piątek, 14 marca 2014

IX. Maybe coach was right, maybe I was the one who could bring out the good side of him

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Justin Bieber

Po wyznaniu jej prawdy czułem, że spadł cały ciężar, który nosiłem w sercu. Nie mam już nic więcej na sumieniu, dobrze że jej powiedziałem. Bez względu na to ile razy powiedziała mi, że wszystko jest w porządku wiedziałem, że tak nie było. To nie jej wina, choć twierdzi zupełnie odwrotnie, a potem zmienia temat. Oczywiście, że czuję się winny z  tego powodu, że się obwinia za coś, za co nie powinna.
Zepchnąłem negatywne myśli na bok kiedy wszedłem do szkoły. Od razu zauważyłem Delilah, która szukała czegoś w swojej szafce, podczas gdy Jake Millers i jego kumple stali obok niej. Wyglądała gorąco, zawsze wyglądała gorąco, ale dzisiaj miała proste włosy przez co wyglądała bardziej gorąco. Nie zwracała uwagi na chłopaków wokół niej. Szybko spojrzała w stronę drzwi i uśmiechnęła się do mnie.
- Cześć Justin
- Hej Justin
Kilka dziewczyn przywitało mnie kiedy szedłem do Delilah. Posłałem im mały uśmiech i szedłem dalej.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się.
- Bieber - odezwał się Jake z uśmieszkiem na twarzy. - Co ty robisz?
- Nie twój pieprzony interes. Powinienem zadać tobie to pytanie - zacisnąłem szczękę.
- Właśnie miałem zapytać tą piękną, młodą damę czy zgodziłaby się pójść ze mną na randkę w ten piątek - uśmiechnął się, owijając rękę wokół jej talii. Nie poruszyła się, ale patrzyła na mnie zmartwionym wzrokiem. Kurczowo ścisnęła swoje książki i przyciągnęła je bliżej siebie. Widziałem, że czuła się nieswojo. - Co ty na to, kochanie? - zapytał.
- J-ja jestem zajęta - wyjąkała wyrywając się z jego uścisku.
- Czym zajęta? Daj spokój, możemy zrobić wiele ciekawych rzeczy - przyciągnął ją bliżej. Zobaczyłem jak jego ręka podstępnie się wsuwa pod jej bluzkę. Delilah milczała, a reszta tych debili roześmiała się.
- Nie będziesz jej kurwa zmuszał jeśli nie chce wyjść z takim popierdolonym pedałem jak ty - wyszarpnąłem Delilah od niego wystarczająco uważając aby jej nie zranić. Zachwiała się lekko, ale złapałem ją aby odzyskała równowagę.
- Spierdalaj Bieber - popchnął mnie do tyłu, już miałem mu oddać, ale w tej samej chwili zadzwonił dzwonek na co wszyscy uczniowie zaczęli się rozchodzić w różnych kierunkach utrudniając mi jakikolwiek ruch.
- Trzymaj się od niej z daleka albo przysięgam, że cię zabiję - wyszeptałem do jego ucha, celowo szturchnąłem go w ramię kiedy Delilah wciąż trzymała się mojej ręki i szła za mną.
- Zobaczymy się na przerwie, powiedz mi jeśli coś ci zrobi w klasie. Zresztą, Chaz jest w tej samej klasie co ty. Więc jeśli będziesz czegoś potrzebować to po prostu idź do niego - szedłem do jej klasy, która była po drugiej stronie mojej.
- Wyglądasz gorąco w prostych włosach - wyszeptałem jej na ucho chowając twarz w zgięciu jej szyi i złożyłem na niej pocałunek. Poczułem jak jej ciało zesztywniało, zaśmiałem się z jej reakcji.
- Do zobaczenia później, kujonku - powiedziałem i poszedłem do klasy.
- Justin! - zignorowałem wysoki głos wiedząc, że to Trixie. Usiadłem na krześle kładąc nogi na ławce.
- Justin! - krzyknęła głośniej. Odwróciłem głowę i spojrzałem na nią kiedy szła w moim kierunku.
- Szukałam cię na imprezie, kochanie.
- Wyszedłem - powiedziałem ponuro.
- Gdzie? - skrzyżowała ramiona na piersi wypychając swoje cycki.
- Nie twój pieprzony interes - warknąłem na nią. Nie chciałem być w tej pierdolonej klasie. Nie mogłem przestać myśleć o Delilah i o tym jak seksownie wyglądała. Jej długie opalone nogi, długie brązowe włosy, niebieskie oczy... Wszystko w niej mnie podniecało. Chcę ją przelecieć, ale za bardzo ją szanuję.
- Szafa dla woźnych. Teraz, proszę - rozkazałem na co uśmiechnęła się wiedząc, że mam mały problem w spodniach.

---

- Trzymaj buzię na kłódkę albo przysięgam, że powiem całej szkole twoją tajemnicę - warknąłem kiedy zapinałem rozporek i guzik od spodni. Następnie włożyłem białą koszulkę, a na nią dżinsową kamizelkę.
- Wyluzuj, nie zrobię tego - przewróciła oczami kiedy poprawiała makijaż i ubranie.
- Kurwa, nie wywracaj na mnie oczami - pokiwałem moim wskazującym palcem w jej kierunku. - Wychodzę. Trzymaj język za zębami albo wiesz - zatrzasnąłem drzwi za sobą i ruszyłem korytarzem w stronę stołówki. Przegapiłem dwie lekcje, cholera.
Wszedłem do stołówki i wszystkie oczy zostały skierowane na mnie. Dziewczyny patrzyły z uśmiechem na twarzy a chłopaki skinęli na mnie zanim wrócili do uprzednio wykonywanych czynności. Zauważyłem, że Delilah i Emily siedzą przy stoliku i rozmawiają, jak zwykle. Pulchne wargi Delilah uformowały się w uśmiech i roześmiały równocześnie z jej najlepszą przyjaciółką.
Kurwa, była taka idealna. Te usta, zrobię wszystko żeby poczuć je dociśnięte do moich. Jezu Chryste. Była kurewsko gorąca.
- Hej - wychrypiałem.
- Cześć - usłyszałem jej delikatny, anielski głos. Chciałem zerwać z niej te przeklęte ubrania, położyć ją na stole i pieprzyć ją tam. Cholera.
- Usiądź z nami - ona i Emily spojrzały na siebie zdezorientowane.
- Nie, Justin jest dobrze, ja i Emily jesteśmy...
- To był rozkaz nie prośba - uniosłem brwi, a ona spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem na twarzy. - Ty też chodź - skinąłem w stronę Emily. Obie wstały. Chciałem wziąć tacę Delilah ze stolika, ale zatrzymała mnie.
- Justin, sama mogę ponieść swoją tacę - roześmiała się co sprawiło, że byłem mniej stanowczy niż wcześniej.
- Jest w porządku - wziąłem od niej tacę i zaprowadziłem je do stolika. - Przesuń się, Delilah tam usiądzie - powiedziałem do Blake'a, jednego z moich kumpli. Emily siedziała na brzegu, obok niej Delilah, ja i Blake. Po drugiej stronie stołu był Chaz, Ryan i inni moi kumple.
- Od dzisiaj Delilah i Emily siedzą przy tym stole bez żadnego pytania. Rozumiecie? - powiedziałem na tyle głośno żeby wszyscy mnie usłyszeli. - Nie chcę żeby któryś z was je obrażał lub traktował jak gówno. Rozumiecie mnie? Nic nie mówicie Trixie i jej grupie - wszyscy skinęli na mnie głowami. Patrzyłem na Delilah, która nieśmiało zasłoniła twarz długimi włosami.
- Delilah, Emily to Ryan i Chaz. Jestem pewien, że już się znacie - skinęła głową i uśmiechnęła się do nich. - To jest Blake.
- Cześć słodka - flirtował z nią na co teatralnie wywróciłem oczami.
- To George, Luke i Chris. Są super chłopakami, nie bój się ich - rzuciła im ciche 'cześć' i pomachała do nich. Chłopaki również odwzajemnili uśmiech i wiem, że byli zakłopotani, wystarczyło tylko na nich spojrzeć.
- Więc gdzie byłeś? Straciłeś dwie lekcje - zapytał Chaz.
- Paliłem - oczywiście pominąłem część, w której uczestniczyła Trixie, nie musieli o tym wiedzieć. Ale nie skłamałem całkowicie, bo paliłem.
- Drinki w piątek były niesamowite. Świetna impreza - dodała Emily na co uśmiechnąłem się do niej. Znałem Emily już wcześniej, byliśmy ze sobą blisko w 7 klasie, ale kiedy ona i Delilah zbliżyły się do siebie, zerwałem nasze kontakty. Nawet nie wiem dlaczego powiedziała całej szkole moją tajemnicę. Ale nie byłem na nią zły, już nie. Była wyluzowaną dziewczyną, dokładnym przeciwieństwem Delilah. Była imprezowiczką, ciągle gdzieś wychodziła. Nie wspominając, że również świetna w łóżku. Taa, zrobiliśmy to raz, ale pozostanie to między mną a nią.
Delilah jest niewinna i słodka co sprawia, że chcę więcej. Faktem jest, że jest niewinna i nie wie jak równocześnie seksowna. Im mniej wie tym więcej ją mogę nauczyć.
- Cóż, jesteś na nich mile widziana, możesz przyjść kiedy zechcesz - odpowiedziałem jej. Prawdopodbnie rozmawialiśmy po raz pierwszy od kilku lat. Po kilku chwilach niezręczność zniknęła. Emily rozmawiała z Chazem i Ryanem. Blake, Luke i Chris znowu zaczęli gadać. Tylko ja i ona nie mówiliśmy ani słowa.
- Nie będziesz jeść? - zapytała słodko, patrząc na mnie.
- Nie jestem głodny. Zjem później. Serio, nie lubię jedzenia ze stołówki. To znaczy spójrz na nie. Jak można to jeść? - zaśmiałem się wskazując na jej tacę.
- To tylko sałatka i kurczak, Justin - zachichotała. Wariowałem na jej punkcie. Jej małe czynności zawróciły mi w głowie czego żadna inna dziewczyna nie zrobiła wcześniej.
- Przyjdziesz dzisiaj? Ostatnia próba
- Jasne, ale w rzeczywistości wcale nie ćwiczyliśmy - uśmiechnęła się uroczo.
- Więc obiecuję, że dzisiaj będziemy ćwiczyć - wyciągnęła mój mały palec i zachichotała owijając swój malutki wokół mojego dużego.
- Dobrze, później zadzwonię do taty - urwała. - Ej Justin, wiesz że spektakl jest w ten piątek? Czyli za dwa dni
- Nie martw się, uda mi się. To będzie bułka z masłem - uśmiechnąłem się do niej na co lekko się zarumieniła. Nadal jadła swoją sałatkę. Obserwowałem jak jadła to zielone, liściaste gówno. Nie rozumiem jak mogła to jeść, tylko krowy jedzą trawę czy cokolwiek czym jest to gówno.
- Um, wszystko w porządku? - spytała, uroczo marszcząc brwi.
- Nic mi nie jest, dlaczego pytasz?
- Patrzyłeś się na mnie przez około 10 sekund - cichy chichot opuścił jej różowe, pulchne usta.
Pochyliłem się i zatrzymałem tuż przy jej uchu.
- Jesteś perfekcyjna - wyszeptałem a następnie cmoknąłem ją w prawy policzek. - Zarumieniłaś się - dokuczałem jej.
- Nie, nie zrobiłam tego - zaprotestowała przygryzając dolną wargę starając się nie uśmiechać.
- Tak, zrobiłaś to - śmiałem się.
- Nieeee - zakryła twarz dłońmi. Oderwałem je od jej twarzy i splotłem nasze palce razem.
- Rumienisz się jeszcze bardziej - zaśmiałem się na co oparła czoło na mojej klatce piersiowej żeby ukryć twarz.
- Justin, przestań - wymamrotała w moją koszulkę. Chciałem coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek. Lunch się skończył i zaczęła się 7 lekcja. Pierwszy wstałem z ławki i wciąż trzymając ją za rękę pomogłem jej wstać. Chwyciła torebkę, wzięła tacę i wyrzuciła ją do kosza na śmieci. Celowo szedłem przed naszymi przyjaciółmi, żebyśmy nie szli razem z nami. Plus, lubiłem być tylko z Delilah. Przy niej mogłem być sobą.
- Co teraz masz? - zapytałem.
- Mam matematykę, niestety - zmarszczyła brwi i spojrzała na zegarek.
- Przynajmniej masz miłą nauczycielkę. Ja mam panią Mescal, suka. Nigdy nie pozwala rozmawiać w klasie. Irytuje mnie kiedy zadaje pracę domową, a ledwo rozumiem czego uczy - powiedziałem.
- Nie martw się, przeżyjesz - uśmiechnęła się do mnie. Zdałem sobie sprawę, że Delilah lubi się uśmiechać, kiedy mówię dużo. Ale nie narzekam, bo podoba mi się jej uśmiech i jak banalnie to zabrzmi, uwielbiam kiedy się uśmiecha. Myślę, że wygląda wtedy jeszcze piękniej.
- To tutaj pani Carter - kierowałem się z nią ku drzwiom klasy.
- Dziękuję za odprowadzenie mnie do sali - nasze oczy się spotkały.
- W każdej chwili, księżniczko. Jeśli będziesz czegoś potrzebować to jestem w sali 308. Do zobaczenia - już miałem puścić jej rękę, ale przyciągnęła mnie lekko do siebie.
- Pa - stanęła na paluszkach aby mnie przytulić, a potem cmoknęła mnie w prawy policzek.
- Do widzenia, kujonku - powiedziałem żartobliwie i udałem się do klasy 308, która nie była salą do nauki tylko mini salką przeznaczoną do spotkań w szkole o której nie wie nikt oprócz mnie i chłopaków.

Delilah Carter

Udało mi się przeżyć 7 aż do 9 lekcji i nie ma pojęcia jak to zrobiłam. Może dlatego, że nie mogłam się doczekać spotkania Justina po szkole. Taa, to na pewno dlatego.
Wzięła swoje rzeczy i wyszłam z klasy. To było dziwne, bo tak jak mi kazał przed 8 lekcją poszłam do sali od nauki, ale jego tam nie było. Byłam nieco zdezorientowana, ale znowu on jest Justinem Bieber i Justin Bieber jak zwykle nie jest obecny w klasie. - Delilah! - ktoś mnie zawołał. Odwróciłam się i zobaczyłam Ryana stojącego zaledwie parę metrów ode mnie.
- Ryan - uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
- C-czy widziałaś Emily? - zapytał
- Ah, Emily co? - drażniłam się z nim poruszając brwiami w górę i w dół.
- Nie zaczynaj jeśli nie chcesz żebym powiedział coś o tobie i Bieberze - wskazał na mnie śmiejąc się.
- Jest przy szafce 209 - uśmiechnęłam się na co skinął głową i powiedział szybkie 'dziękuję'. Wiedziałam, że ma słabość do niej i wiedziałam że ona także ma do niego słabość, to było zbyt oczywiste. Lubili się nawzajem, ale byli zbyt nieśmiali aby to przyznać, a teraz wreszcie zaczynają rozmawiać, to słodkie. Wiem, że Ryan jest świetnym facetem, wie jak traktować dziewczyny z szacunkiem i Emily lubi takie osoby, mają tak wiele ze sobą wspólnego. Może coś z tego będzie.
- Dlaczego stoisz na środku korytarza uśmiechając się i patrząc na ścianę? - Justin zaśmiał się, widziałam jak do mnie podszedł. Nie zdawałam sobie sprawy, że uśmiechałam się patrząc na ścianę.
- Oh - wszystko co powiedziałam wcześniej przyciągnęło moje myśli. - To nic - odwróciliśmy się i podeszliśmy do naszych szafek. - Hej, pamiętasz kiedy powiedziałam, że muszę zapytać mojego tatę czy mogę przyjść? - zapytałam.
- Odwrócił głowę w moją stronę i skinął głową. - Tak, a co?
- Zapomniałam, że wciąż jest na mnie trochę zły, więc, uh... nie jestem pewna czy spodoba ci się ten pomysł, ale czy moglibyśmy poćwiczyć u mnie w domu? - spojrzałam na niego gdy szłam korytarzem starając się nie zderzyć z kimś. W przeciwieństwie do Justina, on nie musiał patrzeć bo ludzie uważali aby nie wpaść na niego bo gdyby tak było on uderzył by ich zanim zdążyliby położyć na nim swoje ręce.
-Więc to znaczy, że będę musiał znowu zobaczyć się z twoim tatą? Nie wspominając, że twój tata mnie nienawidzi - powiedział.
- Nie nienawidzi cię. Proszę, powiem aby był milszy tym razem - posłałam mu mały uśmiech na co westchnął. - Proszę.
- Dobrze - jęknął. Oboje zatrzymaliśmy się w przy mojej szafce, wpisałam kod i otworzyłam ją. - Idź porozmawiać ze swoim tatą, będę na ciebie czekać - pocałował czubek mojej głowy i podszedł do swojej szafki, otworzył ją i wepchnął tam wszystko, a następnie wyszedł ze szkoły.
- Halo?
- Cześć tato, wiem że wciąż jesteś na mnie zły i naprawdę mi przykro przez to co powiedziałam. Proszę, nie złość się już.
- Posłuchaj kochanie, jadę na dwa dni w podróż służbową, nie powinienem być na ciebie zły. Przepraszam za moją reakcję, powinienem cię zrozumieć. Nie chcę cię zostawiać z wyrzutami sumienia. Okej? Po prostu wróć do domu i porozmawiamy o tym.
- Szkolne przedstawienie jest za dwa dni. Więc um nie zobaczysz jej? - zmarszczyłam brwi na myśl, że nie będzie tam mojego taty i nie zobaczy przedstawienia do którego w kółko się uczyłam.
- Niestety, nie kochanie. Przepraszam - mogłam dosłownie poczuć, że moje serce rozpada się na miliony kawałeczków, ale powinnam być przyzwyczajona do tego, w końcu tak jest cały czas.
- Więc w zamian za to, bo jesteś dobrym tatą, pozwolisz na to aby ktoś przyszedł do mnie dzisiaj, prawda? - powiedziałam słodko.
- Kto to? - a niech to, on nigdy mi nie pozwoli.
- Justin? - odpowiedziałam bardziej pytaniem niż stwierdzeniem.
- Ah to ten nierozważny chłopiec. Mówiłem mu, że ma się z tobą nie spotykać i mówiłem to też tobie?
- Tato musisz dać mu szansę, tak jak ja. Justin jest świetnym facetem. Proszę tato
- Poznałem dzieciaka i sądzę, że przynosi same kłopoty
- Nie, nie jest tak, tato. Ma 19 lat, jestem pewna, że byłeś gorszy kiedy byłeś w jego wieku
Nastąpiła przerwa w rozmowie na kilka sekund.
- Halo?
- W porządku. Ale chłopiec wychodzi o 19, rozumiesz?
- Tak tato, dziękuję. Kocham Cię
- Ja ciebie też kocham skarbie, bądź ostrożna
Odłożyłam telefon i uśmiechnęłam się do siebie. Korytarze były prawie puste z wyjątkiem kilku uczniów udających się do swoich klas. Ruszyłam w kierunku drzwi i zauważyłam Justina opierającego się o ceglaną ścianę rozmawiającego z trenerem Morris'em.
Niezdarnie wyszłam na zewnątrz gdzie byli oni, stałam przy drzwiach, obaj spojrzeli na mnie. - Panienko Carter, co ty tutaj jeszcze robisz? - trener Morris zapytał mnie.
- Ja tylko um...
- Ona jest ze mną. W każdym razie, trenerze ja nie mogę występować, a następnie przyjść prosto na mecz piłki nożnej. To niemożliwe. Nie możemy po prostu przenieść finałów na wcześniejszy dzień, czy co? - trener Morris pokręcił głową i Justin jęknął ciągnąc za końcówki włosów. - W takim razie co kurwa mam zrobić?
- Uważaj na słowa Bieber, jest przy nas dziewczyna - trener Morris przerwał. - Wymyślę coś. Idźcie dzieciaki - Justin pokiwał głową.
- Chodź - wymamrotał Justin kiedy skinął głową na mnie abym podeszła do niego. - Do zobaczenia trenerze.
- Pa trenerze Morris - uśmiechnęłam się lekko i pomachałam mu na do widzenia.
- Oh, jeszcze jedno - powiedział powodując zarówno że ja i Justin zawróciliśmy. - Carter i Bieber, chcecie mi coś powiedzieć? - Justin i ja spojrzeliśmy na siebie z zakłopotaniem, a potem na trenera. - Nie? No cóż w takim razie mam wam coś do powiedzenia - urwał. - A nie mówiłem - roześmiał się i odszedł. Wiedziałam o co mu chodziło. Wtedy kiedy byłam z Justinem na treningu.
- Trenerze, nie mam nic do niego
- Tak, ale ja tylko mówię, że Bieber jest świetnym chłopakiem. Mogę ci to obiecać. Potrzebuje tylko właściwej osoby, która ujawni jego dobrą stronę. I tą osobą możesz być ty, Carter - uniósł brwi, wzruszając ramionami.
- N-nie, nie wydaję mi się trenerze. On jest palantem, zawsze będzie palantem i...
- Mylisz się panienko. Jesteś absolutnie w błędzie - powiedział kręcąc głową z lewej do prawej. - Być może pomyślisz, że jestem nienormalny, ale jestem pewien, że będziecie kiedyś razem, a kiedy tak się stanie powiem, a nie mówiłem - roześmiał się sprawiając, że śmiałam się z nim.
Uśmiechnęłam się do siebie przypominając sobie co trener powiedział mi kilka tygodni temu. Tylko rzecz w tym, że ja i Justin nie jesteśmy razem.
- Wszystko w porządku? Patrzyłaś się na drzewo chwile temu - uniósł brwi.
- Oh, wow - nie zdawałam sobie sprawy z tego co zrobiłam. - Oh tak, jest w porządku - posłałam mu mały uśmiech na co skinął głową, oboje weszliśmy do samochodu.
Byliśmy cicho przez kilka minut, ale przypomniałam sobie, że muszę zadać mu pytanie. - Hej, Justin - powiedziałam.
- Hm? - zapytał, był skupiony na drodze, obrócił kierownicę w lewo.
- Czekałam na ciebie aż przyjdziesz do klasy od nauki bo musiałam ci powiedzieć o zmianie planów.
- I ty myślałaś że byłem w pokoju 308 aby się pouczyć nie? - zapytał wypuszczając mały chichot.
- Co?
- Pokój 308 nie jest pokojem do nauki. Mówiłem, że gdybyś czegoś potrzebowała to jestem w pokoju 308, a ty myślałaś że 308 jest pomieszczeniem do nauki. Następnym razem powinnaś to sprawdzić, bo klasą do nauki jest 204 - uśmiechnął się szybko na mnie spoglądając.
- Więc gdzie wtedy byłeś?
- W pokoju 308.
- Wiem o tym, ale od czego jest pokój 308? - zapytałam.
- Cóż jeśli zauważyłabyś moje wskazówki i słuchała mnie to byś wiedziała.
- Pff - wywróciłam oczami i skrzyżowałam ramiona.
- Nie martw się księżniczko, wkrótce się dowiesz - puścił mi oczko, patrzyłam jak wjechał na podjazd, zaparkował samochód idealnie między dwoma liniami. Imponujące.
- Chwyciłam swoje rzeczy i oboje wysiedliśmy z samochodu gdy Justin zgasił silnik. Szłam pierwsza, a Justin tuż za mną. Zadzwoniłam do drzwi, a kilka sekund później drzwi otworzyły się, mój tata stał w drzwiach mając na sobie służbowy strój. - Hej tato - stanęłam na palcach i przytuliłam go.
Weszłam do domu jako pierwsza, a potem Justin. - Ach, pan Bieber. Znowu się spotykamy - powiedział mój tata, a Justin pokiwał głową z mały uśmiechem.
- Dobry wieczór proszę pana - Justin wyciągnął rękę i ku mojemu zdziwieniu tata uścisnął ją.
- Więc mam nadzieję, że tym razem nie będziecie na siebie krzyczeć tak jak ostatnio, bo nie sądzę, że chcesz ze mną porozmawiać. Prawda synu? - powiedział mój tata.
- Tak, proszę pana - Justin pokiwał głową.
- Bardzo dobrze - tata skręcił w lewo do salonu i poszedł do swojego pokoju.
- Chodźmy na górę, zaczniemy ćwiczyć.

---

- Zobaczę cię jutro moja księżniczko? - Justin uniósł moją rękę i musnął ją swoimi wargami.
- Drew wiesz, że t-to jest zabronione. Jesteśmy dwoma różnymi osobami, nie powinniśmy tego robić - spojrzałam na niego tak jak było napisane w scenariuszu. Drugą ręką uniósł mój podbródek, nasze twarze były naprzeciwko siebie.
- Iiiiiii, robimy scenę ślubu, bla bla bla bajkowe coś i koniec. Yaay! - postanowiłam coś powiedzieć aby uniknąć niezręcznego momentu.
- Wow nie mogę uwierzyć, że nauczyłem się tego wszystkiego na pamięć. Nigdy nie myślałem, że rzeczywiście to skończymy - zaśmiał się gdy siedział na mini kanapie.
- Wiedziałam, że ci się uda - powiedziałam siadając obok niego.
- Tak, dzięki za bycie tak cierpliwą. Jesteś niesamowita, wiesz? - patrzył na mnie, nie mogłam nic zrobić, ale uśmiechnęłam się szeroko do niego.
- Nie ma za co - patrzyliśmy na siebie przez chwilę, nie mówiąc ani słowa. Przygryzłam moją dolna wargę i poczułam jego wzrok na moich ustach. O mój boże.
Wyglądał teraz tak dobrze, chciałam poczuć jego usta na swoich i jestem pewna, że czytał w moich myślach bo pochylił się i był bliżej i bliżej. Po prostu siedziałam wpatrując się w jego oczy, przysunął się bliżej i zatrzymał się, gdy jego twarz dzieliła zaledwie kilka centymetrów od mojej. Poczułam, że owija ramiona wokół mojej talii i przyciąga mnie bliżej co mi w ogóle nie przeszkadzało. Zamknęłam oczy, czułam że zbliża się do mnie, nasze nosy otarły się o siebie sprawiając, że się uśmiechnęłam. Czułam jego gorący oddech na moich ustach i wtedy to do mnie dotarło. Ma zamiar mnie pocałować, a ja nie zrobiłam nic aby go powstrzymać, bo prawda jest taka, że nie chcę go powstrzymać. Chciałam go pocałować.
- Lilah! - ktoś zawołał  i natychmiast otworzyłam oczy i odsunęła się od Justina. Moj młodszy brat Drew stał w pokoju z piłką w ręce.
- Co się stało kochanie? - zapytałam go.
- Moja piłka jest nie dobra - skrzywił się i podszedł do mnie. Usiadł mi na kolanach i objął mnie. - Tatuś jest zajęty rozmową przez telefon i nikt nie chce mi pomóc.
- W porządku, pomogę ci. Nie martw się, dobrze? - uśmiechnęłam się i odgarnęłam włosy spadające na jego twarz.
- Kim jest to słodkie dziecko? - Justin wstał z kanapy i podszedł do nas, pochylił się patrząc na Drewa.
- To mój młodszy brat Drew. Drew to jest Justin, mój przyjaciel - mój brat pomachał do niego i upuścił piłkę na podłogę.
- Grasz w piłkę kolego? - zapytał Justin, a Drew kiwnął głową. - Tak? Też gram w piłkę. Jeśli masz z czymś problem to mogę ci pomóc i nauczyć kilku sztuczek, co ty na to? - Drew uśmiechnął się do Justina i skinął głową kilka razy na co zachichotałam. Mój brat był szalenie uroczy tak jak Justin.
Naprawdę zaczynałam widzieć zmianę w Justinie, dobrą zmianę. Oczywiście czasami był zarozumiały, a jego ego jest wielkości Jowisza, ale wciąż jest dobrym chłopakiem.
Może trener miał rację, może byłam osobą która może ujawnić jego dobrą stronę.

__________

Przepraszamy, że dzisiaj tak późno dodajemy rozdział, ale dopiero teraz byłyśmy w stanie go dodać.

Na znak, że to czytasz zostaw po sobie komentarz. Chcemy zobaczyć ile osób tak naprawdę to czyta.

33 komentarze:

  1. rozdział jest świetny! już nie mogę doczekać się następnego! :) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. aww jaki słodki rozdział, nie mogę się doczekać następnego :) @Swag_on_Bieebs

    OdpowiedzUsuń
  4. omg najlepszy hdjsdhfre

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww taki uroczy rozdział. Choć może nie do końca. To jak Justin poradził sobie ze swoim 'problemem' z pomocą Trixie i fakt, iż spał kiedyś z Emily. Te jego myśli o Delilah były aghsfsaghfaj, no ale ten incydent w szafie dla woźnych zepsuł to miłe wrażenie. I ciekawe, czy któreś z nich powie Delilah o ich dawnych kontaktach. No ale ogólnie Justin jest słodki dla Carter. I ta scena, gdy prawie się pocałowali aghshfgsah. Dobrze, że Drew to przerwał, bo wszystko szło by za szybko. A no i jeszcze muszę wspomnieć o moim ulubionym trenerze. Haha te jego komentarze są najlepsze. Ale w sumie Justin i Delilah wyglądają na parę. Bieber jest taki opiekuńczy i słodki dla niej. Ta słodycz mnie zabija omg. Nie mogę się doczekać kolejnego :) x

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak bardzo uwielbiam to tłumaczenie *.* Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów :D

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny jejku:)
    czekam na następny! :)
    @ilysm_jb_smg

    OdpowiedzUsuń
  8. GENIALNE ! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. aaw nareszcie się rozkręca eh szkoda, że się nie pocałowali... rozdział jak zawsze świetny

    OdpowiedzUsuń
  10. Anddkjsjsjsj dzisiaj zaczełam czytać Wasze tłumaczenie i cholera jestem w nim.zakochana <3 Nie mogę doczekać się następnego ♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  11. No mówiłam trener wyrocznia...
    Zresztą, Juss jest taki kochany. Cały czas mówi do niej księżniczko i w ogóle.. awwww!
    Luv ya! xxx

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. swietny! :) @SwaggBiebsss

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten Justin Jezus galacwkqlwvgwlqvalalvwhqlavalqlvslavagwowlwbsvsmzkwywk @luvmycara

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny rozdział i baaardzo dobre tłumaczenie :* nie mogę doczekać się następnego rozdziału jejciu qwertyuiopljgfs <3333

    OdpowiedzUsuń
  16. czekam na następny *-*

    OdpowiedzUsuń
  17. cudowny😍😍💗💗💗

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział naprawde cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Super @xdmysweetlovato

    OdpowiedzUsuń
  20. Cholera, zaczęłam to dzisiaj czytać i to jest takie wciągające oO jcychcycyv ;)
    Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  21. To takie dziwne dla mnie. A wciąż takie urocze i kiedy to czytam, chce więcej i więcej. To tłumaczenie mnie zauroczylo.
    @princezzhoran

    OdpowiedzUsuń
  22. Ej noo ;c On miał ją pocałować!! Ughh!! Czemu wy mi to robicie?!?!?! Czekałam na ten moment tak długo a wy mi go przerwałyście!! Świetny rozdział i czekam na kolejny w którym, mam nadzieje, pocałują sie wreszcie bez żadnych przeszkód!! Życze duuuuużo weny :)
    @dariam01 ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. świetny rozdział! tak jak i całe opowiadanie. nie mogę się doczekać następnego rozdziału AFSDGHFDSADFG

    OdpowiedzUsuń
  24. kiedy kolejny? swietny rozdział!:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Szybciej dodawajcie rozdzialy prooszę

    OdpowiedzUsuń
  26. genialny! kocham to tłumaczenie, dzięki, że poświęcasz swój czas na nie <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Proszę o umieszczenie linku/buttonu spisu
    spisfanfiction.blogspot.com

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy next ? Kocham to ff :*
    możesz informować?
    @missbizzlexo
    zapraszam do siebie
    www.prejudgegirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń