niedziela, 29 czerwca 2014

XXIII. There they are, those big blue eyes that I love

Justin Bieber

Zegar wreszcie wskazał 0:00, wydał sygnał i Stratford Huskies ponownie wygrali z dwoma punktami na prowadzeniu. Zgromadziliśmy się w kółku i przytulaliśmy. Wszyscy nam gratulowali podczas gdy przeciwna drużyna schyliła głowy w rozczarowaniu. Natychmiast pobiegłem na drugą stronę boiska, która doprowadziła mnie do parkingu. Czułem się źle ignorując ludzi, których starali się porozmawiać ze mną, ale martwiłem się o Delilah. Mój kask utrudniał mi bieganie,  a ponieważ byłem zmęczony rzuciłem go na ziemię pozostawiając w tyle.
Po wejściu do samochodu zdjąłem mój strój, szybko włożyłem koszulkę, spodnie dresowe i parę nowych butów przed uruchomieniem samochodu. Zapiąłem pas i wycofałem się z miejsca parkingowego. Zwolniłem na skrzyżowaniu, ale kiedy autostrada była czysta docisnąłem pedał gazu. Usłyszałem ryk silnika gdy samochód ruszył z pełną prędkością. Oczywiście, głupie światło zdecydowało zmienić kolor na żółty. Jęknąłem z frustracji kiedy zwolniłem na czerwonym świetle. Niecierpliwie stukałem palcami o kierownicę kiedy patrzyłem na światło czekając aż zmieni kolor na zielony.
Musiałem się uspokoić i być bardziej ostrożny, ponieważ wiem, że jeśli będę jechał  lekkomyślnie prawdopodobnie skończę w szpitalu obok Delilah. Przebiegłem palcami po moich włosach, czekałem wieki na to cholerne, zielone światło.
- No dalej do cholery - przekląłem szarpiąc za końcówki moich włosów. Potem co trwało lata światło w końcu zmieniło się na zielone. Na moje pierdolone szczęście osoba jadąca przede mną jechała wolniej niż żółw.
- Jezu Chryste - wymamrotałem obracając kierownicę nieco w prawo tym samym zmuszając swój samochód aby zmieścił się na pasie jednak dwa pozostałe koła były na chodniku. Samochód zatrąbił na mnie, ale nie przestawałem, a gdy miałem wystarczająco dużo miejsca wróciłem na pas i docisnąłem pedał gazu jeszcze bardziej.
Po zrobieniu kilku skrętów (nie, nie chodzi o te które macie teraz na myśli haha) wreszcie dotarłem do szpitala. Kiedy znalazłem puste miejsce szybko zaparkowałem swój samochód. Wyłączyłem silnik i wyskoczyłem z samochodu zamykając za sobą drzwi przed pobiegnięciem do holu. Udałem się w stronę recepcji przeciskając się przez kolejkę ludzi, którzy krzyczeli na mnie.
- Czy możesz mi powiedzieć w jakiej sali jest Delilah Carter? - zapytałem patrząc na mężczyznę siedzącego przed komputerem.
- Proszę pana, jeśli pan nie widzi jest kolejka, proszę wrócić...
- Daj mi kurwa ten pierdolony numer sali. Nie mam czasu - warknąłem, a on spojrzał na mnie wielkimi oczami.
- Obawiam się, że nie mogę tego zrobić, proszę... - pochyliłem się ku niemu, chwyciłem go za kołnierz i spojrzałem prosto w oczy.
- Daj mi ten jebany numer albo uduszę cię własnymi rękami - przełknął ślinę i zaczął pisać na klawiaturze, jego ręce trochę się trzęsły kiedy próbował skupić się na ekranie. Mocniej zacisnąłem palce przez co pośpieszył się.
- Delilah Leigh Carter, 3 piętro, sala numer 324 West - wykrztusił, jego twarz zrobiła się czerwona.
Puściłem go i odepchnąłem wszystkich na mojej drodze, a następnie poszedłem w kierunku windy i nacisnąłem przycisk. Nie trzeba było długo czekać aż drzwi windy się otworzą. Ujrzałem kilka osób idących w kierunku windy więc szybko zamknąłem drzwi i nacisnąłem numer trzy. Mam klaustrofobię, więc w przeciągu pierwszych 5 sekund zacząłem czuć się bardzo niekomfortowo. Stukałem stopą o podłogę, aż winda zadzwoniła i drzwi wreszcie się otworzyły.
Odnajdując znak West udałem się w tym kierunku i zacząłem szukać numeru pokoju. Wyminąłem kilka pielęgniarek, które popychały swoich pacjentów na wózku inwalidzkim. Zwolniłem kiedy zobaczyłem Drewa siedzącego na kolanach kobiety. Odwróciła głowę w moją stronę i wstała kiedy podszedłem do niej.
- Delilah tam jest? - zapytałem ciężko oddychając. Moje serce waliło bardzo szybko, a dłonie były strasznie spocone.
- Ty musisz być Justin, jestem Sara, ciocia Delilah - posłała mi słaby uśmiech, zmuszała się by wyglądać przyjaźnie, chociaż w głębi duszy martwiła się tak jak ja. Podaliśmy sobie ręce i lekko się uśmiechnąłem.
- Delilah aktualnie odpoczywa, ale nie krępuj się, idź i sprawdź co z nią - skinąłem głową i odwróciłem się w stronę Drewa, który pomachał do mnie.
- Ciociu, mogę iść z Justinem? - zapytał ją, a ona pocałowała go w policzek zanim pozwoliła mu wskoczyć w moje ramiona. Trzymałem go na boku mojego biodra kiedy otworzyłem drzwi.
Moje serce niemal przestało bić od momentu gdy zobaczyłem Delilah śpiącą na łóżku z maską tlenową. Elektrokardiograf stał obok niej pokazując bicie jej serca. Zapomniałem, że trzymałem Drewa i prawie wypuściłem go z rąk gdy moje ciało zrobiło się słabe na widok mojej dziewczyny, która spała spokojnie z lekko otwartymi ustami. Nawet nie zauważyłem Emily i Ryana którzy siedzieli na krzesłach pod ścianą dopóki Ryana nie zakaszlał. Odwróciłem głowę w ich kierunku i spojrzałem na Emily, której oczy były przekrwione, a worki pod oczami były całkowicie widoczne.
Wziąłem głęboki oddech przed podejściem do Delilah. Oblizałem usta i wypuściłem powietrze z ust odganiając włosy z jej twarzy.
- Kochanie - wymamrotałem, a następnie pochyliłem się przyciskając usta do jej czoła. Trzymałem je tam przez kilka sekund zanim się odsunąłem. Ryan popchnął krzesło w moim kierunku, które przyciągnąłem bliżej łóżka zanim usiadłem na nim. Ująłem rękę Delilah w swoją złączając nasze dłonie. Drew siedział na moich kolanach patrząc niewinnie na swoją siostrę.
- Czy ktoś powie mi co się stało? - odwróciłem głowę do nich. Emily uniosła głowę w górę i pociągnęła nosem, a następnie wytarła łzy.
- Wzięła tabletki z kofeiną i zgaduję, że brała je przez cały tydzień, bo wcześniej tego popołudnia obudziłam ją, a ona zaczęła panikować. Potem krzyczała na mnie, poczuła niepokój i zaczęła płakać. Przytuliłam ją i zemdlała w moich ramionach. - zamknąłem oczy na kilka sekund i westchnąłem. - Nie wiem dokładnie dlaczego brała te tabletki, ale jestem pewna, że wzięła na siebie za dużo w zeszłym tygodniu. Wpadła w panikę kiedy powiedziałam jej miałyśmy iść na mecz bo chcesz popatrzeć na nią. Zaczęła nakładać makijaż mówiąc mi, że musi wyglądać idealnie dla ciebie, ponieważ nie chce żebyś ją zostawił
Zmarszczyłem brwi w zmieszaniu, zastanawiając się dlaczego po raz kolejny czuła się niepewnie.
- Nie wiem czy się pokłóciliście, ale... - urwała, a ja pokręciłem głową. Wszystko szło świetnie między nami i wiedząc, że ona nie czuła się dobrze moje serce się złamała. Nie wiedziałem, że czuła się w ten sposób i bardzo chciałem się dowiedzieć co zmusiło ją do zrobienia tego sobie. Ledwo mogłem wydusić z siebie słowo, w rzeczywistości nie mogłem nawet otworzyć ust i mówić poprawnie, więc zamiast tego po prostu patrzyłem na Delilah mając nadzieję, że zaraz się obudzi.
Nagle drzwi od sali otworzyły się co sprawiło, że odwróciłem głowę w bok. Lekarz wszedł do środka i podszedł do mnie trzymając podkładkę do pisania.
- Jestem doktor Rodriguez, a ty musisz być Justin - skinąłem głową, a on wyciągnął rękę którą chętnie uścisnąłem. - Wcześniej krzyczała twoje imię - posłał mi mały uśmiech.
- Czy wszystko będzie z nią dobrze?
- Nie martw się, Delilah wyzdrowieje. Po prostu musi odpocząć i zrelaksować się. Jej ciśnienie krwi wzrosło ze względu na ilość tabletek które wzięła w tym tygodniu. Doprowadziło to także do ataku lęku i przypuszczam, że miała również problemy z oddychaniem. Mogła czuć się trochę chora i mogła mieć ból głowy, który jest całkowicie normalny. Wcześniej daliśmy jej leki, aby się uspokoiła, powinna się niebawem obudzić - wyjaśnił. - Na szczęście Delilah ma silne i zdrowe serce. Ale proszę odebrać to jako lekcje, nie wiele osób radzi sobie z tak dużą ilością kofeiny w organizmie tak jak ona. Delilah ma szczęście, że to nic poważnego.
Nie mogłem pomóc, ale odetchnąłem z ulgą wiedząc, że wszystko będzie z nią dobrze. To nie zmienia faktu, że mogła przedawkować co mogło doprowadzić do czegoś znacznie gorszego niż to.
- Chciałem zrobić Delilah badania kontrolne, będę drukować badania krwi które wcześniej zrobiliśmy. Naciśnij przycisk obok jej łóżka, jeśli będziesz czegoś potrzebować - uśmiechnął się do mnie zanim opuścił salę.
- Hej Justin, co się stało z Lilah? - zapytał niewinnie Drew.
- Lilah odpoczywa kolego, jest trochę zmęczona. Ale nie martw się, lekarz powiedział, że wyzdrowieje - podniosłem go i pozwoliłem mu usiąść na łóżku obok Delilah. Przysunął się bliżej niej kładąc rękę na jej. Poczułem wibracje mojego telefonu w kieszeni, wyjąłem go i odebrałem połączenie od nieznajomego numeru.
- Halo? - powiedziałem czekając na odpowiedź.
- Justin, tu Michael Carter. Przepraszam że dzwonię z zaskoczenia, ale chciałem dowiedzieć się co się dzieje z moją córką
- Dobry wieczór panie Carter, rozmawiałem z lekarzem i powiedział, że z Delilah wszystko będzie dobrze. Dali jej leki uspokajające, teraz śpi, ale powinna się wkrótce obudzić.
- Możesz jej powiedzieć aby zadzwoniła do mnie gdy będzie miała czas? - zapytał.
- Tak proszę pana, niech się pan o to nie martwi.
- Dobrze Justin, muszę już iść ale daj mi znać jeśli coś się stanie. Martwię się o nią.
- Dobrze proszę pana, może pan na mnie liczyć, obiecuję.
- Jeszcze jedno zanim się rozłączę - zrobił przerwę. - Dziękuję za opiekę nad moją córką Justin. Wniosłeś dużo miłości i radości do jej życia. Nie wiem jak mógłbym ci podziękować.
- Dziękuję bardzo proszę pana - uśmiechnąłem się do siebie, spojrzałem na Delilah, poruszyła ręką która wciąż była złączona z moją.
- Zaopiekuj się moim synem - połączenie zostało przerwane. Zablokowałem telefon przed włożeniem go z powrotem do kieszeni. Wstałem z krzesła i lekko uniosłem się nad łóżkiem. Oczy Delilah powoli się otworzyły i zobaczyłem te duże, niebieskie oczy w których zawsze się gubiłem w każdej chwili gdy na nie patrzyłem. Ściągnęła maskę i uśmiechnęła się do mnie.
- Justin? - powiedziała cicho.
- Jestem tutaj, kochanie - ścisnąłem jej dłoń, pieszcząc ją moim kciukiem. - Jestem tutaj - powtórzyłem.
- Drew pozwólmy Justinowi i Lilah porozmawiać. Pójdziemy do kawiarni i Ryan kupi ci lody - Emily i Ryan wstali ze swoich miejsc i podeszli do łóżka. Emily trzymała Drewa w ramionach i pozwoliła dać jego siostrze buziaka. - Zobaczymy się później Li.
- Do zobaczenia później kwiatuszku. Szybkiego powrotu do zdrowia - powiedział Ryan uśmiechając się do niej. - Wyluzuj bro - skinąłem głową po tym jak poklepał mnie po plecach. Patrzyłem jak trójka z nich wychodzi z sali, następnie zwróciłem moją uwagę z powrotem na Delilah, byliśmy w końcu sami.
- Możesz mi pomóc usiąść, proszę? - zapytała słodko, umieściłem moją rękę pod jej plecami, a następnie poprawiłem poduszki za nią zanim oparła się o nie. Wyglądała blado, usta miała suche i oczy wyglądały na zmęczone ale dla mnie nadal wyglądała tak samo pięknie.
- Proszę, nie rób tego już nigdy więcej - zacząłem, mogłem zobaczyć ból w jej oczach. - Martwiłem się o ciebie. Panikowałem podczas meczu. Jeśli Emily by cię nie powstrzymała, kto wie co mogłoby się z tobą stać. Nawet nie chcę już o tym myśleć bo to jest straszne - przerwałem dając sobie czas na wzięcie oddechu. Pozostała cicho i przerwała kontakt wzrokowy, jej oczy śledziły pokój.
- Nie byłem w stanie myśleć logicznie, w tamtym momencie nie wiedziałem co zrobić i fakt, że nie wiedziałem co się stało, przerażał mnie jeszcze bardziej. Byłem nieświadomy i mój umysł wymyślał własne historie. Nie wiedziałem czy miałaś wypadek samochodowy, wariowałem. Do kurwy nędzy, co ty sobie myślisz? Tabletki z kofeiną? Co jeśli byś je przedawkowała, cholera czy ty myślałaś?
- Justin przepraszam, byłam tak zestresowana i tak dużo testów się zbliżało, nie miałam czasu na naukę, a rano miałam test wstępny na studia i nie mogłam zawalić - powiedziała cicho, jej oczy zaczęły błyszczeć
Puściłem jej rękę i przetarłem twarz, westchnąłem.
- To najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłaś. To były studia kontra twoje zdrowie. Studia są studiami, twoje zdrowie jest inną sprawą - powiedziałem lekko podnosząc głos na nią. Chodziłem po pokoju próbując się uspokoić.
- Robię to dla mojego taty Justin, po prostu nie rozumiesz ilości nacisku jaką ja czuję. Nacisk od każdego nauczyciela, który oczekuje że zdam każdy test z łatwością, a kiedy mi się nie powiedzie to jest jak koniec świata. Wystarczy wyobrazić sobie ich reakcję jeśli nie udało by mi się napisać testu wstępnego na studia - przestałem chodzić dookoła i oparłem dłonie o metalową ramę łóżka.
- Zmartwiłaś nie tylko mnie. Twojego tate, twoją ciocie, twoją rodzinę, twoich przyjaciół...
- Chciałam aby wszyscy byli szczęśliwi - powiedziała przerywając mi.
- Czy możesz postawić się pierwszy raz i przestać myśleć o wszystkich. Przestać wszystkich uszczęśliwiać Delilah, bo nie zawsze można wszystkich zadowolić.
- Nie rozumiem tego! - podniosła na mnie głos siedząc na łóżku. - Jeśli myślę o sobie i robię rzeczy dla siebie, jestem egoistką. A teraz, kiedy jestem bezinteresowna mówisz mi, że mam zacząć myśleć o sobie i przestać próbować zadowolić innych?
- Każdy po prostu oczekuje ode mnie zbyt wiele, jak mogłam nie myśleć, że tabletki były jedyną opcją? Nie chciałam zawieść któregokolwiek z was, chciałam zdać wszystkie testy, zdać egzamin wstępny na studia, pomóc studentom z matematyki po szkole, a także spędzać czas z tobą. Nie chciałam rozczarować żadnego z was i ty jeszcze masz czelność wściekać się na mnie? Jak możesz winić mnie za branie głupich tabletek? Nie możesz i nie masz prawa bo mnie nie rozumiesz! - krzyczała wskazując palcem na mnie.
- Kochanie... - zamarłem kiedy zobaczyłem łzy spływające po jej twarzy. Szybko podszedłem do niej i próbowałem wytrzeć jej policzki, ale odepchnęła mnie.
- Wiesz, myślałam że będziesz mnie w tym wspierać. Nigdy nie myślałam, że przyjdziesz tutaj i będziesz krzyczeć na mnie. Mam dość tego tygodnia Justin i nie potrzebuję cię żebyś jeszcze mi dokładał. Możesz mnie teraz zostawić - warknęła ocierając łzy dłonią.
- Przepraszam, nie chciałem krzyczeć na ciebie. Nie mogę potrafię opisać tego uczucia kiedy dowiedziałem się, że jesteś w szpitalu. Nie mogłem nawet oddychać - przerwał i głęboko odetchnął. - Byłem przerażony, przepraszam - oparła się plecami o poduszki, przyciągnęła kolana do piersi i ukryła twarz w dłoniach.
Usiadłem na łóżku obok niej i przytuliłem ją. Owinęła ręce wokół mojego torsu, ścisnęła moją koszulkę i zaczęła szlochać. Całe jej ciało drżało i od razu poczułem się winny, że spowodowałem że płacze.
- Przepraszam kochanie, nie chciałem.. - powtórzyłem całując czubek jej głowy i przytuliłem ja mocniej. - Chcę abyś była szczęśliwa - odsunąłem się i otarłem jej łzy kciukiem. Unikała kontaktu wzrokowego i patrzyła na kolana bawiąc się palcami.
- Nie wiedziałam że to posunie się za daleko, to znaczy ja nigdy nie myślałam, że zacznę się od nich uzależniać. Myślałam, że mi pomogą - wymamrotała, jej ramiona opadły i pochyliła głowę w dół. - Ale masz rację, nie myślałam.
- Taa myślę, że oboje to wiemy - zaśmiałem się. - Chyba przesadziłem i wszystko co się liczy to, to że wszystko z tobą dobrze. To wszystko co się dla mnie liczy - nie chciałem aby obwiniała siebie i chociaż brzmiało to jakbym obwiniał ją za jej czyny powinienem zastanowić się nad tym co miałem zamiar powiedzieć przed wyrzuceniem ich i powiedzenia jej.
- Przepraszam Justin.
- Ja też przepraszam, wiesz że nie miałem tego na myśli - wziąłem jej prawą rękę do mojej. - Jeśli kiedykolwiek poczujesz się w ten sposób możesz zawsze porozmawiać ze mną i zawsze będę tutaj aby cię wysłuchać. Zawsze będę tu dla ciebie. Mówię ci to cały czas, bo chcę zakodować w twojej głupiej głowie, że nigdy cię nie zostawię i musisz mi obiecać, że nigdy nie odejdziesz ode mnie - powiedziałem, trzymając mój pinky finger*, owinęła swój palec wokół mojego i nie mogłem powstrzymać się od uśmiechnięcia.
- Wiem i obiecuję - powiedziała z głową wciąż opuszczoną w dół.
- Spójrz na mnie - powiedziałem jej ale uparcie pokręciła głową. Umieściłem palec pod jej brodą, powoli podniosłem jej głowę tak że musiała patrzeć na mnie. - Tam są, te duże niebieskie oczy które kocham - uśmiechnąłem się do niej wywołując u niej rumieńce, ale zanim mogła podnieść ręce aby zakryć twarz ja przytrzymałem je na dole. - Delilah, spójrz na mnie.
Jej jasnoniebieskie oczy spojrzały na mnie, a ja już czułem że się gubię. Gdy zbliżyłem się do niej, zdawały się być jeszcze bardziej jaśniejsze, ich zewnętrzna krawędź kończy się ciemnym granatem. Po prostu siedzieliśmy tak kilka chwil wpatrując się sobie w oczy jakby to był portal który przeniósł nasze dusze do innego wymiaru.
Zanim mogłem pomyśleć czy się powstrzymać, te słowa wymknęły się z moich ust.
- Kocham Cię
Spojrzała na mnie z rozszerzonymi oczami, ani razu nie mrugając. Nie odpowiedziała i od razu poczułem się zakłopotany. - Przepraszam... - moje zdanie zostało przerwane bo Delilah przycisnęła swoje usta do moich.
Odsunęła się i uśmiechnęła się do mnie, następnie położyła dłoń na moim policzku.
- Ja też Cię kocham. - jej usta ponownie spotkały moje i powoli zacząłem przechylać swoje ciało w jej kierunku, obniżała się aż jej plecy zostały dociśnięte do poduszki.
- Kocham Cię - wymamrotałem na przeciwko jej ust kiedy unosiłem się nad nią. Odsunęła się owijając ręce wokół mojej szyi. - Nie powiesz tego znowu? - zapytałem unosząc na nią brew.
Zachichotała przewracając na mnie oczami.
 - Ja też Cię kocham

*chodzi o pinky promise, wtedy się wystawia 'mały' palec zwany pinky finger
__________

No i wreszcie mamy wakacje! Jak zamierzacie je spędzić? Macie jakieś konkretne plany? My jak na razie odpoczywamy od szkoły i śpimy do 12 haha. Tak wgl śniła mi się dzisiaj szkoła i moja nauczycielka od matmy aha.

Przetłumaczyłyśmy kawałek notki od autorki:
"Mam nadzieję, że podoba wam się ten rozdział, hmm niektórzy pytają mnie czy mam zamiar pisać sequel do tego i nie, nie sądzę.
Prawdopodobnie będzie o 15 rozdziałów więcej, więęc tak, to jest dużo :)
Już sobie planuję, jestem bardzo podekscytowana.
Ale nie wiem, kto wieeee może zrobię sequel ;)"
(...)
"*** !!! KTO PAMIĘTA CO SIĘ STAŁO Z JAXONEM??? !!! ***"

Jak wam się podoba rozdział? Naszym zdaniem jest to najlepszy rozdział Change. Wreszcie powiedzieli sobie, że się kochają asdfghjkl Proszeeeee każdy kto czyta nasze tłumaczenie niech zostawi po sobie chociaż kropkę w komentarzu bo idk ile was tak naprawdę jest. Raz prawie 50 a potem 20 pare :/ Oczywiście, podpisujcie się nazwami z tt kiedy komentujecie :) I jeszcze jedno, nie wiemy kiedy będzie kolejny rozdział, ponieważ jesteśmy już na bieżąco z tłumaczeniem i musimy czekać aż autorka doda kolejny rozdział. Więc rozdziały już nie będą dodawane co sobotę.

Wczoraj dostałyśmy nominację do Liebster Award, więc od razu mówimy że się to nie bawimy.

I ostatnia sprawa - robi ktoś z was szablony, okładki na wattpada lub zwiastuny? Pewnie zauważyliście, że cały czas zmieniamy szablony, a chcemy wreszcie jakiś mieć na stałe. Więc jeśli ktoś z was zajmuje się chociaż jedną z wymienionych rzeczy napiszcie w komentarzu najlepiej z nazwą tt albo jakimkolwiek kontaktem do siebie.

Ok, to chyba wszystko. Pozdrawiamy i życzymy udanych, pełnych przygód wakacji :) Kochamy was wszystkich! ♡♡♡

Edit: Wiedziałam, że o czymś zapomniałyśmy! Kiedyś ktoś pytał się nas czy szukamy roleplayerów, więc doszłyśmy do wniosku, że ok jeśli chcecie to my wam nie bronimy. Justina już mamy, więc została Delilah. Oczywiście inne postacie takie jak Emily, Ryan, Chaz i wgl też mogą być. Jeśli ktoś jest chętny niech napisze do którejś z nas na tt (@givesmejusten lub @fuckrbiebrs)

sobota, 14 czerwca 2014

XXII. Delilah's in the hospital

Delilah Carter

- Więc, słyszałam że ty i Trixie miałyście dość gorącą rozmowę na imprezie Justina. Opowiesz mi o tym? - spytała Emily siadając naprzeciwko mnie. Westchnęłam i odłożyłam książkę którą obecnie czytałam. Uniosła brwi i wrzuciła chipsa do swoich ust. Zgrzytając zębami utworzyła ten irytujący hałas.
- Po pierwsze to jest biblioteka, nie powinnaś tu jeść - ostrzegłam ją wskazującym palcem na co wywróciła oczami chwytając kolejnego chipsa z paczki. - Po drugie nie chcę o tym rozmawiać. Jak tylko weszłam dzisiaj do szkoły każdy się na mnie patrzył. Na matematyce Trixie "przypadkowo" na mnie wpadła - powiedziałam robiąc cudzysłów w powietrzu. - Na angielskim oczywiście mój świrnięty chłopak postanowił opuścić lekcję więc zostałam sama. Trixie przeszła obok mojego miejsca i gapiła się na mnie, a potem głupkowato uśmiechała
Mam nadzieję, że nie stara się zrujnować mojego związku z Justinem jak to robi się w filmach. Ostatnią rzeczą jaką potrzebuję to, to że największa szkolna flirciara niszczy mnie i mojego chłopaka. Justin jest wszystkim co mam, oczywiście mam Emily i mojego młodszego brata. Ale Justin jest zawsze dla mnie, szczególnie wtedy gdy potrzebuję kogoś kiedy mojego taty nie ma. Trudno jest dorastać bez mamy i taty, którego nigdy nie ma w domu.
- Widziałam ją i Jake obściskujących się obok mojej szafki. Wyglądali jakby byli gotowi do uprawiania seksu na środku korytarza - wymamrotała wypełniając usta większą ilością chipsów. - Byli strasznie napaleni
- Nie powinnaś rozmawiać - śmiałam się bezpośrednio z jej i Ryana przelotnej znajomości. Zmrużyła oczy, a następnie przyłożyła palec do ust. Zanurzyła rękę w paczce moich chipsów, a ja ułożyłam głowę na mojej dłoni. Byłam wyczerpana, ledwo byłam w stanie mieć otwarte oczy bez względu na to jak bardzo się starałam. Cały tydzień byłam zajęta nauką do egzaminów, opiekowaniem się Drewem i przygotowaniem się do egzaminu stypendialnego do którego podejdę ze kilka dni. Jeśli do nie zdam tata mnie zabije i zamknie w pokoju na wieki.
Jęknęłam sięgając do torby po moje pudełko z tabletkami z kofeiną. Wzięłam jedną tabletkę wkładając ją do ust, a następnie popiłam ją wodą. Emily złączyła brwi i spojrzała na mnie.
- Co to było? - zapytała. Pokręciłam głową mając nadzieję, że nie będzie zawracać sobie tym głowy i zostawi ten temat.
- Ok - śpiewała piosenkę i zgniotła paczkę chipsów ziemniaczanych. Miałam coś powiedzieć kiedy drzwi biblioteki otworzyły się ujawniając Justina, który uśmiechnął się gdy tylko mnie zobaczył. Podszedł do naszego stolika, jego klucze robiły głośny hałas gdy ocierały się o siebie kiedy on szedł. Emily odwróciła głowę, a następnie przybiła żółwika z Justinem na przywitanie. Justin podszedł do mnie i pochylił się muskając moje usta przed zajęciem miejsca obok mnie.
- Pomyślałem że tutaj będziesz - roześmiał się łapiąc mnie za rękę. Jego uśmiech powoli zbladł kiedy patrzył na mnie przez kilka sekund.
- Wszystko w porządku? - zapytał na co uniosła brwi. - Wyglądasz na chorą, kochanie - przyłożył dłoń do mojego czoła sprawdzając temperaturę. - Coś się stało?
- Justin, to nic takiego. Jestem tylko trochę zmęczona, Drew powstrzymywał mnie przed pójściem spać całą noc - posłałam mu uspokajający uśmiech. Oblizał suche wargi i pokiwał głową. - Jak było na treningu? - zmieniłam temat przebiegając palcami po jego włosach, które były zaczesane do góry w różnych kierunkach.
- Męczący, jak zawsze. Patrzyłem na matematyczną tablicę ogłoszeń i zobaczyłem, że jesteś jednym z nauczycieli w klubie matematycznym. Mam się martwić? - uniósł brwi. Śmiałam się uderzając go żartobliwie w pierś.
- Nie masz się o co martwić - uśmiechnęłam się do niego ciągnąc za jego koszulkę. Pochylił się do przodu i złożył pocałunek na moich ustach.
- Stop - jęknęła Emily i wstała z krzesła. - Do zobaczenia później gołąbeczki, Ryan i ja mamy dzisiaj randkę - pomachała do nas przed udaniem się w kierunku tylnych drzwi. Zebrałam moje książki i ułożyłam je jedna na drugiej, Justin trzymał moje książki. Sięgnęłam po moją torbę i zarzuciłam ją na ramię. Miałam dużo rzeczy do zrobienia i nie jestem pewna czy odrobię wszystkie lekcje, zdam egzamin i przyjdę na mecz Justina w tym samym tygodniu. Chociaż moje tabletki naprawdę pomagały mi nie zasypiać w środku nocy kiedy się uczyłam i podczas zajęć.
- Podrzucić cię do domu, kochanie? - zapytał słodko przechylając głowę na bok. Skinęłam głową i wstałam. Justin dosunął nasze krzesła i objął mnie ramieniem kiedy wychodziliśmy z biblioteki. Jak tylko wyszliśmy zimny wiatr uderzył w nasze twarze. Wtuliłam się bardziej w ciepłe ciało Justina. Zaprowadził mnie do swojego samochodu i  jak zawsze otworzył dla mnie drzwi. Po zamknięciu ich pobiegł na drugą stronę i usiadł na fotelu kierowcy.
Była bardzo zmęczona, coraz bardziej się niecierpliwiłam czekając aż wezmę tabletkę, która da mi zastrzyk energii. Justin włączył silnik i wycofał się z miejsca parkingowego, a następnie ruszył w kierunku domu moje ciotki.
- Jesteś podekscytowany meczem? - zaczęłam rozmowę nie chcąc aby się martwił tym, że nie mówię zbyt wiele.
- Bardzo podekscytowany, a ponieważ jesteśmy już oficjalnie razem możesz nosić moją koszulkę i możemy być słodcy. Wiesz, dziewczyny kochają robić takie rzeczy - powiedział co trochę mnie rozśmieszyło. Ucichliśmy po kilku chwilach. Kątem oka widziałam jak rzucał mi szybkie spojrzenia raz na jakiś czas. Złapał mnie za rękę i złożył na niej delikatny pocałunek. Przyciskał do niej swoje wargi przez kilka sekund, a następnie ją odsunął. Nie mogłam się powstrzymać przed uśmiechnięciem do niego. Justin jest perfekcyjny i jest idealnym chłopakiem. Daje mi wszystko o co dziewczyna mogłaby kiedykolwiek poprosić i nie mówię tu o rzeczach materialnych. Mówię o miłości, wsparciu, szczęściu i opiece. Cztery najważniejsze rzeczy, które znaczą bardzo dużo dla każdej dziewczyny. Jestem szczęściarą, że mam te cztery rzeczy dzięki mojemu chłopakowi.

---
Punkt widzenia trzeciej osoby

Stresujący tydzień prawie minął i Delilah udało się go przeżyć przy pomocy tabletek kofeinowych. Wiedziała, że nie był to najbezpieczniejszy i najlepszy sposób, ale musiała to zrobić. Justin i Emily zaczęli mieć podejrzenia, gdy zdali sobie sprawę, że Delilah miała dużo energii. Więcej się śmiała i zdawała się nigdy nie przestawać rozmawiać. Justin zaczął się martwić, ale Emily myślała, że ona jest taka będąc sama i twierdziła, że Delilah jest taka naprawdę.
Justin postanowił zignorować swoje podejrzenia i zlekceważyć to. Zrobił to, ponieważ cieszył się z takiej Delilah. Zauważył, że częściej opowiadała kawały i więcej się uśmiechała, a to sprawiało, że Justin był bardzo szczęśliwy. Mimo tego miał swoje podejrzenia, które były bardzo blisko prawdy. Nie wiedział, że jego dziewczyny brała tabletki aby nie zasnąć. Nie wiedział, że brała pigułki szkodzące dla jej zdrowiu i ciału.
Delilah była świadoma jak działają te tabletki, ale nie mogła się kontrolować. Miała zastąpić je czymś innym, ale za każdym razem jej ręce brały tabletkę dzięki którym nie zasypiała. Nie mogła spać, musiała się uczyć i zapamiętywać wszystko aby przejść egzamin wstępny na studia. Nie tylko miała się uczyć ale rano spędzała sześć długich godzin w szkole. Po tym spędzała dodatkową godzinę i trzydzieści minut nad korepetycjami z matematyki. Gdy wracała do domu musiała opiekować się Drew'em podczas gdy jej ciocia szła na nocną zmianę. Cały cykl powtarzał się i nie pragnęła niczego więcej niż odpoczynku od wszystkiego i zrelaksowania się.
Nadszedł piątek i po szkole Delilah w końcu miała trochę czasu na odpoczynek zanim pójdzie na mecz Justina. Spała dobre dwie godziny, gdy Emily przyszła do jej pokoju budząc ją.
- Lilah, boże trąbiłam z samochodu kilka minut, obudź się gra wkrótce się zaczyna! - powiedziała Emily idąc na drugą stronę łóżka i ostrożnie potrząsnęła ciałem Delilah. - Lilah serio wstawaj, twój chłopak czeka na ciebie.
Delilah powoli otworzyła oczy i usiadła.
- Czekaj co? Gdzie my idziemy? - zapytała przechylając głowę, niewinnie spojrzała na Emily która miała ręce na biodrach.
- Przestać żartować, spóźnimy się - powiedziała Emily ciągnąc Delilah, ale ona siedziała na łóżku marszcząc brwi w zmieszaniu. Potem zaczęła panikować, jej oddech nagle stał się cięższy.
- Oh nie! Test wstępny na studia! Spóźnię się, tata mnie zabije, muszę napisać test. Emily weź moją torbę i upewnij się, że są w niej moje długopisy. Okey um kwadrat b kwadratowi x to 6 i co z resztą równania? - mówiła wstając z łóżka, krążyła wokół sypialni gdy Emily spojrzała na nią z zakłopotaniem.
- Co ty mówisz? Pisałaś ten test rano chodźmy na mecz, jesteśmy spóźnione, Justin na ciebie czeka - Emily chwyciła Delilah za ramię i pociągnęła ją w kierunku drzwi, Delilah wycofała się i zaczęła szarpać swoje włosy.
- O mój boże! Justin będzie na mnie zły, zerwie ze mną i prawdopodobnie zostawi mnie dla Trixie, to nie może się zdarzyć Ems! - krzyczała Delilah, nie kontrolowała swoich działań. Natychmiast pobiegła do szafki wyciągając z niej butelkę z tabletkami. Emily spojrzała na przyjaciółkę w szoku, patrzyła jak stara się ją otworzyć. Emily podeszła do Delilah i wzięła butelkę.
- Tabletki z kofeiną?! Delilah co ty robisz?! - zapytała Emily czytając etykietkę, ale Delilah nie odpowiedziała. - Dlaczego je bierzesz?! - Delilah zignorowała ją i sięgnęła po butelkę. Odwróciła się i próbowała otworzyć butelkę, udało się, Emily odwróciła ją. Szarpnęła ją za nadgarstki co spowodowało, że butelka wylądowała na łóżku, a tabletki rozsypały się. - Delilah przestań! - krzyknęła Emily ciągnąc Delilah.
Używając całej siły Delilah udało się uciec z uścisku Emily, podbiegła do swojej toaletki. Malowała się drżącymi rękami, zaczęła tuszować rzęsy, ale wydawała się być zbyt słaba, bo nawet trzymając pędzel z tuszem, czarny płyn rozmazał się na jej twarzy. - Delilah uspokój się, proszę!
- Uspokój się?! Nie uspokoję się Emily, mój chłopak zostawi mnie dla tej dziwki! - po usłyszeniu słów Delilah, Emily stała obok niej w milczeniu patrząc jak jej najlepsza przyjaciółka wybuchnęła głośnym szlochem. Nigdy nie słyszała aby Delilah używała takich słów, ale to było zrozumiałe, bo to nie była Delilah. To były tabletki które kontrolowały nią i powodowały, że była taka. - Ja po prostu chcę być idealna dla niego i taty. Nie chcę aby mnie zostawił, wystarczy że straciłam tatę, nie mogę stracić Justina. Nie mogę, po prostu nie mogę - Emily przyciągnęła Delilah i przytuliła ją próbując powstrzymać jej łzy, nie udało się.
Widząc swoją najlepszą przyjaciółkę w tym stanie, jej serce rozpadało się. Delilah płakała ściskając mocniej koszulkę Emily. Przez płacz trudniej było jej oddychać. Kilka sekund później jej całe ciało zdrętwiało, jej szloch zaczął milknąć, czuła że jej ciało jest coraz słabsze. Emily odsunęła się myśląc, że Delilah wreszcie się uspokoiła, ale trzymała całe ciało Delilah w swoich ramionach. Zdała sobie sprawę, że Delilah zemdlała, jej oczy były zamknięte, a usta były lekko otwarte. Emily zaczęła panikować i szybko wyciągnęła swój telefon dzwoniąc pod 911.
Justin nie miał pojęcia o tym co się dzieje. Zastanawiał się dlaczego Delilah nie przyszła do niego przed meczem, ale pomyślał że może być w tłumie. Nie miał wystarczająco dużo czasu aby spojrzeć na tłum i odnaleźć ją. Cały czas myślał, że jego dziewczyna siedziała na trybunach i dopingowała go. Justin był zmotywowany i koncentrował się na grze. Robił wszystkie przyłożenia i miał piłkę w swoich rękach cały czas. The Stratford Huskies byli na prowadzeniu dzięki Justin'owi.
Wszystko szło świetnie i Justin miał zamiar wygrać mecz. Po dwóch minutach kiedy Justin siedział na ziemi ujrzał Ryana biegnącego do niego.
- Bro, wiem że to nie jest odpowiedni moment na gadanie, ale myślę że powinieneś wiedzieć - zaczął Ryan, sprawiając że Justin się zdenerwował. - Delilah jest w szpitalu i...
- Co? Dlaczego? - Justin panikował wstając z ziemi. Ryan chciał powiedzieć, ale imię Justina zostało wypowiedziane przez trenera aby wrócił na pole z innymi chłopakami. - Ryan powiedz mi co się z nią stało - trener Morris podszedł do Justina ciągnąc go w kierunku boiska. - Ryan! - krzyczał, ale nie było w tym sensu bo Justin musiał wrócić na boisko i wygrać mecz.
Mieli trzydzieści minut gry i to było najdłuższe trzydzieści minut w życiu Justina. Starał się skupić na grze, ale nie mógł przestać myśleć o swojej dziewczynie która była w szpitalu i to co go jeszcze bardziej martwi to fakt, że nie miał pojęcia dlaczego ona tam jest. To może być poważny problem lub nie, ale to nie miało dla niego znaczenia, bo w tym momencie się martwił. Biegnąc po piłkę Justin używał całej swojej siły, aby odebrać ją przeciwnej drużynie, chociaż był bardzo zaniepokojony. Chciał tylko iść do Delilah i zobaczyć ją, wiedział że cała szkoła liczy na niego i nie może przegrać.
Nie potrafił czekać na zakończenie meczu by mógł pobiec do szpitala i zobaczyć Delilah. Modlił się do Boga aby wszystko było w porządku, ale z Delilah nie było dobrze. Po tym jak została przewieziona do szpitala położono ją na łóżku. Obudziła się pół godziny później i zaczęła krzyczeć. Kofeina nadal była w jej organizmie przez którą miała kolejny atak paniki. Lekarze od razu wbiegli do sali aby dać jej lekarstwo pomagające jej się uspokoić.
Justin jęknął z frustracji kiedy spojrzał na zegarek, zostały 24 minuty gry. Irytowało go to jak czas mija szybko gdy masz czas w swoim życiu, ale kiedy chcesz żeby czas mijał szybko wydaje się, że mija dwa razy wolniej niż naprawdę.

sobota, 7 czerwca 2014

XXI. I think I’m addicted to you and these lips of yours.

Justin Bieber

- Kochanie - wymamrotałem w szyję Delilah. Jęknęła i przytuliła się do mnie opierając głowę na mojej klatce piersiowej. Wziąłem jej rękę i uniosłem do moich ust. Moją drugą ręką uspokajająco pocierałem jej plecy w górę i w dół. Patrzyłem jak powoli jej oczy zaczęły się otwierać, co chwile je mrużyła ponieważ promienie słoneczne uderzały w jej niebieskie oczy. Jej skóra wyglądała tak miękko i nieskazitelnie. Oczywiście, że nie obudziła się z doskonałą fryzurą i taa miała worki pod oczami, ale jeśli naprawdę kogoś kochasz nie patrzysz na jego niedoskonałości tylko akceptujesz je. Ale moim zdaniem, wyglądała oszałamiająco.
Przesunąłem twarz tak, że promienie słoneczne padały na tył mojej głowy co pozwoliło jej otworzyć oczy. Uśmiechnęła się do mnie, jej ręce podróżowały po mojej szczęce.
- Dzień dobry kochanie - przywitałem ją sprawiając, że się zarumieniła.
- Kocham kiedy mnie tak nazywasz - słodko przycisnęła swoje usta do moich. Nasze usta poruszały się delikatnie i powoli, nasze ciała ściśle do siebie przylegały, a nasze palce były splecione. Nie mam nic przeciwko takiemu budzeniu się każdego dnia, nigdy nie będę miał dość. Odsunęła się i patrzyła mi w oczy przez kilka sekund. Złożyłem pocałunek na jej czole i przyciągnąłem bliżej jej ciepłe ciało.
- Wczorajsza noc była niesamowita mimo drobnego incydentu - skinąłem głową. Nic złego się nie stało, po prostu się całowaliśmy. Tańczyliśmy bez ocierania się, tylko tańczyliśmy. Następnie udaliśmy się na górę do mojego pokoju, całowaliśmy się kilka razy. Potem poszliśmy na dach, wziąłem jakieś koce i razem oglądaliśmy gwiazdy, oczywiście znowu się całowaliśmy. Powiedzmy, noc składała się z całowania, śmiania i uśmiechania się. To była idealna noc którą spędziłem z ideałem.
- W porządku, cały dzień przed nami, zróbmy coś fajnego - wstała, ale natychmiast pociągnąłem ją w dół. - Justin, jest prawie 12 po południu. Chodźmy, wstawaj - jęknąłem kiedy uderzyła mnie w tyłek.
- Kochanie, możemy po prostu przeleżeć cały dzień w łóżku, proszę - prosiłem, ale pokręciła głową.
- Nie, musimy posprzątać dom, a potem muszę wrócić do domu ciotki Sary - szarpała moje ramię próbując zepchnąć mnie, ale byłem zbyt ciężki dla niej. Wstała z łóżka w samej koszuli i bieliźnie. Nie wierzę, że wczoraj udało mi się kontrolować siebie bez względu na to jak bardzo chciałem jej dotknąć i poczuć ją, wiedziałem że nie mogłem. Muszę się kontrolować.
Złapała mnie za rękę i ciągnęła mnie, ale zamiast tego pociągnąłem tak, że upadła na mnie, siedziała okrakiem na mojej talii.
- Justin, naprawdę musimy posprzątać. Wiem, że nie posprzątasz sam - jej dłonie spoczywały na mojej nagiej klatce piersiowej śledząc mój wyrzeźbiony brzuch. Położyłem swoje ręce po obu stronach jej nóg czując jej gładką skórę.
- Wiesz, że ostatnio byliśmy trochę niegrzeczni - nieśmiało przygryzła dolną wargę.
- A ty narzekasz, ponieważ? - zachichotałem.
- Cóż, nie narzekam, tylko mówię. Byłam trochę, hm, jakie słowo tu pasuje? - zapytała. - Seksualnie sfrustrowana. Więc może, um, po prostu trochę zwolnimy? - wiedziałem, że jest seksualnie sfrustrowana tak samo jak ja. Nie ważne jak bardzo chciałbym ją poczuć i dotknąć jej, nie mogę tego zrobić, ponieważ za bardzo ją szanuję i jej ojca, nie mogę.
- Czy to oznacza mniej pocałunków? - wydąłem wargę, a ona w odpowiedzi pokręciła głową.
- Oczywiście, że nie, mam na myśli mniej tego - wskazała na pozycję w jakiej byliśmy. Roześmiałem się i przycisnąłem moje usta mocno do jej czoła.
- Okej kochanie, chodźmy sprzątać - powiedziałem, mały uśmiech pojawił się na jej ustach, skinęła głową. Podałem jej rękę pomagając wstać.
- Wejdź na plecy - powiedziałem, śmiała się wskakując na mnie. Owinęła nogi wokół mnie i ręce wokół szyi. Trzymając jej uda i wyszedłem z pokoju. Zacząłem pośpiesznie schodzić ze schodów, krzyknęła gdy skoczyłem z kilku ostatnich schodków. Wylądowaliśmy bezpiecznie na podłodze, ale postanowiłem po biegać po domu z nią na plecach dla zabawy. Pobiegłem do salonu, jadalni i w końcu wylądowaliśmy na kanapie w salonie. Roześmiała się gdy spadała, wylądowała na plecach, jej nogi były w górze przez co jej koszulka podwinęła się odsłaniając bieliznę. Jej długie, kręcone, brązowe włosy sięgały prawie do dywanu.
- Okej serio, chodźmy sprzątać - wstała z kanapy i szła na przeciwko mnie. Zacząłem się śmiać gdy oglądałem jak szła z koszulką odsłaniającą bieliznę, dając mi doskonały widok na jej idealny tyłek. Pokręciłem głową i opuściłem jej koszulkę przed złożeniem pocałunku na jej policzku i pójściem przed nią. W kuchni był bałagan, jedzenie było wszędzie, napoje były porozlewane na podłodze, okruchy ciastek leżały na stole, w całym pokoju śmierdziało alkoholem. Delilah skrzywiła się zatykając nos.
- To jest obrzydliwe - skarżyła się podnosząc stringi ze stołu i wyrzucając je do kosza. - Nie sądzę bym pochwalała takie rzeczy w twoim domu. Zwłaszcza, że nie są moje - uniosła brwi, a ja posłałem jej bezczelny uśmiech.
- Więc, kiedy będę mieć parę twoich? - zapytałem, jej oczy rozszerzyły się na dobór moich słów. Rzuciła we mnie plastikowym kubkiem który szybko złapałem. Zaśmiałem się podnosząc kubek, a następnie wrzucając go do kosza jak profesjonalista. Wywróciła na mnie oczami gdy zademonstrowałem swoje umiejętności.
- Hej, próbuję ci zaimponować a ty wywracasz na mnie oczami - pokazała mi język i kontynuowała czyszczenie stołu.

---

Po godzinie i czterdziestu ośmiu minutach później w końcu skończyliśmy sprzątać dom. Usiadłem na kanapie, a Delilah wylądowała po drugiej stronie z nogami położonymi na moich. Oparła głowę na miękkiej, białej poduszce i jęknęła z wyczerpania. Jej oczy zaczęły się zamykać, chciała się zdrzemnąć.
- Kochanie, muszę odwieźć cię do domu ciotki, prawdopodobnie cię szuka - przejechałem palcami po jej miękkich, długich, opalonych nogach.
- Mogę tu zostać? Jestem zmęczona - wymamrotała z głową schowaną w poduszce.
- Chciałbym żebyś mogła, skarbie. Chodźmy, możesz wziąć prysznic i przygotować się, a w drodze możesz spać w samochodzie - jęknęła wtulając głowę jeszcze bardziej w poduszkę.
Wstałem z kanapy wyciągając poduszkę z jej uścisku. Pochyliłem głowę bliżej niej i trzymałem ją za rękę.
- Kupię ci mc donalds jak wyjdziemy z domu - uniosła głowę patrząc na mnie powiększonymi oczami. - Hamburger i frytki? - zapytała na co skinąłem głową usmiechając się do niej. - O mój Boże, dziękuję ci, umieram z głodu - ucieszyła się. Złożyłem pocałunek na jej ustach. Ostatnio nie mogę przestać jej całować i wydaję mi się, że jestem uzależniony od jej ust. Wiesz, to uczucie w żołądku gdy ją widzę, po prostu nie mogę się powstrzymać i chcę zaatakować ją pocałunkiem. To po prostu nigdy mi się nie znudzi, nigdy się nie "znudzę" całowaniem jej.
- Myślę, że jestem uzależniony od ciebie i twoich ust

___________

Ok, na wstępie przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale za chwilę będzie pierwsza w nocy i jestem już trochę zmęczona. Wydaję mi się, że jutro nie zdążyłybyśmy dodać rozdziału, więc dodaję go teraz. Co do rozdziału, jak na razie jest to "ostatni" rozdział Change i jesteśmy z tłumaczeniem na bieżąco, więc teraz musimy czekać aż autorka doda kolejny rozdział. Uprzedzam, że nie wiem kiedy się on pojawi, więc nie pytajcie kiedy będzie kolejny rozdział. Od kilku dni szukam jakiegoś ciekawego i oryginalnego ff do tłumaczenie, ale wszystko co znajduję jest już tłumaczone, więc może wy znacie coś fajnego? :) Ah, no i zapomniałabym. Zaktualizowałyśmy zakładkę "bohaterowie", więc możecie sobie w nią zajrzeć. Uprzedzam, że wyglądy bohaterów oprócz Justin i Delilah są tylko naszym wyobrażeniem, ponieważ autorka ich nie opisywała.

Jeśli nie chcesz teraz tego czytać to okej, ale muszę się wam pochwalić sjfjsdfasjlf Pisałyśmy na asku, że w czwartek trochę zwaliło nam się na głowę (sprawy rodzinne). No w każdym razie, jest piątek, trochę przygnębiona przeglądam sobie tt, tumblra i dostałam dwie interakcje. Odświeżam stronę i widzę napis "Justin Bieber zaczął cię obserwować" jezu zaczełam płakać i jeszcze trzęsącą reką sprawdząłam czy to nie fejk i czy dobrze widzę. Boże mój najprawdziwszy aniołek dal mi follow asjkdnfsadf;as cholera nie mam pojęcia jak, bo nie spamowałam do johna (wgl się poddałam) i nie mam od niego follow a tu taka niespodzianka. Potem jeszcze zauważyłam, że Justina nie followałam haha. To follow od niego dało mi ogromna siłę i dużo wiary ze będzie lepiej. W końcu spełniło się jedno z moich marzeń. Wierzcie w swoje marzenia, a na pewno wkrótce się spełnią. NSN ♡

Dobra, skoro już pofangirlowałam to zmykam spać ((tak naprawdę nie idę jeszcze spać lmao)). Dooooooooooooooooooooooobranoc, ily. / @fuckrbiebrs

*REKLAMA*
na umilenie czekania na rozdział chciałabym zaprosić na moje nowe tłumaczenie o Luke'u Hemmings'ie które znajduje się na wattpadzie http://www.wattpad.com/story/16584593-birdcages-luke-hemmings / @givesmejusten