamiar mnie pocałować - popatrzył na mnie, ale szybko przerwał kontakt wzrokowy. - Jesteś zły bo mnie pocałował, kiedy ja powinnam być zła na ciebie za pozbycie się mnie abyś mógł poflirtować sobie z Trixie
- Do kurwy nędzy, Lilah czemu do cholery tak uważasz? - zmarszczył brwi.
- Oh, no nie wiem. Tak się składa, że zniknąłeś po luchnu. Hmm, nie jestem pewna - powiedziałam sarkastycznie.
- Więc doszłaś do własnego wniosku zamiast zapytać mnie gdzie byłem? - spojrzałam na niego i podziwiałam jego twarz, która była tak blisko mojej. Naprawdę irytowało mnie to jak łatwo może mnie rozproszyć, chociaż nawet nie próbował tego zrobić. - Kurwa, odpowiedz mi - oto Justin, którego nie lubię.
- Nie wiem - zrobiłam gest ręką, który od razu zrozumiał. Odsunął się ode mnie pocierając twarz.
- Myślisz, że mógłbym to tobie zrobić? Musisz kurwa przestać tak myśleć, bo nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił - jego głos trochę złagodniał, a ja po prostu wzruszyłam ramionami.
- Po prostu tak czułam, okej? Czuję, że jesteś mną znudzony choć jeszcze do niczego nie doszło między nami.
- Nie, nie Lilah. Nie mów tak. Nie znudzę się tobą. Tak, jesteś wrzodem na dupie, ale jesteś moim wrzodem na dupie. Nigdy nie mógłbym się tobą znudzić - powiedział szczerze, podszedł bliżej mnie i spojrzał mi w oczy. - A jeśli myślałaś, że robiłem coś z Trixie za twoimi plecami to byłaś w błędzie. Przysięgam na Boga - oto Justin, którego lubię.
- Więc gdzie byłeś? Mówiłeś, że wrócisz, a nie wróciłeś.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - zapytał na co przytaknęłam. Otworzył tylne drzwi i wyjął coś. Zamknął drzwi i podał mi pudełko, ciężkie pudełko. - Otwórz
Kiedy on trzymał pudełko ja otworzyłam pokrywkę. Moje oczy wpatrywały się w rzecz za którą tęskniłam. Moja książka. "Początek wszystkiego". Przeczytałam na głos kiedy przejechałam palcem po tytule.
- Jest więcej - Justin uśmiechnął się więc wyjęłam książki z pudełka, "Gwiazd naszych wina" i ostatnia "Złamane obietnice". Po prostu patrzyłam na niego z książkami w rękach.
- J-ja nie wiem co powiedzieć - oboje się zaśmialiśmy.
- Dziękuję byłoby w porządku - wziął ode mnie książki i włożył je do samochodzu wciąż trzymając pudełko w rękach.
- Nie, najpierw chcę cię przeprosić. Boże, Justin, tak mi przykro. Przepraszam, przepraszam i o mój Boże, dziękuję dziękuję dziękuję dziękuję, jestem twoją dłużniczką - przepraszałam przez cały czas przez co potrząsnął głową. Przytulił mnie i pocałował w czoło. Jest taki słodki, kocham kiedy jest uroczy i słodki.
- Nie musisz przepraszać. To ja powinienem cię przeprosić. I nie masz u mnie żadnego długu wdzięczności
- Miałeś do tego prawo
- Nie ponieważ nie jesteś moja i nie jesteś moją dziewczyną - ma rację, nie jestem jego dziewczyną, a on nie jest moim chłopakiem.
- To jest to czego nienawidzę. Nienawidzę kiedy chłopaki z tobą flirtują. Nienawidzę, kiedy są w pobliżu ciebie. Nienawidzę tego tak bardzo, że mam ochotę im przyjebać, ale nie mogę tego zrobić - urwał i wrzucił pudełko przez okno do samochodu po czym chwycił moje obie ręce w swoje.
- Więc, podjąłem decyzję żeby w końcu coś z tym zrobić. Chciałbym móc nazywać cię moją. Chcę być jedynym, który będzie cię całować, trzymać i przytulać. Chcę być tym jedynym, który będzie mógł to robić. Chcę żeby nam zazdrościli, bo mamy siebie. Chcę żeby dziewczyny tobie zazdrościły. Chcę żeby chłopaki marzyli o tym co ja mam, czego oni nie mogą mieć. Chcę móc nazwać cię moją dziewczyną - ponownie się zatrzymał i przysięgam, że była czerwona jak pomidor kiedy patrzyłam na niego.
Pociłam się, czułam to. Trzęsłam się, byłam tak zdenerwowana, że nie czułam moich nóg. Nie mogłam oddychać, boże on nareszcie to powie. o mój, naprawdę muszę się wysikać.
- Wszystko w porządku? - zapytałam na co się zaśmiał się
- Po prostu powiedz coś - zaśmiał się jeszcze bardziej kiedy ja pozwoliłam sobie na niepewny śmiech. - Myślę, że jestem bardziej zdenerwowana niż ty.
- Uspokój się kochanie - uśmiechnął się, a ja posłała mu nerwowy uśmiech. Tak bardzo tego pragnęłam. Słowa nie wystarczą, żeby wyrazić tego co czuję. Nie jestem nawet pewna co czuję. - Okej...
- Justin, wyduś to z siebie - roześmiał się kolejny raz. Po tym jak jego śmiech ucichł spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się. Boże, on był taki piękny i absolutnie doskonały.
- Delilah - powiedział uspokajająco, moje kolana były już tak słabe, że nie byłam w stanie utrzymać równowagi. Po prostu to jak wypowiada moje imię doprowadza mnie do szału.
Otworzył usta gotowy do wrzucenia tego z siebie. To jest to, w końcu mnie zapyta. Czekałam na ten moment, wreszcie zapyta mnie czy zostanę jego dziewczyną i nareszcie będziemy oficjalnie parą. Czekam na ten dzień przez wiele lat i to właśnie teraz Justin...
- Muszę iść - powiedział szybko puszczając moje ręce. Stałam tam tępo wpatrując się w niego i patrząc jak powoli odchodzi ode mnie.
Czekaj, co?