niedziela, 29 czerwca 2014

XXIII. There they are, those big blue eyes that I love

Justin Bieber

Zegar wreszcie wskazał 0:00, wydał sygnał i Stratford Huskies ponownie wygrali z dwoma punktami na prowadzeniu. Zgromadziliśmy się w kółku i przytulaliśmy. Wszyscy nam gratulowali podczas gdy przeciwna drużyna schyliła głowy w rozczarowaniu. Natychmiast pobiegłem na drugą stronę boiska, która doprowadziła mnie do parkingu. Czułem się źle ignorując ludzi, których starali się porozmawiać ze mną, ale martwiłem się o Delilah. Mój kask utrudniał mi bieganie,  a ponieważ byłem zmęczony rzuciłem go na ziemię pozostawiając w tyle.
Po wejściu do samochodu zdjąłem mój strój, szybko włożyłem koszulkę, spodnie dresowe i parę nowych butów przed uruchomieniem samochodu. Zapiąłem pas i wycofałem się z miejsca parkingowego. Zwolniłem na skrzyżowaniu, ale kiedy autostrada była czysta docisnąłem pedał gazu. Usłyszałem ryk silnika gdy samochód ruszył z pełną prędkością. Oczywiście, głupie światło zdecydowało zmienić kolor na żółty. Jęknąłem z frustracji kiedy zwolniłem na czerwonym świetle. Niecierpliwie stukałem palcami o kierownicę kiedy patrzyłem na światło czekając aż zmieni kolor na zielony.
Musiałem się uspokoić i być bardziej ostrożny, ponieważ wiem, że jeśli będę jechał  lekkomyślnie prawdopodobnie skończę w szpitalu obok Delilah. Przebiegłem palcami po moich włosach, czekałem wieki na to cholerne, zielone światło.
- No dalej do cholery - przekląłem szarpiąc za końcówki moich włosów. Potem co trwało lata światło w końcu zmieniło się na zielone. Na moje pierdolone szczęście osoba jadąca przede mną jechała wolniej niż żółw.
- Jezu Chryste - wymamrotałem obracając kierownicę nieco w prawo tym samym zmuszając swój samochód aby zmieścił się na pasie jednak dwa pozostałe koła były na chodniku. Samochód zatrąbił na mnie, ale nie przestawałem, a gdy miałem wystarczająco dużo miejsca wróciłem na pas i docisnąłem pedał gazu jeszcze bardziej.
Po zrobieniu kilku skrętów (nie, nie chodzi o te które macie teraz na myśli haha) wreszcie dotarłem do szpitala. Kiedy znalazłem puste miejsce szybko zaparkowałem swój samochód. Wyłączyłem silnik i wyskoczyłem z samochodu zamykając za sobą drzwi przed pobiegnięciem do holu. Udałem się w stronę recepcji przeciskając się przez kolejkę ludzi, którzy krzyczeli na mnie.
- Czy możesz mi powiedzieć w jakiej sali jest Delilah Carter? - zapytałem patrząc na mężczyznę siedzącego przed komputerem.
- Proszę pana, jeśli pan nie widzi jest kolejka, proszę wrócić...
- Daj mi kurwa ten pierdolony numer sali. Nie mam czasu - warknąłem, a on spojrzał na mnie wielkimi oczami.
- Obawiam się, że nie mogę tego zrobić, proszę... - pochyliłem się ku niemu, chwyciłem go za kołnierz i spojrzałem prosto w oczy.
- Daj mi ten jebany numer albo uduszę cię własnymi rękami - przełknął ślinę i zaczął pisać na klawiaturze, jego ręce trochę się trzęsły kiedy próbował skupić się na ekranie. Mocniej zacisnąłem palce przez co pośpieszył się.
- Delilah Leigh Carter, 3 piętro, sala numer 324 West - wykrztusił, jego twarz zrobiła się czerwona.
Puściłem go i odepchnąłem wszystkich na mojej drodze, a następnie poszedłem w kierunku windy i nacisnąłem przycisk. Nie trzeba było długo czekać aż drzwi windy się otworzą. Ujrzałem kilka osób idących w kierunku windy więc szybko zamknąłem drzwi i nacisnąłem numer trzy. Mam klaustrofobię, więc w przeciągu pierwszych 5 sekund zacząłem czuć się bardzo niekomfortowo. Stukałem stopą o podłogę, aż winda zadzwoniła i drzwi wreszcie się otworzyły.
Odnajdując znak West udałem się w tym kierunku i zacząłem szukać numeru pokoju. Wyminąłem kilka pielęgniarek, które popychały swoich pacjentów na wózku inwalidzkim. Zwolniłem kiedy zobaczyłem Drewa siedzącego na kolanach kobiety. Odwróciła głowę w moją stronę i wstała kiedy podszedłem do niej.
- Delilah tam jest? - zapytałem ciężko oddychając. Moje serce waliło bardzo szybko, a dłonie były strasznie spocone.
- Ty musisz być Justin, jestem Sara, ciocia Delilah - posłała mi słaby uśmiech, zmuszała się by wyglądać przyjaźnie, chociaż w głębi duszy martwiła się tak jak ja. Podaliśmy sobie ręce i lekko się uśmiechnąłem.
- Delilah aktualnie odpoczywa, ale nie krępuj się, idź i sprawdź co z nią - skinąłem głową i odwróciłem się w stronę Drewa, który pomachał do mnie.
- Ciociu, mogę iść z Justinem? - zapytał ją, a ona pocałowała go w policzek zanim pozwoliła mu wskoczyć w moje ramiona. Trzymałem go na boku mojego biodra kiedy otworzyłem drzwi.
Moje serce niemal przestało bić od momentu gdy zobaczyłem Delilah śpiącą na łóżku z maską tlenową. Elektrokardiograf stał obok niej pokazując bicie jej serca. Zapomniałem, że trzymałem Drewa i prawie wypuściłem go z rąk gdy moje ciało zrobiło się słabe na widok mojej dziewczyny, która spała spokojnie z lekko otwartymi ustami. Nawet nie zauważyłem Emily i Ryana którzy siedzieli na krzesłach pod ścianą dopóki Ryana nie zakaszlał. Odwróciłem głowę w ich kierunku i spojrzałem na Emily, której oczy były przekrwione, a worki pod oczami były całkowicie widoczne.
Wziąłem głęboki oddech przed podejściem do Delilah. Oblizałem usta i wypuściłem powietrze z ust odganiając włosy z jej twarzy.
- Kochanie - wymamrotałem, a następnie pochyliłem się przyciskając usta do jej czoła. Trzymałem je tam przez kilka sekund zanim się odsunąłem. Ryan popchnął krzesło w moim kierunku, które przyciągnąłem bliżej łóżka zanim usiadłem na nim. Ująłem rękę Delilah w swoją złączając nasze dłonie. Drew siedział na moich kolanach patrząc niewinnie na swoją siostrę.
- Czy ktoś powie mi co się stało? - odwróciłem głowę do nich. Emily uniosła głowę w górę i pociągnęła nosem, a następnie wytarła łzy.
- Wzięła tabletki z kofeiną i zgaduję, że brała je przez cały tydzień, bo wcześniej tego popołudnia obudziłam ją, a ona zaczęła panikować. Potem krzyczała na mnie, poczuła niepokój i zaczęła płakać. Przytuliłam ją i zemdlała w moich ramionach. - zamknąłem oczy na kilka sekund i westchnąłem. - Nie wiem dokładnie dlaczego brała te tabletki, ale jestem pewna, że wzięła na siebie za dużo w zeszłym tygodniu. Wpadła w panikę kiedy powiedziałam jej miałyśmy iść na mecz bo chcesz popatrzeć na nią. Zaczęła nakładać makijaż mówiąc mi, że musi wyglądać idealnie dla ciebie, ponieważ nie chce żebyś ją zostawił
Zmarszczyłem brwi w zmieszaniu, zastanawiając się dlaczego po raz kolejny czuła się niepewnie.
- Nie wiem czy się pokłóciliście, ale... - urwała, a ja pokręciłem głową. Wszystko szło świetnie między nami i wiedząc, że ona nie czuła się dobrze moje serce się złamała. Nie wiedziałem, że czuła się w ten sposób i bardzo chciałem się dowiedzieć co zmusiło ją do zrobienia tego sobie. Ledwo mogłem wydusić z siebie słowo, w rzeczywistości nie mogłem nawet otworzyć ust i mówić poprawnie, więc zamiast tego po prostu patrzyłem na Delilah mając nadzieję, że zaraz się obudzi.
Nagle drzwi od sali otworzyły się co sprawiło, że odwróciłem głowę w bok. Lekarz wszedł do środka i podszedł do mnie trzymając podkładkę do pisania.
- Jestem doktor Rodriguez, a ty musisz być Justin - skinąłem głową, a on wyciągnął rękę którą chętnie uścisnąłem. - Wcześniej krzyczała twoje imię - posłał mi mały uśmiech.
- Czy wszystko będzie z nią dobrze?
- Nie martw się, Delilah wyzdrowieje. Po prostu musi odpocząć i zrelaksować się. Jej ciśnienie krwi wzrosło ze względu na ilość tabletek które wzięła w tym tygodniu. Doprowadziło to także do ataku lęku i przypuszczam, że miała również problemy z oddychaniem. Mogła czuć się trochę chora i mogła mieć ból głowy, który jest całkowicie normalny. Wcześniej daliśmy jej leki, aby się uspokoiła, powinna się niebawem obudzić - wyjaśnił. - Na szczęście Delilah ma silne i zdrowe serce. Ale proszę odebrać to jako lekcje, nie wiele osób radzi sobie z tak dużą ilością kofeiny w organizmie tak jak ona. Delilah ma szczęście, że to nic poważnego.
Nie mogłem pomóc, ale odetchnąłem z ulgą wiedząc, że wszystko będzie z nią dobrze. To nie zmienia faktu, że mogła przedawkować co mogło doprowadzić do czegoś znacznie gorszego niż to.
- Chciałem zrobić Delilah badania kontrolne, będę drukować badania krwi które wcześniej zrobiliśmy. Naciśnij przycisk obok jej łóżka, jeśli będziesz czegoś potrzebować - uśmiechnął się do mnie zanim opuścił salę.
- Hej Justin, co się stało z Lilah? - zapytał niewinnie Drew.
- Lilah odpoczywa kolego, jest trochę zmęczona. Ale nie martw się, lekarz powiedział, że wyzdrowieje - podniosłem go i pozwoliłem mu usiąść na łóżku obok Delilah. Przysunął się bliżej niej kładąc rękę na jej. Poczułem wibracje mojego telefonu w kieszeni, wyjąłem go i odebrałem połączenie od nieznajomego numeru.
- Halo? - powiedziałem czekając na odpowiedź.
- Justin, tu Michael Carter. Przepraszam że dzwonię z zaskoczenia, ale chciałem dowiedzieć się co się dzieje z moją córką
- Dobry wieczór panie Carter, rozmawiałem z lekarzem i powiedział, że z Delilah wszystko będzie dobrze. Dali jej leki uspokajające, teraz śpi, ale powinna się wkrótce obudzić.
- Możesz jej powiedzieć aby zadzwoniła do mnie gdy będzie miała czas? - zapytał.
- Tak proszę pana, niech się pan o to nie martwi.
- Dobrze Justin, muszę już iść ale daj mi znać jeśli coś się stanie. Martwię się o nią.
- Dobrze proszę pana, może pan na mnie liczyć, obiecuję.
- Jeszcze jedno zanim się rozłączę - zrobił przerwę. - Dziękuję za opiekę nad moją córką Justin. Wniosłeś dużo miłości i radości do jej życia. Nie wiem jak mógłbym ci podziękować.
- Dziękuję bardzo proszę pana - uśmiechnąłem się do siebie, spojrzałem na Delilah, poruszyła ręką która wciąż była złączona z moją.
- Zaopiekuj się moim synem - połączenie zostało przerwane. Zablokowałem telefon przed włożeniem go z powrotem do kieszeni. Wstałem z krzesła i lekko uniosłem się nad łóżkiem. Oczy Delilah powoli się otworzyły i zobaczyłem te duże, niebieskie oczy w których zawsze się gubiłem w każdej chwili gdy na nie patrzyłem. Ściągnęła maskę i uśmiechnęła się do mnie.
- Justin? - powiedziała cicho.
- Jestem tutaj, kochanie - ścisnąłem jej dłoń, pieszcząc ją moim kciukiem. - Jestem tutaj - powtórzyłem.
- Drew pozwólmy Justinowi i Lilah porozmawiać. Pójdziemy do kawiarni i Ryan kupi ci lody - Emily i Ryan wstali ze swoich miejsc i podeszli do łóżka. Emily trzymała Drewa w ramionach i pozwoliła dać jego siostrze buziaka. - Zobaczymy się później Li.
- Do zobaczenia później kwiatuszku. Szybkiego powrotu do zdrowia - powiedział Ryan uśmiechając się do niej. - Wyluzuj bro - skinąłem głową po tym jak poklepał mnie po plecach. Patrzyłem jak trójka z nich wychodzi z sali, następnie zwróciłem moją uwagę z powrotem na Delilah, byliśmy w końcu sami.
- Możesz mi pomóc usiąść, proszę? - zapytała słodko, umieściłem moją rękę pod jej plecami, a następnie poprawiłem poduszki za nią zanim oparła się o nie. Wyglądała blado, usta miała suche i oczy wyglądały na zmęczone ale dla mnie nadal wyglądała tak samo pięknie.
- Proszę, nie rób tego już nigdy więcej - zacząłem, mogłem zobaczyć ból w jej oczach. - Martwiłem się o ciebie. Panikowałem podczas meczu. Jeśli Emily by cię nie powstrzymała, kto wie co mogłoby się z tobą stać. Nawet nie chcę już o tym myśleć bo to jest straszne - przerwałem dając sobie czas na wzięcie oddechu. Pozostała cicho i przerwała kontakt wzrokowy, jej oczy śledziły pokój.
- Nie byłem w stanie myśleć logicznie, w tamtym momencie nie wiedziałem co zrobić i fakt, że nie wiedziałem co się stało, przerażał mnie jeszcze bardziej. Byłem nieświadomy i mój umysł wymyślał własne historie. Nie wiedziałem czy miałaś wypadek samochodowy, wariowałem. Do kurwy nędzy, co ty sobie myślisz? Tabletki z kofeiną? Co jeśli byś je przedawkowała, cholera czy ty myślałaś?
- Justin przepraszam, byłam tak zestresowana i tak dużo testów się zbliżało, nie miałam czasu na naukę, a rano miałam test wstępny na studia i nie mogłam zawalić - powiedziała cicho, jej oczy zaczęły błyszczeć
Puściłem jej rękę i przetarłem twarz, westchnąłem.
- To najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłaś. To były studia kontra twoje zdrowie. Studia są studiami, twoje zdrowie jest inną sprawą - powiedziałem lekko podnosząc głos na nią. Chodziłem po pokoju próbując się uspokoić.
- Robię to dla mojego taty Justin, po prostu nie rozumiesz ilości nacisku jaką ja czuję. Nacisk od każdego nauczyciela, który oczekuje że zdam każdy test z łatwością, a kiedy mi się nie powiedzie to jest jak koniec świata. Wystarczy wyobrazić sobie ich reakcję jeśli nie udało by mi się napisać testu wstępnego na studia - przestałem chodzić dookoła i oparłem dłonie o metalową ramę łóżka.
- Zmartwiłaś nie tylko mnie. Twojego tate, twoją ciocie, twoją rodzinę, twoich przyjaciół...
- Chciałam aby wszyscy byli szczęśliwi - powiedziała przerywając mi.
- Czy możesz postawić się pierwszy raz i przestać myśleć o wszystkich. Przestać wszystkich uszczęśliwiać Delilah, bo nie zawsze można wszystkich zadowolić.
- Nie rozumiem tego! - podniosła na mnie głos siedząc na łóżku. - Jeśli myślę o sobie i robię rzeczy dla siebie, jestem egoistką. A teraz, kiedy jestem bezinteresowna mówisz mi, że mam zacząć myśleć o sobie i przestać próbować zadowolić innych?
- Każdy po prostu oczekuje ode mnie zbyt wiele, jak mogłam nie myśleć, że tabletki były jedyną opcją? Nie chciałam zawieść któregokolwiek z was, chciałam zdać wszystkie testy, zdać egzamin wstępny na studia, pomóc studentom z matematyki po szkole, a także spędzać czas z tobą. Nie chciałam rozczarować żadnego z was i ty jeszcze masz czelność wściekać się na mnie? Jak możesz winić mnie za branie głupich tabletek? Nie możesz i nie masz prawa bo mnie nie rozumiesz! - krzyczała wskazując palcem na mnie.
- Kochanie... - zamarłem kiedy zobaczyłem łzy spływające po jej twarzy. Szybko podszedłem do niej i próbowałem wytrzeć jej policzki, ale odepchnęła mnie.
- Wiesz, myślałam że będziesz mnie w tym wspierać. Nigdy nie myślałam, że przyjdziesz tutaj i będziesz krzyczeć na mnie. Mam dość tego tygodnia Justin i nie potrzebuję cię żebyś jeszcze mi dokładał. Możesz mnie teraz zostawić - warknęła ocierając łzy dłonią.
- Przepraszam, nie chciałem krzyczeć na ciebie. Nie mogę potrafię opisać tego uczucia kiedy dowiedziałem się, że jesteś w szpitalu. Nie mogłem nawet oddychać - przerwał i głęboko odetchnął. - Byłem przerażony, przepraszam - oparła się plecami o poduszki, przyciągnęła kolana do piersi i ukryła twarz w dłoniach.
Usiadłem na łóżku obok niej i przytuliłem ją. Owinęła ręce wokół mojego torsu, ścisnęła moją koszulkę i zaczęła szlochać. Całe jej ciało drżało i od razu poczułem się winny, że spowodowałem że płacze.
- Przepraszam kochanie, nie chciałem.. - powtórzyłem całując czubek jej głowy i przytuliłem ja mocniej. - Chcę abyś była szczęśliwa - odsunąłem się i otarłem jej łzy kciukiem. Unikała kontaktu wzrokowego i patrzyła na kolana bawiąc się palcami.
- Nie wiedziałam że to posunie się za daleko, to znaczy ja nigdy nie myślałam, że zacznę się od nich uzależniać. Myślałam, że mi pomogą - wymamrotała, jej ramiona opadły i pochyliła głowę w dół. - Ale masz rację, nie myślałam.
- Taa myślę, że oboje to wiemy - zaśmiałem się. - Chyba przesadziłem i wszystko co się liczy to, to że wszystko z tobą dobrze. To wszystko co się dla mnie liczy - nie chciałem aby obwiniała siebie i chociaż brzmiało to jakbym obwiniał ją za jej czyny powinienem zastanowić się nad tym co miałem zamiar powiedzieć przed wyrzuceniem ich i powiedzenia jej.
- Przepraszam Justin.
- Ja też przepraszam, wiesz że nie miałem tego na myśli - wziąłem jej prawą rękę do mojej. - Jeśli kiedykolwiek poczujesz się w ten sposób możesz zawsze porozmawiać ze mną i zawsze będę tutaj aby cię wysłuchać. Zawsze będę tu dla ciebie. Mówię ci to cały czas, bo chcę zakodować w twojej głupiej głowie, że nigdy cię nie zostawię i musisz mi obiecać, że nigdy nie odejdziesz ode mnie - powiedziałem, trzymając mój pinky finger*, owinęła swój palec wokół mojego i nie mogłem powstrzymać się od uśmiechnięcia.
- Wiem i obiecuję - powiedziała z głową wciąż opuszczoną w dół.
- Spójrz na mnie - powiedziałem jej ale uparcie pokręciła głową. Umieściłem palec pod jej brodą, powoli podniosłem jej głowę tak że musiała patrzeć na mnie. - Tam są, te duże niebieskie oczy które kocham - uśmiechnąłem się do niej wywołując u niej rumieńce, ale zanim mogła podnieść ręce aby zakryć twarz ja przytrzymałem je na dole. - Delilah, spójrz na mnie.
Jej jasnoniebieskie oczy spojrzały na mnie, a ja już czułem że się gubię. Gdy zbliżyłem się do niej, zdawały się być jeszcze bardziej jaśniejsze, ich zewnętrzna krawędź kończy się ciemnym granatem. Po prostu siedzieliśmy tak kilka chwil wpatrując się sobie w oczy jakby to był portal który przeniósł nasze dusze do innego wymiaru.
Zanim mogłem pomyśleć czy się powstrzymać, te słowa wymknęły się z moich ust.
- Kocham Cię
Spojrzała na mnie z rozszerzonymi oczami, ani razu nie mrugając. Nie odpowiedziała i od razu poczułem się zakłopotany. - Przepraszam... - moje zdanie zostało przerwane bo Delilah przycisnęła swoje usta do moich.
Odsunęła się i uśmiechnęła się do mnie, następnie położyła dłoń na moim policzku.
- Ja też Cię kocham. - jej usta ponownie spotkały moje i powoli zacząłem przechylać swoje ciało w jej kierunku, obniżała się aż jej plecy zostały dociśnięte do poduszki.
- Kocham Cię - wymamrotałem na przeciwko jej ust kiedy unosiłem się nad nią. Odsunęła się owijając ręce wokół mojej szyi. - Nie powiesz tego znowu? - zapytałem unosząc na nią brew.
Zachichotała przewracając na mnie oczami.
 - Ja też Cię kocham

*chodzi o pinky promise, wtedy się wystawia 'mały' palec zwany pinky finger
__________

No i wreszcie mamy wakacje! Jak zamierzacie je spędzić? Macie jakieś konkretne plany? My jak na razie odpoczywamy od szkoły i śpimy do 12 haha. Tak wgl śniła mi się dzisiaj szkoła i moja nauczycielka od matmy aha.

Przetłumaczyłyśmy kawałek notki od autorki:
"Mam nadzieję, że podoba wam się ten rozdział, hmm niektórzy pytają mnie czy mam zamiar pisać sequel do tego i nie, nie sądzę.
Prawdopodobnie będzie o 15 rozdziałów więcej, więęc tak, to jest dużo :)
Już sobie planuję, jestem bardzo podekscytowana.
Ale nie wiem, kto wieeee może zrobię sequel ;)"
(...)
"*** !!! KTO PAMIĘTA CO SIĘ STAŁO Z JAXONEM??? !!! ***"

Jak wam się podoba rozdział? Naszym zdaniem jest to najlepszy rozdział Change. Wreszcie powiedzieli sobie, że się kochają asdfghjkl Proszeeeee każdy kto czyta nasze tłumaczenie niech zostawi po sobie chociaż kropkę w komentarzu bo idk ile was tak naprawdę jest. Raz prawie 50 a potem 20 pare :/ Oczywiście, podpisujcie się nazwami z tt kiedy komentujecie :) I jeszcze jedno, nie wiemy kiedy będzie kolejny rozdział, ponieważ jesteśmy już na bieżąco z tłumaczeniem i musimy czekać aż autorka doda kolejny rozdział. Więc rozdziały już nie będą dodawane co sobotę.

Wczoraj dostałyśmy nominację do Liebster Award, więc od razu mówimy że się to nie bawimy.

I ostatnia sprawa - robi ktoś z was szablony, okładki na wattpada lub zwiastuny? Pewnie zauważyliście, że cały czas zmieniamy szablony, a chcemy wreszcie jakiś mieć na stałe. Więc jeśli ktoś z was zajmuje się chociaż jedną z wymienionych rzeczy napiszcie w komentarzu najlepiej z nazwą tt albo jakimkolwiek kontaktem do siebie.

Ok, to chyba wszystko. Pozdrawiamy i życzymy udanych, pełnych przygód wakacji :) Kochamy was wszystkich! ♡♡♡

Edit: Wiedziałam, że o czymś zapomniałyśmy! Kiedyś ktoś pytał się nas czy szukamy roleplayerów, więc doszłyśmy do wniosku, że ok jeśli chcecie to my wam nie bronimy. Justina już mamy, więc została Delilah. Oczywiście inne postacie takie jak Emily, Ryan, Chaz i wgl też mogą być. Jeśli ktoś jest chętny niech napisze do którejś z nas na tt (@givesmejusten lub @fuckrbiebrs)

33 komentarze:

  1. omg jakie cudowne jskznslzja /biebauhlx

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww wreszcie to powiedzieli *.* @forevermindSWAG

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeju super jest
    tt @kssiezniczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Powiedzieli sobie 'KOCHAM CIĘ'!!! Omg... dziękuje za tłumaczenie! Kc i czekam na nn xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Omgg, ale słodkie xmzbzsn

    OdpowiedzUsuń
  7. To takie słodkie :) Nareszcie powiedzieli sobie że sie kochają i to w dodatku 2 razy xjalkxkwbxoabk *.* Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje że pojawi sie szybkoooo
    @_KidrauhlsBack_

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowny rozdział!
    @biebersunicoorn

    OdpowiedzUsuń
  9. WOW!!! Cudowny rozdzial... juz nie moge doczekac sie nastepnego *o* / @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo <3
    Chcę już następny!!
    Dobra robota :D
    @TheKlaudiaK

    OdpowiedzUsuń
  11. CUDO, CUDO! Aww *_* @pussrauhl

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam tooo opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  13. taaak uroczo aww oni są mega słodcy xx @daruux3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju ten rozdział jest przepiękny.
    Delulah się obudziła i wyzdrowieje.
    Na dodatek wyznali sobie miłość.
    Świetny i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  15. Prześliczny rozdział, czekam na kolejny :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  17. najlepszee kocham to i dziekuje ze tlumaczycie <3.

    OdpowiedzUsuń
  18. Awwwwwwww...<3

    OdpowiedzUsuń
  19. ooooo *-* czekam na kolejny :D

    @umjilv

    OdpowiedzUsuń
  20. Aw Justin jest taki słodki i kochany! Kto nie chciałby takiego chłopaka? Czekam na kolejny <3
    Zapraszam:its-nothing-princess.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Kbjooghjkkldslsnxlsnzkz boziu *_*

    OdpowiedzUsuń
  22. Genialny !😉

    OdpowiedzUsuń
  23. OmgOmgOmg <3 Justin jest taki kochany i uroczy że nie mg ;)
    Awwwww <3 najleeepszy rozdział - to prawda :-) :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Oni są tak bardzo słodcy enwjzkks kocham to😍

    OdpowiedzUsuń
  25. uwielbiam *-*

    OdpowiedzUsuń
  26. asdfsdkjgksdjgdalja feelsy mam powiedzieli, że się kochają. Ale jak Delilah zaczęła krzyczeć na Justina, ze powinien ją wspierać to zaczęła mnie denerwować. To twoja wia, że zaczęłaś brać tabletki, chłopak się o ciebie martwił a ty na niego jeszcze krzyczysz.... UGH
    czekam na nn
    Miłych wakacji @AniolyCiemnosci

    OdpowiedzUsuń
  27. słodka końcówka *.*
    @ayejdbx

    OdpowiedzUsuń
  28. Czemu nie ma dalszych rozdziałow 😢😟💜💜💜

    OdpowiedzUsuń