sobota, 31 maja 2014

XX. You’re a fucking cunt Carter

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
od dzisiaj rozdziały będą dodawane co sobotę

Delilah Carter

- O cholera - Emily przeklęła, jej szczęka opadła z podziwu kiedy patrzyła na dom Justina. - To jest dom Justina? Jego garaż jest prawie takiej samej wielkości jak mój dom - jej oczy rozszerzyły się, była bardzo wstrząśnięta. Ja tak samo wyglądałam kiedy po raz pierwszy przyszłam do domu Justina? Mam nadzieję, że nie bo zapewne moja twarz nie wyglądała ładnie. Szybko otrząsnęłam się z zamyślenia gdy Emily praktycznie zaciągnęła mnie na górę po schodach w kierunku podjazdu Justina. Pchnęła drzwi, a ja zaczęłam żałować przyjścia na tą imprezę, gdy tylko usłyszałam głośną muzykę. Mogłam poczuć wibracje głośnego rytmu powodujący wstrząsanie ogromnego domu.
Dziewczyny biegały dookoła w bikini i wysokich szpilkach, ich piersi były na widoku. Żadna z nich nie była odpowiednio ubrana. Były pół nagie lub miały na sobie parę krótkich spodenek lub bieliznę podczas gdy piersi były ledwo zakryte. W całym domu było ciemno, a jedynym światłem były światła dyskotekowe. Salon był przepełniony bandą dzikich nastolatków ocierających się o swoje kroczach. Inne pary całowały się na schodach. Coś mi mówi, że nie pasuję tutaj, zwłaszcza, że mam na sobie szorty, botki, bezrękawnik i długi sweter na ramionach. Rozejrzałam się jakbym pasowała do imprezy dla dzieci, nie do tej imprezy.
Nawet nie zdałam sobie sprawy, że Emily była już w kącie z Ryanem w którym się obściskiwali. Dobrze, że przynajmniej ona tutaj pasuje, wygląda bardzo seksownie w jej opiętej sukience i wysokich szpilkach. Rozglądając się widziałam te dziewczyny, zdałam sobie sprawę, że nie jestem ani trochę do nich podobna. To jest rodzaj dziewczyn, które Justin lubi? Wiem, że znowu niepewną dziewczyną, ale nie jestem pewna czy chciałabym zobaczyć te dziewczyny wokół mojego chłopaka. Może i jestem zbyt czepliwa i trochę egoistyczna. Więc zamiast martwić się o to zdecydowałam się do znaleźć.
Szłam w kierunku zatłoczonej kuchni, która była dość duża zanim dom Justin przepełnił się bandą szalonych nastolatków. Udałam się do kuchni w której przy okazji panował bałagan. Nie mogłam na to patrzeć, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (http://psychiatra.bydgoszcz.eu/publikacje-dla-pacjenta/zespol-natrectw-ocd/charakterystyka-zespolu-natrectw/) i patrząc na ten bałagan moja akcja serca zatrzymywała się. Postanowiłam odwrócić wzrok i wyjść na zewnątrz. Grupki ludzi były porozrzucane w różnych miejscach w ogrodzie.
W samym środku było ognisko, ludzie siedzieli na krzesłach wokół niego. Inni siedzieli na kłodach lub na trawie. Wszyscy roześmiali się, pewnie opowiadali dowcipy. Następnie zauważyłam Justina siedzącego na krześle z papierosem w palcach, był odwrócony do mnie plecami. Trixie siedziała obok niego ubrana tylko w bikini. Był prawie koniec grudnia, a ona ma na sobie bikini. Oczywiście, Justin posiada kryty basen, ale jestem pewna, że po prostu chciała pokazać swój "towar" przed moim chłopakiem.
Przysunęła się bliżej Justina, a nikt jeszcze nie zauważył mojej obecności. Minęło zaledwie 5 minut od kiedy przyszłam na tą imprezę i już chciała wyjść. Nie mogłam patrzeć na nią tulącą się do Justina, więc postanowiłam odchrząknąć dzięki czemu otrzymałam uwagę kilku z nich. Chaz uniósł głowę w górę machając do mnie. Posłałam mu mały uśmiech kiedy niezręcznie stałam przy drzwiach. Blake skinął głową w moją stronę patrząc na Justina. Justin odwrócił głowę w moją stronę, jego oczy spotkały się z moimi. Natychmiast podniósł się odpychając do niego Trixie przed podejściem do mnie.
Rzucił papierosa na trawę i przydeptał go.
- Cześć kochanie - zagruchał kładąc rękę na moim biodrze i delikatnie przyciskając swoje usta do moich. - Wyglądasz wspaniale, jak zawsze - czułam jak kącik moich ust unosi się ku górze w małym uśmiechu, którego nie mogłam powstrzymać.
- Hej i dziękuję. Um, przepraszam, że przerwałam si ognisko - zaśmiałam się nerwowo na co pokręcił głową.
- Dołącz do nas - skinęłam głową. Chwycił moją rękę prowadząc w kierunku grupy osób. Kilka posłało mi uśmiech, a inni wywrócili oczami. Mówiąc inni mam na myśli Trixie i jej małe blondynki.
- Jestem pewny, że znacie Delilah - wszyscy skinęli głowami. Chaz i Blake pomachali do mnie na powitanie i po raz kolejny uśmiechnęłam się do nich.
- Witaj kwiatuszku - przywitał się Chaz powodując, że się zaśmiałam.
Justin usiadł pierwszy i pociągnął mnie w dół aby usiadła na jego kolanach, a potem owinął ręce wokół mojej talii. My naprawdę nie jesteśmy efektownym rodzajem pary, ale on musiał zauważyć, że jestem zazdrosna i dlatego zachowuje się w ten sposób.
- Trzymaj - Chaz wręczył mi kubek alkoholu. Ale Justin szybko odsunął jego rękę.
- Lepiej nie dawaj mojej dziewczynie alkoholu, Somers, rozmawialiśmy o tym - Chaz uniósł ręce w geście obronnym.
- Przepraszam szefie - kilka osób zachichotało.
- Kochanie, to jest Brock, Danny, Anna i Amanda, Dean, Michael i Tom - Justin zapoznał mnie z innymi swoimi przyjaciółmi, których nigdy wcześniej nie spotkałam. - Chodzą to North Stratford High - wymamrotałam nieśmiałe "cześć" mając nadzieję, że zrobię dobre wrażenie. Nie chciałam, żeby pomyśleli, że jestem jakąś czepliwą dziewczyną, która nie chce żeby jej chłopak spotykał się z przyjaciółmi, bo chcę go tylko dla siebie. Okej oczywiście, może jestem taka czasami, ale tylko czasami, obiecuję, że nie jestem czepliwa.
- Ładny strój Delilah - powiedziała Trixie unosząc brwi. - Byłaś na obiedzie przed tą imprezą? Naprawdę podoba mi się ta spódnica - oczywiście dokuczała mi, bo w przeciwieństwie do niej ja tak naprawdę byłam ubrana. Dwie blondynki roześmiały się wspólnie denerwując mnie coraz bardziej.
- Oh, nie, tylko zarzuciłam jakieś ubrania. Więc, um, jeśli chodzi o ciebie, wstąpiłaś do klubu ze striptizem przed przyjazdem tutaj? Widzę dolara wystającego z twoich spodenek - wskazałam na jej krótkie spodenki. Chaz parsknął ukrywając twarz. Dwie bliźniaczki, Anna i Amanda roześmiały się wraz z innymi. Justin milczał, ale usłyszałam jak westchnął.
- Tak, twój chłopak tam był i dał mi to - uśmiechnęłam się. Wzięłam głęboki i spojrzałam na nią. - Żartuję, nie stresuj się. Te dobre dni z Justinem już minęły. Nie martw się - posłała mi najfałszywszy uśmiech na ziemi, który jeszcze bardziej mnie zdenerwował.
- Minęły? Umawialiście się? Kochanie, nic mi nie powiedziałeś - powiedziałam kładąc dłoń na ramieniu Justina. - Oh, to prawda - przerwałam odwracając twarz abym patrzyła na Trixie. Byłam gotowa uwolnić moją inną stronę o której nikt nie wiedział. Jestem zmęczona, zmęczona pomiataniem. Nadszedł czas aby zabrać głos i zrobić krok do przodu.
- Ty i Justin nigdy się nie umawialiście. Jeśli uważasz, że to był jakiś konkurs pomiędzy nami, to koniec i właśnie się skończył. Spójrzmy prawdzie w oczy ja wygrałam, a ty przegrałaś. Po prostu nie możesz zaakceptować faktu, że Justin i ja jesteśmy razem szczęśliwi. Mów co chcesz, ale wiem, że widzisz Justina z najbrzydszą i najgłupszą dziewczyną w szkole bo w twojej małej głowie, myślisz, że jesteś jedyna dla Justina, ale jesteś w błędzie Trixie. Mylisz się - powiedziałam, moja klatka piersiowa unosiła się i opadała.
- Chodźmy do środka, robi się zimno - powiedział Justin, ciągnąc mnie za ramię, ale odmówiłam.
- Myślisz, że jesteś lepsza ode mnie, bo masz większe cycki, większy tyłek, masz chłopaków uganiających się za tobą. Może i jesteś ładniejsza ode mnie i myślę, że wszyscy to wiemy. Jeśli chodzi o wygląd, ubrania i chłopaków zawsze będziesz zwycięzcą. Ale jeśli chodzi o osobowość, inteligencję, jesteś daleko za mną - powiedziałam kończąc wszystko co miałam do powiedzenia. Wszyscy byli cicho i rosło napięcie między nami.
- Jesteś pieprzoną cipą Carter - powiedziała wskazując na mnie. Justin poprawił się na fotelu co oznaczało abym wstała z jego kolan. Trzymał mnie za rękę prowadząc do domu. Nie zauważyłam, że wiele ludzi patrzyło się na scenę, którą odegrałam na zewnątrz. Spuściłam głowę w zażenowaniu obserwując stopy Justina. Udaliśmy się w kierunku schodów i weszliśmy na górę. Otworzył drzwi od swojego pokoju, ale zatrzymał się w pół kroku.
- Wypierdalać - zażądał i para która obściskiwała się na łóżku szybko chwyciła swoje rzeczy wychodząc z pokoju. Pozwolił mi wejść pierwszej zamykając za sobą drzwi.
Podszedł do brudnego łóżka ściągając prześcieradło i rzucił je na balkon. Usiadłam na brzegu łóżka i zagryzłam wargę, schowałam kosmyk włosów za ucho. Justin stał naprzeciwko mnie, patrzyłam na niego.
- Justin - powiedziałam cicho. Potrząsnął głową, powstrzymując mnie od mówienia dalej.
- Nie będziemy się o to kłócić, dobrze? Jesteśmy razem od dwóch tygodni, nie będziemy się o to kłócić - powiedział, na co skinęłam głową.
- Justin przepraszam - powiedziałam wstając, objęłam jego tors. Jego ręce owinęły się wokół mojej talii przyciągając mnie bliżej. - Nie chciałam robić tej scenki, ale boże Justin, widząc te pół nagie dziewczyny wokół ciebie i twoją... cóż, nie wiem jak to nazwać...Trixie, nie czułam się komfortowo widząc je wszystkie wokół ciebie. Wiedziałam, że w momencie gdy weszłam do domu, będę tego żałować. Właśnie dlatego nie chciałam tu przyjść - Justin potarł moje plecy uspokajająco, wzięłam głęboki wdech.
- Przepraszam, chciałem abyśmy się dobrze bawili - przeprosił. - To miał być niezapomniany wieczór, miałaś go zapamiętać. Zapomnij o Trixie, wiesz że żadna z tych rzeczy nie jest prawdą. Jesteś piękna i doskonała i nie ma nikogo kogo wolałbym od ciebie. Jesteś bardzo, bardzo piękna i będę ci to mówić codziennie i zawsze będziesz to pamiętać. Nie chcę abyś się zmieniała. Nie musisz chodzić w skąpych strojach albo szortach, nie musisz mieć większego tyłka bo... - urwał przejeżdżając ręką po moim kręgosłupie i zatrzymał się na moim tyłku ściskając go. - Ten tyłek jest idealny taki jaki jest i jest tylko mój - powiedział, na co zaczęłam się śmiać.
Odsunęłam się i patrzyłam mu w oczy. Położył dłonie na moich policzkach patrząc mi prosto w oczy.
- Są zazdrosne o ciebie i zazdroszczą ci. Naprawdę sądzisz, że te rzeczy które mówiła Trixie były prawdą? Oczywiście, że nie. Powiedziała to bo jest zazdrosna. Lubię gdy jesteś zazdrosna, kiedy ona jest blisko mnie. Widziałem to - zwrócił się do mnie. Zaczęłam się śmiać i nie mogłam tego powstrzymać.
- Kocham cię za to kim jesteś, pamiętaj. Nawet jeśli wciąż masz aparat lub okulary patrzę na ciebie w ten sam sposób. Nie ma jednej rzeczy, którą chciałbym w tobie zmienić. Następnym razem jeśli będziesz chciała wyrzucić coś z siebie możesz pomyśleć o tym jak o dobrym pierwszym razie. Ale jestem z ciebie dumny. Plus twoje teksty były najlepsze. Piątka - uśmiechnął się i przybiliśmy piątkę. - Nie każdemu podoba się to, że jesteśmy razem, ale to nie powinno nam przeszkadzać, ponieważ jak to powiedziałaś, jesteśmy szczęśliwi i tylko to się liczy.
- Od kiedy zrobiłeś się taki słodki i oklepany? - zapytałam. Nie narzekam na to, bo pokazuje mi, że naprawdę dba o nasz związek, nawet jeśli ma być przez to oklepany.
- Od kiedy ta dziewczyna i ja dogadaliśmy się, zbudowaliśmy silną przyjaźń i skończyło się na zakochaniu w niej. Wszyscy moi przyjaciele dokuczali mi przez to i muszę przyznać, że ona zdecydowanie mnie zmieniła - odrzuciłam głowę do tyłu śmiejąc się, nikt nigdy nie sprawił że byłam taka szczęśliwa. Taa Justin jest dupkiem i może nim być, czasami jest karygodny, ale to jest to co czyni go idealnym dla mnie. - Nigdy nie powinnaś rywalizować z kimś, bo jestem twój i tylko twój kochanie - uśmiechnął się i przyciągnęłam go przytulając się.
Przycisnęłam moje usta do jego nie chcąc nic więcej jak tylko czuć jego usta poruszające się na moich. Za każdym razem kiedy go całuję mam wrażenie jakbym zakochiwała się w nim coraz bardziej. Obrócił się nie odrywając naszych ust i teraz ja byłam na górze podczas gdy on położył się na łóżku. Mój kardigan przykrywał moje ramię, Justin musiał to zauważyć bo pomógł mi go zdjąć. Wiem, że nie będziemy nic robić i nie pozwolę żeby do czegoś doszło, nie ważne jak duża pokusa narasta we mnie.
Jego ręce sunęły po moich plecach sprawiając, że moja koszulka podwinęła się. Potarł uspokajająco moje plecy. Uśmiechnęłam się przy pocałunku powodując, że Justin zrobił to samo. Czułam jego rosnące wybrzuszenie na mojej nodze i to sprawiło że czułam się nieswojo. Odsunął się ode mnie śmiejąc się na co uderzyłam go w klatkę piersiową.
- To przez to jak na mnie działasz - usiadłam na nim okrakiem, był zakłopotany przez to co właśnie powiedział.

sobota, 24 maja 2014

XIX.You’re so inappropriate Justin

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
koniecznie przeczytaj notkę pod rozdziałem

Justin Bieber

Minął tydzień, jeden pieprzony, niesamowity tydzień. Nie przestawałem się uśmiechać od czasu, gdy zapytałem czy będzie moja i moja twarz naprawdę zaczyna boleć. Spotykanie się z geniuszem ma swoje zalety. To znaczy spędzam dużo czasu w księgarniach i bibliotekach. Większość chłopaków narzeka na swoje dziewczyny za to, że robią zakupy w Forever21 godzinami, podczas gdy moja dziewczyna idzie kupić książki w Barnes & Nobles i spędza godziny na wybraniu książki do kupienia. Nie narzekam, choć jest to rzeczywiście słodkie kiedy sprawia, że nawet ja wybieram książkę, mówiąc mi żebym przeczytał streszczenie, ale tak naprawdę udaję, że je czytam, a moja opinia opiera się po okładce.
To naprawdę niewiarygodne jak dużo pieniędzy wydaje na książki. W zeszły piątek pojechaliśmy do Barnes & Nobles, kupiła 10 książek które kazała mi nosić. Tak jak mówiłem, nie narzekam. Po prostu staram się być dobrym chłopakiem. Jak dotąd powiedziałbym, że całkiem mi to wychodzi. Znaczy dajemy sobie radę, ona mówi o książkach a ja staram się ją zrozumieć. Natomiast kiedy ja mówię o sporcie tylko kiwa głową i uśmiecha się. A po tym jak torturuje mnie zabierając do biblioteki i księgarni, gdy mamy oglądać kanał sportowy, którego nienawidzi, zawsze mówi mi "Nie rozumiem czemu to jest dla ciebie fajne, ci ludzie rzucając piłką i rzucają się na siebie, to nie ma sensu." Wtedy śmieję się z niej, a ona bardziej się we mnie wtula.
Za każdym razem zanim znalazłbym Delilah musiałbym zapytać kilka osób, które dałyby nie pomagające odpowiedzi, a teraz dokładnie wiem gdzie ją znaleźć. Pchnąłem drzwi biblioteki i jak zawsze przeglądała sekcje "fikcja" z dwiema książkami w ręce. Stała tyłem do mnie co dało mi lepszy widok na jej długie nogi, które okryła czarnymi legginsami. Miała na sobie szary sweter i czarne buty. Jej długie, falowane włosy sięgały nieco wyżej talii więc mogłem zobaczyć zarys jej idealnych krągłości kiedy sięgała po książkę.
Podszedłem do niej i chwyciłem książkę, której nie była w stanie dosięgnąć. Podałem ją jej, a na jej ustach pojawił się największy i najsłodszy uśmiech.
- Dzień dobry, kochanie - złożyłem szybki pocałunek na jej ustach i objąłem ramieniem.- Dzień dobry - uśmiechnęła się do mnie, dzisiaj wyglądała jeszcze piękniej. Może brzmi to banalnie, ale widząc uśmiech na jej ustach czuję się tak cholernie szczęśliwy.
- Chaz powiedział mi coś rano, to było strasznie zabawne
- Co?
- Powiedział mi, że nigdy nie myślał, że kiedykolwiek zobaczy cię w bibliotece lub księgarni - zaśmiała się, na co pokręciłem głową i zachichotałem. - Jest w tym trochę prawdy, prawdopodobnie gdyby nie ja nawet byś nie wiedział, że książki są ułożone według gatunków i że... - przerwałem jej przyciskając moje usta do jej, powoli ruszałem ustami, odsunąłem się po kilku sekundach.
- Kujonka za dużo mówi? - zapytała
- Odrobinkę - powiedziałem gestykulując palcami, a ona ze śmiechu odchyliła głowę do tyłu. - Więc, um, jutro robię imprezę, chcesz przyjść?
- Justin, wiesz co myślę o imprezach - zaczęła na co westchnąłem. - Plus, nie sądzę żeby mój tata mnie puścił. Naprawdę przepraszam - splotłem nasze palce razem kiedy wychodziliśmy z biblioteki ignorując spojrzenia innych uczniów.
- To tylko jedna impreza, nie daj się prosić. Możesz zostać na noc u mnie w domu, obiecuję że będę grzeczny. Albo jeszcze lepiej, jeśli twój tata chce to mogę się odwieźć tuż przed godziną policyjną. Hej, ale jak już mówiłem nie będę cię zmuszać do czegoś czego nie chcesz zrobić. Ale możesz to przemyśleć? - zasugerowałem na co westchnęła ale skinęła głową.
- Dobrze, pomyślę o tym, ale ty poprosisz tatusia o pozwolenia - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Spoko, twój tata i ja jesteśmy mocni - powiedziałem sprawiając, że po raz kolejny się zaśmiała. Widziałem, że moim przyjaciele zbliżają się do nas więc przystanąłem i czekałem aż do nas dotrą. Jak zawsze "przytuliłem" się z chłopakami na przywitanie, ale ani razu nie puściłem ręki Delilah. Oczywiście nie zapomnieli przywitać się z Delilah.
- Zapomniałem ci pogratulować - powiedział Chaz przytulając ją. Miała zdezorientowanie wypisane na twarzy i śmiała się niezręcznie.
- Za co? - zapytała niewinnie. Boże, ona była tak cholernie perfekcyjna.
- Sprawiasz, że kut... - Ryan położył rękę na ustach Chaza odciągając go od nas i powiedział bezgłośne "musimy iść". Pokręciłem głową ze śmiechu kiedy odchodzili od nas. Przyciągnąłem Delilah bliżej mnie sprawiając, że więcej ludzi się na nas patrzyło. Delilah nauczyła się to ignorować i raczej nie przeszkadza jej to jak dawniej.
- Chcę ci coś pokazać, masz coś przeciwko temu? - zapytałem, na początku wyglądała na niezdecydowaną, ale kilka sekund później skinęła głową na tak.
- Dobrze - uśmiechnąłem się i poprowadziłem ją aż do końca korytarza. Skręciłem w lewo prowadząc nas do mniejszego korytarza obok starej łazienki.
- Oh, byłam tu wcześniej. Pamiętasz kiedy Trixie wylała na mnie sok? - skinąłem głową. - Poszłam się tutaj przebrać i pani, która tutaj pracuje zapytała mnie czy jestem tutaj po to żeby robić jakieś dziwne rzeczy z tobą. Na początku nie załapałam o co chodzi, a potem zdałam sobie sprawę, że mówiła o tobie i Trixie - wyjasniła.
- Czekaj, co ty mówisz, jaka pani? Delilah, tutaj nie było nikogo z wyjątkiem mnie i Trixie - spojrzała na mnie z rozszerzonymi oczami, ścisnęła moją dłoń mocniej. Czułem, że jej ręce zaczynają się trząść i pocić.
- C-co? - wyjąkała, jej usta drżały kiedy spojrzała na mnie.
- Żartuję - śmiałem się. Jej wyraz twarzy szybko się zmienił, już nie była taka blada. Uderzyła moje ramię kilka razy, ostatnie uderzenie było serio mocne.
- Ał co kurwa
 - Nienawidzę cię, jesteś strasznym dupkiem Justin, przysięgam. Jezu, chcę cię zabić - złapała garść moich włosów i szarpała je na co jęknąłem z bólu. - Nienawidzę cię Justin - powtórzyła wciąż ciągnąc mnie za włosy.
- Ał, kurwa ał, dobrze przepraszam. Przepraszam. Przepraszam, kurwa Delilah - wreszcie puściła moje włosy. Patrzyła na mnie ze skrzyżowanymi rękami.
- Kochanie, przepraszam - śmiałem się a ona uderzyła mnie w klatkę piersiową.
- To nie jest zabawne - kolejny raz mnie uderzyła. Delikatnie przyparłem ją do ściany i owinąłem ręce wokół jej talii, a moje ręce wkradły się pod jej tyłek ściskając go. Uwielbiam kiedy nosi legginsy. Schowałem twarz w zagłębieniu jej szyi i zbliżyłem do jej ucha.
- Przepraszam, kochanie - wyszeptałem całując płatek jej ucha podczas kiedy moje ręce wkradły się pod jej sweter. Czułem jej nagi brzuch, wodziłem dłońmi w górę i w dół jej pleców. Poczułem jej ciężki oddech kiedy bawiłem się zapięciem stanika.
- Przepraszam, kochanie - powiedziałem kolejny raz i usłyszałem jak przełyka ślinę zanim kiwnęła głową. Odsunąłem się od niej i złożyłem miękki pocałunek na jej ustach.
- Dobrze, wybaczam ci - próbowała ukryć uśmiech sprawiając, że uśmiechnąłem się głupawo. Wyjąłtem klucze i zaczęłem grzebać w zamku drzwi, a następnie otworzyłem je. Przepuściłem ją pierwszą, a kiedy włączyłem światło od razu powiedziała "Wow". Wszedłem do pomieszczenia i zamknąłem drzwi nie zapominając żeby je zablokować.
- Co to jest?
- To było dodatkowe pomieszczenie, którego szkoła nigdy nie używała, więc przekształciliśmy do w mały pokój do spędzania czasu - powiedziałem. Rozejrzałem się po miejscu które ja i chłopaki razem zmieniliśmy. Chodzi mi o to, że to był brzydki, ciemny pokój z pajęczynami, a teraz jest tutaj mała sofa, są czyste, białe ściany, materac na podłodze z kocem, stary telewizor który dostaliśmy od babci Chaza, głośniki do słuchania muzyki, bean bags, ping pong i tenis stołowy, bilard, playstation i nowe drewniane podłogi. Nie wspominając już o małej lodówce. Wyglądał jak typowy pokój dla nastolatka.
- Jak to zrobiliście? - zapytała jednocześnie rozglądając się po pokoju. Następnie usiadła na małej kanapie razem ze mną.
- W ciągu krótkiej przerwy musieliśmy z chłopakami zbierać rzeczy, zakradaliśmy się przez wyjście ewakuacyjne, które jest zawsze otwarte, ale nikt nie wie, że zamek jest zepsuty. Głupi pracownicy szkoły myślą, że mogą nas oszukać tylko przez zawieszenie kłódki, która wygląda jakby była zamknięta, a tak naprawdę nie jest - wyjaśniłem, a ona skinęła głową kładąc nogi na kapanie, a następnie objęła rękami kolana.
- Tutaj jest materac i to nie jest do tego o czym myślisz - uniosła brew przez co zacząłem się bronić, zły nawyk.
- Kiedy jestem bardzo zmęczony po prostu kładę się spać. Ale wiesz kochanie, możemy robić inne rzeczy i spróbować innych rzeczy na tym "łóżku", jeśli chcesz - mrugnąłem do niej. Rzuciła we mnie poduszką, ale zdążyłem zrobić unik
- Jesteś taki nieodpowiedni, Justin - powiedziała, przyciągnąłem ją bliżej mnie.
- Nieodpowiedni? Miałem na myśli przytulanie, jeśli przytulanie jest dla ciebie nieodpowiednie to robimy to cały czas - powiedziałem sprytnie, oczywiście pomyślała, że mówie o seksie, o którym faktycznie myślałem. Wymamrotała 'cokolwiek', a następnie położyła książki na stole i przytuliła się do mojej piersi. Odgarnąłem włosy z jej twarzy, spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami które spotkały się z moimi.
- Jesteś cholernie piękna - uśmiechnęła się do mnie, prawdopodobnie wyglądałem jak pieprzony idiota uśmiechający się do niej. - Kocham twój uśmiech, aw kochanie jesteś urocza.
Zmarszczyła twarz i posłała mi dziwne spojrzenie.
- Nie, nie jestem urocza Justin - usiadła i odgarnęła włosy przed zaczesaniem je w kitkę.
- Tak, jesteś - powiedziałem, na co pokręciła głową wraz z jej wskazującym palcem.
- Nie, nie jestem słodka. Jestem gorąca. Słodka znaczy kochanie, gdy gorąca znaczy, że jestem kobietą. Więc uważam, że nie jestem słodka, tylko gorąca - powiedziała dumnie wywołując u mnie chichot.
- To tu się mylisz, bo nie jesteś gorąca - przerwałem, zmarszczyła brwi. - Jesteś seksowna, yeah te oczy które zawsze odnajduję i gubię się w nich, te usta doprowadzają mnie do szaleństwa, te krągłości które są cholernie doskonałe i ten duży tyłek - powiedziałem dając jej klapsa co spowodowało, że zaczęła ciężko oddychać. - Ten duży tyłek drażni mnie cały kurwa czas. Więc mój błąd, zgaduję, że nie jesteś wtedy słodka - uśmiechnąłem się, jej policzki zaczęły robić się jasno różowe. Zarumieniła się.
- Chodź tu - powiedziałem, usiadła mi na kolanach twarzą do mnie z nogami po obu stronach mnie. Oplotłem ręce wokół jej talii, przyciągając ją jeszcze bliżej mnie, owinęła ręce wokół mojej szyi.
- Justin chcę cię przytulać i oglądać filmy - wymamrotała opierając podbródek o moje ramię.
- Mamy szkołę, ale hej co powiesz na pójście do ciebie po szkole i możemy oglądać filmy które chcesz i zjeść coś z mc donalda. Co o tym myślisz? - zapytałem, czułem jej podbródek na moim ramieniu.
Uniosła podbródek z mojego ramienia tak, że była skierowana twarzą do mnie.
- Jesteś najlepszy - powiedziała muskając moje usta zanim zrobiłem jakikolwiek ruch, zacząłem całować jej szyję, jej skóra była taka miękka i ciepła. Przebiegła palcami po moich włosach szarpiąc je lekko. Wiedziałem, że lubi to co robię, więc kontynuowałem aż znalazłem jej słaby punkt powodując, że jęk wydostał się z jej ust. Otworzyłem szerzej usta aby zassać jej skórę. Znów jęknęła, kurwa jej jęki kręciły mnie tak, że mocniej ssałem i lizałem jej skórę. Odrzuciła głowę do tyłu pozwalając mi pracować na niej. Ponownie zaczęła ciężko oddychać, nasze ciała były tak blisko, że mogłem poczuć jej bijące serce. Wiele razy przypadkowo pocierała moje krocze. Jęknąłem w jej skórę, chciałem więcej niż to, ale wiedziałem, że nie możemy pójść dalej.
- Justin - powiedziała cicho.
- Za daleko, kochanie? - zapytałem odrywając się od jej skóry, a ona skinęła głową przygryzając dolną wargę.
- Jest okej. Po prostu chciałem abyś poczuła się dobrze.
- I zrobiłeś to, dziękuję - uśmiechnęła się i pochyliła składając szybki pocałunek na moich ustach. - Byliśmy trochę wiesz ostatnio, nie masz nic przeciwko jeśli byłoby to trochę wolniej? Jesteśmy razem tylko przez tydzień...
- Boisz się, bo myślisz, że będę cię do czegoś zmuszać? - milczała, ale sposób w jaki na mnie patrzyła, wiedziałem, że miałem rację. - Kochanie, rozmawialiśmy już o tym. Nie będę cię do niczego zmuszać. Poczekam, aż będziesz gotowa, jeśli chcesz abym czekał kolejny rok albo nawet dwa lata, zrobię to. Nie jestem z tobą dla seksu, zapamiętaj to Delilah. Możemy robić to wolniej, ale nie chcę żebyś kiedykolwiek myślała, że cię nie chcę, kochanie - powiedziałem biorąc jej rękę i przyłożyłem ją do moich ust.

Delilah Carter

- Tato jestem w domu! - krzyknęłam gdy weszłam do domu, mój głos odbijał się echem po korytarzach. Kilka chwil później Justin wszedł ze mną do środka i zamknął za sobą drzwi.
- Lilah Lilah! - Drew przybiegł do mnie przytulając swojego misia. - Lilah spójrz na gwiazdki które dostałem ze szkoły! - pokazał mi stempelki gwiazdek, które miał na ramieniu, uśmiechnęłam się szeroko.
- Jestem z ciebie dumna Drew - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek. Miałam coś powiedzieć, gdy moje imię zostało wypowiedziane przez tatę.
- Pobaw się z Justinem, dobrze? Zaraz wrócę - skinął głową, Justin wyciągnął ręce i podniósł go. - Kiedy wrócę, oczekuję, że mój brat będzie żyć - powiedziałam, na co zaśmiał się.
Weszłam do biura mojego taty, myślałam, że tak będzie, bo on praktycznie tam żyje. Miałam rację, siedział na fotelu ze stertą otaczających go papierów.
- Cześć tato - podeszła do niego aby dać mu buziaka w policzek. Zdjął okulary kiedy usiadłam na jego biurku.
- Justin jest tutaj - skinął głową.
- Powiedz, że mu gratuluję - uśmiechnął się do mnie. Czekaj, on wiedział, że Justin poprosił mnie żebym była jego dziewczyną i nie jest zły na... - Ten chłopak jest wielkim piłkarzem - oh, nieważne.
- Oh tak, to było dawno temu, tato gdzie wtedy byłeś? - zaśmiałam się nerwowo.
- Przepraszam, po prostu dzisiaj zobaczyłem szkolną gazetkę. Nie powiedziałaś mi, że gra w koszykówkę. Pewnego dnia powinienem z nim zagrać.
- Oh, boże tato, proszę nie umawiaj się na spotkanie z moim chło... przyjacielem - mój tata miał podejrzaną minę. Cholera, prawie się wydało. To nie tak, że staram się ukryć przed moim tatą to, że mam chłopaka, po prostu nie chcę mu jeszcze o tym mówić. Jestem pewna, że nie będzie zły, to znaczy mogę mieć chłopaka, ale nie jestem pewna czy akceptuje Justina. Znają się już długo i faktycznie teraz ze sobą rozmawiają w przeciwieństwie do czasu kiedy mój tata go nienawidził.
- Zawołałem cię, ponieważ chciałem ci powiedzieć, że jadę jutro do Miami na spotkanie biznesowe, zawiozę Drewa do cioci Sary i ty też tam zostaniesz dopóki nie wrócę - oczywiście, on po prostu przyjechał do domu z Kalifornii, a teraz jedzie do Miami na spotkanie. Zawsze tak jest, nigdy nawet się nie widzimy. Tym razem jest coś więcej niż cześć i pa.
- Tato, a co z dniem filmowym, który planowaliśmy? - westchnęłam.
- Kochanie, zupełnie o tym zapomniałem, będziemy musieli to przełożyć, teraz mam mnóstwo rzeczy do zrobienia. Powiedz chłopakowi, że mówię mu cześć - skinęłam głową i wstałam z krzesła. Zamknęłam za sobą drzwi i udałam się w stronę salonu. Justin był na kanapie z Drew'em, pisał wiadomości na telefonie. Usiadłam obok nich i włączyłam telewizor.
- Oh hej, tu jesteś - powiedział wręczając mi torbę McDonalds. - Naprawdę nie chcesz iść na tę imprezę?
- Tata wyjeżdża jutro do Miami, będę w domu cioci Sary, jestem pewna, że pozwoli mi iść - powiedziałam, a on się uśmiechnął i włożył garść frytek do buzi, ugh chłopcy.
- Będziesz się świetnie bawić jutro, upewnię się, że zapamiętasz tę noc. Obiecuję.

_______

Ok, serio nie pamiętamy kiedy ostatni raz pisałyśmy notkę pod rozdziałem, ale jest kilka spraw. Czy Change nadal wam się podoba? A może was już nudzi? Nie podoba wam się to jak tłumaczymy? Napiszcie w czym rzecz bo nie mamy pojęcia o co chodzi. Ostatnio spadła nam statystyka, wyświetleń jest mniej, z komentarzami jest tak samo. Mamy wrażenie, że jest was coraz mniej i mniej. Szczerze mówiąc jest nam trochę smutno i straciłyśmy zapał do tłumaczenia. Kolejną sprawą są komentarze. Jak już pisałyśmy jest ich mniej. Wcześniej było ich czterdzieści parę, a pod ostatnim nawet nie było trzydziestu ((pomińmy fakt, że informujemy 61 osób)). Soooł jeśli jeszcze to czytacie napiszcie cokolwiek pod rozdziałem. To serio dodaje kopa. Kochamy czytać wasze opinie i razem z wami się jarać, haha. Okej, teraz przejdźmy do ostatniej i fajniejsze rzeczy. Baaaaaardzo dziękujemy wam za 40 tys. wyświetleń na blogspocie i 20+ tys. na wattpadzie! I pewnie teraz nas wyśmiejecie, ale pamiętacie jak pisałyśmy, że Change jest nominowane do Bloga Miesiąca? Konkurs już dawno temu się zakończył, a my co nowy rozdział zapominałyśmy o tym napisać w notce, a jak już którejś z nas się o tym przypominało stwierdzałyśmy, że już nie warto edytować posta i tak się to ciągnęło aż do dzisiaj. Więc dzięki wam zajęłyśmy 2 miejsce! To dla nas dość duże wyróżnienie. Dziękujęmy i przepraszamy, że tak późno o tym piszemy (jezu nie wierze, że mamy aż tak kiepską pamięć). Pozdrawiamy i "widzimy" się w piątek :)

sobota, 17 maja 2014

XVIII. You’re such an ass Justin

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Delilah Carter

Czy on naprawdę odszedł ode mnie po tym jak myślałam, że wreszcie zapyta mnie o bycie jego dziewczyną? Co mam teraz zrobić? Czułam że moje oczy zalewają się łzami ale powstrzymywałam je, bo nie warto przez to płakać, prawda? To znaczy tak po prostu odszedł ode mnie i wprawił mnie w zakłopotanie, ale to nie jest warte moich łez, prawda?
Może dlatego łzy spływały mi po twarzy. Byłam zdenerwowana, bardzo zdenerwowana. Byłam zdezorientowana, prawdopodobnie stałam wpatrując się w ziemię przez kilka, do czasu aż dotarło do mnie, że chciałam wyjaśnień, a on po prostu ucieka nie mówiąc mi co się stało. Pobiegłam widząc jak znika za samochodem.
- Justi...
Widziałam go opierającego się o samochód z uśmieszkiem na twarzy.
- Zanim coś powiesz, wysłuchaj mnie - patrzyłam na niego nie będąc w stanie nic powiedzieć lub wydać jakiegokolwiek dźwięk, ale po kilku sekundach zdecydowałam się coś powiedzieć.
- Justin, nie rozu...
- Wiem, że jesteś zdezorientowana. Ale możesz być cicho przez kilka sekund?
- Okej - wymamrotałam wycierając łzy.
- Chcę ci obiecać kilka rzeczy. Obiecuję ci zrozumienie, nigdy nie będę naciskał do zrobienia czegoś czego nie chcesz zrobić. Obiecuję znosić twoje huśtawki nastroju , twoją zrzędliwość i kapryśne dni. Obiecuję, że zawsze będziesz szczęśliwa i uśmiechnięta. Obiecuję, że pokaże ci cały świat - przerwał, a ja spojrzałam na niego zszokowana, jak mam zareagować? Co mam zrobić?
- Obiecuję, że pozostanę ci wierny. Obiecuję, że nie ważne jak będą trudne sprawy, nie poddam się dla ciebie. Obiecuję, że zawsze będę naprawiać rzeczy i nigdy nie zostawię ich zepsutych. Obiecuję, że będę traktować cię jak księżniczkę i dam ci wszystko co najlepsze, bo zasługujesz na to. Obiecuję Delilah, obiecuję - powiedział.
- Jesteś dla mnie całym światem i jestem szczęśliwy, że nawet po tym wszystkim co tobie zrobiłem, ty wciąż mi wybaczasz. Sprawiasz, że jestem szczęśliwy, jesteś powodem dla którego zawsze jestem uśmiechnięty i moi przyjaciele dokuczają mi przez to, ale nie obchodzi mnie to i nie boję się przyznać, że się zakochałem. Chcę być z tobą i tylko z tobą. Myślałem o tym od dłuższego czasu i wiem, że to dobra decyzja. Wiem to Delilah - jego oczy zabłyszczały kiedy spojrzałam na niego. Mały uśmiech wdał się na moje usta. Był po prostu słodki i choć wydaję się to dziwne, że takie słowa wyszły z ust Justina, myślę że mówiąc to był śmiertelnie poważny.
- I nie jestem idealny, ale zrobię wszystko co w mojej mocy, aby być bliżej ideału dla ciebie. To będzie trudne, bo nigdy wcześniej tego nie robiłem. Ale mam nadzieję, że mnie zrozumiesz, wciąż chcę nowej zmiany. Wiem, że będziesz przy mnie bo jesteś po prostu zbyt uprzejma, ale ja nie zasłu...
- Przestań Justin - przerwałam mu wiedząc, że chciał powiedzieć, że nie zasługuje na mnie, a to nie prawda. Bez względu na to ile razy mnie odrzucał, on potrzebuje kogoś takiego jak ja w swoim życiu. Kogoś, kto nigdy go nie opuści, kogoś kto zawsze będzie przy nim bez względu na wszystko i to ja jestem tą osobą.
- Zrobię wszystko dla ciebie i nigdy cię nie opuszczę. Obiecuję kochanie. Więc... - urwał i ściągnął białą szmatkę z tabliczki. Na płaskiej powierzchni, był mały baner wystarczająco duży dla mnie aby przeczytać. 
Wziął mały baner, który wcześniej był przyklejony na samochód i trzymał go przed sobą.
- Czy chcesz być moją dziewczyną? - nie zawahałam się i przytuliłam go, a następnie pocałowałam. Chwyciłam jego koszulkę i pogłębiłam pocałunek. Odsunął się na kilka sekund, zobaczyłam moją szminkę na jego ustach.
- Więc to znaczy tak? - zapytał z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
- Oczywiście, że tak idioto - klepnęłam jego ramię, owinął ręce wokół mojej talii, podczas gdy moje oplotłam wokół jego szyi. Przyciągnął mnie bliżej i przycisnął swoje miękkie usta do moich. Tak pocałowaliśmy się kilka razy i muszę przyznać, że to dziwne uczucie. Ale to jest dobre dziwne uczucie. To jest tak jakbym była na szczycie świata. Chłopak o którym marzyłam poprosił mnie o bycie jego dziewczyną, a ja powiedziałam tak. Słowa nie wystarczą, aby wyrazić to jak szczęśliwa jestem teraz.
Uśmiechnęliśmy się podczas pocałunku zanim się odsunęliśmy
- Jesteś moja - uśmiechnął się i oparł czoło o moje.
- A ty jesteś mój - odwzajemniłam jego uśmiech, czułam, że gubię się w jego oczach i to dzieje się za każdym cholernym razem.
- Jestem twój kochanie. Jestem cały twój - powiedział słodko całując moje czoło i przytulając.
- Przepraszam jeśli to jest banalne i wiem, że to nie najlepszy sposób na...
- Zamknij się Justin, może to nie jest najlepszy sposób aby zapytać mnie o bycie twoją dziewczyną, ale doprowadziłeś mnie tym do łez - zaśmialiśmy się patrząc sobie w oczy. - Wciąż to doceniam. Te książki i boże jesteś niesamowity - powiedziałam przyciągając go i dzięki temu byliśmy jeszcze bliżej siebie. - Bardzo ci dziękuję. Dziękuję miliard razy. Nie wiesz jak się cieszę. Z wyjątkiem części gdy odszedłeś a ja płakałam - powiedziałam odsuwając się i wypuściłam nerwowy śmiech.
- To wszystko było częścią planu kochanie, nigdy nie odejdę od ciebie od tak - odgarnął kilka moich kosmyków włosów za ucho i trzymał mnie za ręce. - Jesteś dla mnie całym światem wiesz? Jesteś moim wszystkim. Cieszę się, że powiedziałaś tak nawet po tym gdy doprowadziłem cię do płaczu - zaśmiał się a ja żartobliwie uderzyłam go w ramię i skrzyżowałam ręce.
- To nie było śmieszne, naprawdę myślałam, że nie chcesz mnie zapytać i myślałam, że po prostu odszedłeś. Ugh nienawidzę cię Justin - jęknęłam ponownie uderzając go, a on zaczął się śmiać.
- Aw, przepraszam kochanie - zagruchał przyciągając mnie bliżej siebie.
- Przestań się śmiać.
- Dobrze przestane się śmiać, obiecuję. Przepraszam - przeprosił słodko trzymając moje ręce i pocałował je.
- Nigdy tego nie rób, następnym razem zapytaj mnie normalnie proszę, wiesz jak normalna osoba? Mam na myśli kwiaty i czekoladki byłyby już okej, ale nie ponieważ jesteś Justin Bieber, któremu daleko od normalności, zdecydowałeś się na coś szalonego i to wszystko - spojrzałam a niego na co skinął głową z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
- Kochasz to, ale nie zrobię tego ponownie.
- Dobrze. Jeszcze raz dziękuję, naprawdę to doceniam. Poważnie Justin dziękuję, to wiele dla mnie znaczy, zwłaszcza książki po prostu wyobraź sobie, że przeszukiwałam półki z książkami próbując znaleźć książki które chciałam i myślałam o tym gdzie jeszcze mogę je znaleźć - śmiałam się potrząsając głową gdy Justin złączył brwi razem i zmrużył oczy drapiąc się po głowie.
- Taa, włóczyłem się po Barnes & Nobles (księgarnia), ale nie mieli tych książek, więc udałem się na główną ulicę i odwiedziłem starą księgarnię. Hej, ale to wszystko było tego warte, bo kiedy widziałem twój uśmiech gdy trzymałaś książki byłem bardzo szczęśliwy. Chcę żebyś zawsze była szczęśliwa, kochanie
Po prostu patrzyłam na niego podziwiając jego piękno i pozwalając żeby jego słowa zapadły w pamięć. Justin jest taki słodki i miły. Muszę powiedzieć, że jestem ogromną szczęściarą mając kogoś takiego jak on w moim życiu. Teraz nie patrzę na to jak na "Justin Bieber, syn Pattie i Jeremy'ego Bieber, MVP (ang. Most Valuable Player - Najbardziej Wartościowy Gracz), najpopularniejszy chłopak w mieście, marzenie każdej dziewczyny jest moim chłopakiem." Nie, to nie jest tak. To jest raczej jak "Justin Bieber, najsłodszy chłopak i najmilszy człowiek jakiego kiedykolwiek spotkałam pomijając jego pewne momenty, jest moim chłopakiem."
Nie jestem szczęśliwa bo Justin Bieber jest moim chłopakiem, jestem szczęśliwa ponieważ Justin jest moim chłopakiem. Kiedy ludzie mówią Justin Bieber myślą o tym jak bardzo jest bogaty, popularny i że może mieć każdą dziewczynę. Ale kiedy ludzie mówią Justin myślę o moim Justinie. Widzę Justina i znam Justina. Dlatego jestem szczęśliwa, że mam kogoś takiego jak jego. Cóż, jesteśmy szczęśliwi, że mamy siebie.
- Wszystko w porządku? Patrzysz na mnie przez całe 15 sekund, liczyłem - roześmiałam się przez to jaki był słodki. Posłał mi kolejny perfekcyjny uśmiech, który oczywiście odwzajemniłam. Odkąd Justin zapytał mnie czy będę jego dziewczyną nie przestawałam się uśmiechać i moja twarz zaczyna boleć.
- Jest okej, tylko jeszcze nie dotarło do mnie, że jesteśmy parą. To wydaje się być niewiarygodne, wydaje mi się, że to wszystko jest tylko snem, to dziwne
- Cóż kochanie, jestem twój i tylko twój, a ty moja i tylko moja. Lepiej w to uwierz - moje policzki zaczęły palić, więc szybko schowałam twarz w jego koszulce, rumieniąc się i uśmiechając. Oh, Justin Bieber tak bardzo na mnie działa.

---

- ON CO? - krzyknęła Emily. Uciszyłam ją i rzuciłam w nią poduszką. - Przepraszam, on co? - zapytała ponownie.
- Zapytał czy chcę być jego dziewczyną - starałam się nie zarumienić, ale nie mogłam się powstrzymać. Po raz kolejny ukryłam twarz w poduszce.
- O MÓJ BOŻE! - znów krzyknęła i uderzyła mnie w ramię. Chwyciłam poduszkę z mojej twarzy i znowu w nią rzuciłam. - NIE, ON NIE!
- TAK ZROBIŁ TO!
- AAAAAAA! - obie wrzasnęłyśmy uderzając siebie poduszkami. Oto jak ja i Emily zawsze reagujemy kiedy coś dobrego nam się przytrafi. To wydaję się być dziwne, ale hej, to nasza przyjaźń.
- To jest takie słodkie, że zaraz się porzygam! - nadąsała się i znowu mnie uderzyła. - Jestem zazdrosna. Nie mogę uwierzyć, że zrobił to wszystko dla ciebie!
- Uwierz mi, że ja też w to nie wierzę. Jestem taka szczęśliwa, Ems. Nigdy nie byłam bardziej szczęśliwsza. To musi być sen, uszczypnij mnie - obie kolejny raz zaczęłyśmy piszczeć jak małe dziewczynki. - On jest mój, nie mogę w to uwierzyć. Justin jest moim chłopakiem.
- Oohhh, to brzmi słodko kiedy to mówisz - mrugnęła przez co nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Nie mogę w to uwierzyć, naprawdę nie mogę. - Bieber wreszcie miał jaja i cię zapytał
- Em, zamknij się. Był zdenerwowany, ale myślę, że byłam bardziej zdenerwowana niż on
- Nie mogę w to uwierzyć. Jesteście oficjalnie parą, potem weźmiecie ślub, będziecie mieć piękne dzieci i...
- Emily, on po prostu zapytał mnie czy chcę być jego dziewczyną. Nie oświadczył mi się, więc pohamuj swoją wyobraźnie.
- Nawet nie zaprzeczaj, przecież wiesz, że zrobicie słodkie dzieci - próbowałam to sobie wyobrazić.
- Masz rac... to znaczy co, nie! - wrzasnęłam i wstałam z łóżka.
- Uprawialiście już seks? Jest dobry?
- Emily! - skarciłam ją.
- Ja tylko pytam. Nawet nie wiesz jakie masz szczęście, słyszałam, że Justin ma duże...
- Emily!
- Serce! On ma duże serce, jezu, nie pozwoliłaś mi dokończyć - pokręciłam głową. - Cholera, jesteście naprawdę gorącą parą. Wiesz jak wiele osób w szkole będzie wam zazdrościć? Justin Bieber spotyka się z dziewczyną o którą każdy się stara odkąd się zmieniła. Delilah Carter spotyka się z chłopakiem, którym każdy chłopak w szkole chce być i z chłopakiem, którego każda dziewczyna chce mieć.
Miała dużo racji i tak, zgodziłabym się z nią, ale nie chcę być zarozumiała i mówić o tym jak ja i Justin jesteśmy idealną parą i jak gorący jesteśmy razem. To znaczy tak, to prawda, ale chcę zachować trochę skromności. Nie kłamałam o "gorącej parze". Ale mój chłopak jest bardziej niż gorący. Nawet nie wiem czy słowo jest w stanie go opisać. No cóż, Justin czyli bóg seksu sprawia, że nawet starsze panie śliną się na jego widok. Cieszę się, że jest mój i tylko mój.

Justin Bieber

- Zrobiłeś to! - Ryan poklepał mnie po plecach i może to zabrzmi gejowsko, ale nie przestawałem się uśmiechać odkąd zapytałem ją czy będzie moja.
- Tak, nie myślałem, że rzeczywiście będziesz miał jaja żeby to zrobić - powiedział Chaz klepiąc mnie po plecach jak każdy. Chłopaki i ja relaksowaliśmy się w moim domu po tym jak zadzwoniłem do nich żeby przyszli i powiedziałem im wielką nowinę.
- Wow, więc to oficjalne. Justin Bieber i Delilah Carter się spotykają. Nigdy w życiu nie myślałem, że rzeczywiście to powiem - zaśmiał się Blake.
- Ja też, ale rzeczy się zmieniają i takie rzeczy się zdarzają. Cieszę się, że to zrobiłem i nie żałuję tego ani trochę. Ona jest moja i nie pozwolę jej odejść - stwierdziłem z dumą.
- Lepiej tego nie zepsuj bo tam za tobą czeka długa kolejka - powiedział Chaz z czym Blake i Ryan się zgodzili.
- Poważnie, mam na myśli, wiesz jak cholernie gorąca jest Carter? Cholera, to ciało. Plus piękno i mózg, cholera - powiedział Blake, a Chaz się z nim zgodził. Wycelowałem w nich poduszką, a oni unieśli ręce w geście obronnym.
- To jest moja dziewczyna, więc radzę ci się zamknąć - splunąłem patrząc na nich.
- Żartowałem. Wyluzuj bro, ona jest twoja - Blake powiedział
- Tak, jest moja, a to co moje jest tylko moje i nie dzielę z tym z innymi. Możesz mówić, że jestem samolubny - powiedziałem pisząc smsa do Delilah.
- Więc, mam nadzieję, że wiesz, że to oznacza, że nie możesz się już wygłupiać, prawda? To jest Delilah Carter, ona nie jest dziwką z którą możesz się zabawić - powiedział Ryan.
- Wiem o tym i obiecałem jej, że nigdy jej nie oszukam. Nigdy w życiu - stwierdziłem z przekonaniem.
- Bro, obietnice są po ty by je łamać - powiedział Blake.
Pokręciłem głową powiedziałem:
- Nie, teraz jest inaczej  i nie skrzywdzę jej kiedy ją mam
- Wow, ta dziewczyna definitywnie cię zmieniła. Co ty kurwa ostatnio jadłeś? Brzmisz jak jeden z tych facetów w filmach dla lasek - zaśmiał się Chaz, pokręciłem głową ze śmiechem.
- Zmieniła mnie, ale podoba mi się ta zmiana. Jestem lepszym człowiekiem dzięki niej - uśmiechnąłem się, po prostu myśl o mojej dziewczynie wysyłała mnie do niebios. Byłem szczęśliwy i tym razem naprawdę szczęśliwy, a nigdy w życiu nie byłem tak bardzo szczęśliwy z powodu jednej dziewczyny, to dzięki mojej dziewczynie Delilah Carter.
- Whipped bro. Whipped* - pokręciłem głową śmiejąc się, chłopaki również się przyłączyli. Nie zgadzam się z nimi czy zgadzam.

* whipped - w tym przypadku oznacza to kontrolowanie przez swoją dziewczynę

piątek, 9 maja 2014

XVII. I hate you

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
podpisujcie się nazwami z tt kiedy komentujecie

Justin Bieber

- Gdzie jest Delilah? - zapytałem Emily pociągając ją za ramię, co sprawiło, że zatrzymała się i prawie straciła równowagę.
- Co do cholery Bieber? - powiedziała wyswobadzając się z mojego uścisku. - Twoja dziewczyna jest w bibliotece.
- Ona nie jest moją dziewczyną - powiedziałem, a ona wywróciła oczami. - Jeszcze nie - dodałem.
- A propos, kiedy masz zamiar ją o to zapytać? - zapytała.
- Ups, muszę iść - powiedziałem i szybko uciekłem od drążenia tego tematu. Poszedłem do biblioteki i od razu zauważyłem to czego szukałem. Stała przed wysoką półką. Podszedłem do niej i owinąłem ramiona wokół jej talii, mój podbródek spoczywał na jej ramieniu.
- Dzień dobry, piękna - powiedziałem całując ją w policzek.
- Znowu mnie wystraszyłeś - zaśmiała się i stanęła na palcach próbując sięgnąć książkę z górnej półki. Wyciągnąłem rękę i chwyciłem książkę którą chciała.
- Problemy niskich dziewczyn huh? - zażartowałem, za co dostałem od niej książką.
- Nienawidzę cię - wymamrotała idąc dalej.
- Oczywiście - uśmiechnąłem się, a ona wywróciła oczami. Po wypożyczeniu książki oboje wyszliśmy z biblioteki, owinąłem rękę wokół jej talii. Ludzie wpatrują się w nas do dziś i nadal nie mogą zaakceptować Delilah i naszego 'związku' ale trudno, to nie ich sprawa.
- Więc, jaką książkę czytasz? - zapytałem miło.
- Naprawdę cię to obchodzi? - zapytała, a ja zachichotałem.
- Nie, ale mam zamiar być miły i udawać że tak - roześmiała się uderzając w mnie w żebra.
- Więc powiem tak. Właśnie czytam "Dlaczego zerwaliśmy" i "Eleanor i park". Naprawdę chciałam kupić "Gwiazd naszych wina", "Złamane obietnice" i "Początek wszystkiego" ale nie mogę ich znaleźć - opowiadała o tym jak Branes i Nobles nie mieli więcej zasobów, a ja po prostu patrzyłem na nią z podziwem.
Uważam, że to gorące, jej zamiłowanie do książek i wszystkich innych rzeczy, to brzmi dziwnie ale gdy używa mądrych słów i terminów po prostu brzmi seksownie. Ma urodę i inteligencję.
- Justin ty mnie słuchasz? - zapytała unosząc głowę i marszcząc brwi.
- Oczywiście kochanie - uśmiechnąłem się bezczelnie, a ona wywróciła oczami.
- Tak, jasne - zaśmiała się.
- Wiesz, że nigdy nie miałem miłego powitania na dzień dobry - wydąłem wargi.
- Cześć przystojniaku - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek. Kurwa jestem bardziej spocony. - O mój boże zarumieniłeś się!
- Nie, nie. Justin Bieber się nie rumieni - broniłem się, ale oczywiście ona tego nie kupiła.
- Zdecydowanie się zarumieniłeś - drażniła mnie.
- Nienawidzę cię.
- Oczywiście - powiedziała naśladując mnie. Zaśmiałem się.
Gdy siedzieliśmy przy stole z przyjaciółmi pomysł nagle wpadł mi do głowy. Delilah rozmawiała z chłopakami, a ja patrzyłem na ścianę myśląc o moim planie. Naprawdę chcę ją poprosić aby została moją dziewczyną, ale nie jestem pewny i nie wiem czy ona jest na to gotowa.
- Wychodzę ze szkoły na pół godziny - powiedziałem, a jej słodkie brwi zmarszczyły się, jej wyraz twarzy był taki jak zawsze gdy była zmieszana albo zmartwiona.
- Justin proszę nie mów mi, że chcesz opuścić lunch aby zapalić albo zrobić coś głupiego - powiedziała na co pokręciłem głową.
- Nie Lilah nie, po prostu coś sobie przypomniałem i to jest naprawdę ważne.
- Cóż, więc możesz mi powiedzieć dlaczego wychodzisz? - zapytała, a ja pokręciłem głową.
- Okej - odparła sucho i całkowicie mnie zignorowała.
- Wrócę później i podwiozę cię do domu. To nie będzie trwać długo. Obiecuję - pokiwała głową i patrzyła jak wstaję z krzesła.

Delilah Carter

- Gdzie jest Justin? - zapytała Emily podając mi sałatkę i widelec, wzruszyłam ramionami. Zaczęłam grzebać w sałatce widelcem, opierając podbródek na dłoni.
- Co masz na myśli? - zapytała.
- Nie wiem, nie powiedział mi - powiedziałam patrząc na sałatkę nawet jej nie próbując.
- Jak myślisz, gdzie idzie?
- Naprawdę nie wiem, ale mam nadzieję, że nie tam gdzie myślę - cóż, są dwie rzeczy które mam na myśli gdzie mógłby pójść. Pierwsza to palić albo naćpać się, druga to spotkanie się z kimś za moimi plecami. To nie tak, że mu nie ufam, ale po prostu dziwnie się ostatnio zachowywał.
Wiem, że nie uprawiał seksu od miesięcy, bo większość czasu spędza ze mną. Mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego za moimi plecami, ale jeśli to zrobi to nie będę mogła nic z tym zrobić. Mimo wszystko Justin nie jest mój i nie chodzimy na randki ani nie jesteśmy razem.
- Zaraz wracam, muszę skorzystać z łazienki - wstałam z krzesła i wyszłam ze stołówki. Rozejrzałam się z nadzieją, że Justin był jeszcze w szkole, ale niestety nie.
- Delilah! - ktoś krzyknął. Odwróciłam się i zobaczyłam Jake'a Millers'a z uśmiechem na twarzy. To dziwne. - Poczekaj! - krzyknął biegnąc w moim kierunku. - Muszę z tobą porozmawiać.
- Nie chcę, odejdź - odwróciłam się do niego plecami i próbowałam iść, ale chwycił mnie za rękę i pociągnął.
- Chcę tylko przeprosić za wszystko co zrobiłem. Prawda jest taka, że cię lubię, ale bałem się do tego przyznać - hm, sądzę że już to słyszałam. *kaszel* Justin *kaszel*
- Kłamiesz - wywróciłam oczami.
- Przestań, naprawdę mi przykro, co chcesz żebym zrobił abyś mi wybaczyła? - zapytał trzymając mnie za ręce.
- Chcę abyś zostawił mnie samą.
- Lilah proszę.
- Nie nazywaj mnie tak, tylko Justin może - starałam się nie okazywać żadnych emocji, ale w głębi duszy chciałam się uśmiechać i piszczeć jak szalona, ze względu na słodkie przezwisko które Justin mi nadał.
- Dobrze przepraszam, przepraszam za mój błąd - przeprosił i uniósł rękę w geście obronnym, a ja tylko skinęłam głową. - Naprawdę mi przykro i czuję się okropnie za wszystko co ci zrobiłem. Mam nadzieję, że nadal możemy być dobrymi przyjaciółmi - uśmiechnął się, a ja znowu skinęłam głową.
- Tak - odpowiedziałam szybko. Naprawdę chciałam przerwać tą rozmowę, bo ja naprawdę muszę iść do toalety. - Muszę iść.
- Oczywiście. Przepraszam jeszcze raz - uśmiechnął się i szybko pocałował mnie w policzek, a ja stałam patrząc na niego z rozszerzonymi oczami. Próbowałam zignorować to. To był tylko pocałunek w policzek, prawda?

***

Niestety musiałam znieść cały dzień bez Justina bo skłamał i nie wrócił do szkoły. Szukałam go wszędzie, nawet jego przyjaciele powiedzieli, że nie pojawił się na żadnej lekcji. Zaczęłam podejrzewać różne rzeczy, gdy zdałam sobie sprawę, że zarówno Justin i Trixie zniknęli podczas lunchu. Chociaż nie zamierzałam zakładać wszystkiego zbyt pochopnie.
Poczekaj, cofam to.
Korytarz był pusty, byłam tylko ja. Ponieważ było cicho łatwo było usłyszeć różne rzeczy. Usłyszałam znajomy głos i byłam pewna, że to Trixie.
- Nie - wydawało mi się że usłyszałam głos Justina. Mam nadzieję, że to nie jest ta część, w której złapię ich na gorącym uczynku za moim plecami. Zaczęłam podsłuchiwać ich rozmowę, ale w większość nie rozumiałam co mówią. Więc zdecydowałam się przestać ukrywać za szafkami i po prostu pokazać się im.
Stali naprzeciwko siebie. Justin uciekał gdzieś wzrokiem, a Trixie patrzyła na Justina. Wreszcie mnie zauważyli kiedy szłam w ich stronę i starałam się uniknąć kontaktu wzrokowego. Właśnie wtedy, gdy miałam przejść obok Justina on szybko chwycił mnie za ramię i pociągnął z powrotem.
- Co ty robisz? - zapytał.
- Idę, a na co to wygląda? - westchnął
- Musimy porozmawiać - szepnął mi do ucha na co odparłam ciche "okej". Nie, nie jestem wcale zazdrosna, pff ja? Zazdrosna o Trixie? Nie, nie sądzę.
Razem wyszliśmy na zewnątrz, było dość niezręcznie. Już miałam otworzyć drzwi od samochodu, gdy zatrzymał mnie.
- Nie wsiądziemy do samochodu dopóki sobie czegoś nie wyjaśnimy
- O czym ty mówisz? Nie musimy nic sobie wyjaśniać. Chcę iść do domu i spać. Jestem zmęczona, Justin - ponownie powstrzymał mnie, kiedy chciałam otworzyć drzwi.
- Chcesz jechać do domu i odpocząć czy po prostu mnie unikać?
- Oba, a teraz chodźmy - powiedziałam szybko, a on natychmiastowo lekko popchnął mnie na drzwi samochodu, ręce oparł po obu stronach mnie tak, że nie miałam możliwości ucieczki.
- Dlaczego rozmawiałaś z Jake Millersem kiedy mnie nie było?
- Oh, bo ty tak nie zrobiłeś, ty nie gadałeś z Trixie kiedy nie było mnie w pobliżu - Wywróciłam oczami, a on pokręcił głową. - Plus, czemu cię to obchodzi?
- Ona powiedziała mi, że widziała was jak rozmawiacie i się pocałowaliście
- Nie, pocałował mnie w policzek - powiedziałam obronnie. - Przyszedł mnie przeprosić, jasne? - zaśmiał się, bo to było zabawne, ale oczywiście był poirytowany.
- Więc dlaczego pozwoliłaś mu się pocałować?
- To był pocałunek w policzek, zresztą nawet nie wiedziałam, że ma zamiar mnie pocałować - popatrzył na mnie, ale szybko przerwał kontakt wzrokowy. - Jesteś zły bo mnie pocałował, kiedy ja powinnam być zła na ciebie za pozbycie się mnie abyś mógł poflirtować sobie z Trixie
- Do kurwy nędzy, Lilah czemu do cholery tak uważasz? - zmarszczył brwi.
- Oh, no nie wiem. Tak się składa, że zniknąłeś po luchnu. Hmm, nie jestem pewna - powiedziałam sarkastycznie.
- Więc doszłaś do własnego wniosku zamiast zapytać mnie gdzie byłem? - spojrzałam na niego i podziwiałam jego twarz, która była tak blisko mojej. Naprawdę irytowało mnie to jak łatwo może mnie rozproszyć, chociaż nawet nie próbował tego zrobić. - Kurwa, odpowiedz mi - oto Justin, którego nie lubię.
- Nie wiem - zrobiłam gest ręką, który od razu zrozumiał. Odsunął się ode mnie pocierając twarz.
- Myślisz, że mógłbym to tobie zrobić? Musisz kurwa przestać tak myśleć, bo nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił - jego głos trochę złagodniał, a ja po prostu wzruszyłam ramionami.
- Po prostu tak czułam, okej? Czuję, że jesteś mną znudzony choć jeszcze do niczego nie doszło między nami.
- Nie, nie Lilah. Nie mów tak. Nie znudzę się tobą. Tak, jesteś wrzodem na dupie, ale jesteś moim wrzodem na dupie. Nigdy nie mógłbym się tobą znudzić - powiedział szczerze, podszedł bliżej mnie i spojrzał mi w oczy. - A jeśli myślałaś, że robiłem coś z Trixie za twoimi plecami to byłaś w błędzie. Przysięgam na Boga - oto Justin, którego lubię.
- Więc gdzie byłeś? Mówiłeś, że wrócisz, a nie wróciłeś.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - zapytał na co przytaknęłam. Otworzył tylne drzwi i wyjął coś. Zamknął drzwi i podał mi pudełko, ciężkie pudełko. - Otwórz
Kiedy on trzymał pudełko ja otworzyłam pokrywkę. Moje oczy wpatrywały się w rzecz za którą tęskniłam. Moja książka. "Początek wszystkiego". Przeczytałam na głos kiedy przejechałam palcem po tytule.
- Jest więcej - Justin uśmiechnął się więc wyjęłam książki z pudełka, "Gwiazd naszych wina" i ostatnia "Złamane obietnice". Po prostu patrzyłam na niego z książkami w rękach.
- J-ja nie wiem co powiedzieć - oboje się zaśmialiśmy.
- Dziękuję byłoby w porządku - wziął ode mnie książki i włożył je do samochodzu wciąż trzymając pudełko w rękach.
- Nie, najpierw chcę cię przeprosić. Boże, Justin, tak mi przykro. Przepraszam, przepraszam i o mój Boże, dziękuję dziękuję dziękuję dziękuję, jestem twoją dłużniczką - przepraszałam przez cały czas przez co potrząsnął głową. Przytulił mnie i pocałował w czoło. Jest taki słodki, kocham kiedy jest uroczy i słodki.
- Nie musisz przepraszać. To ja powinienem cię przeprosić. I nie masz u mnie żadnego długu wdzięczności
- Miałeś do tego prawo
- Nie ponieważ nie jesteś moja i nie jesteś moją dziewczyną - ma rację, nie jestem jego dziewczyną, a on nie jest moim chłopakiem.
- To jest to czego nienawidzę. Nienawidzę kiedy chłopaki z tobą flirtują. Nienawidzę, kiedy są w pobliżu ciebie. Nienawidzę tego tak bardzo, że mam ochotę im przyjebać, ale nie mogę tego zrobić - urwał i wrzucił pudełko przez okno do samochodu po czym chwycił moje obie ręce w swoje.
- Więc, podjąłem decyzję żeby w końcu coś z tym zrobić. Chciałbym móc nazywać cię moją. Chcę być jedynym, który będzie cię całować, trzymać i przytulać. Chcę być tym jedynym, który będzie mógł to robić. Chcę żeby nam zazdrościli, bo mamy siebie. Chcę żeby dziewczyny tobie zazdrościły. Chcę żeby chłopaki marzyli o tym co ja mam, czego oni nie mogą mieć. Chcę móc nazwać cię moją dziewczyną - ponownie się zatrzymał i przysięgam, że była czerwona jak pomidor kiedy patrzyłam na niego.
Pociłam się, czułam to. Trzęsłam się, byłam tak zdenerwowana, że nie czułam moich nóg. Nie mogłam oddychać, boże on nareszcie to powie. o mój, naprawdę muszę się wysikać.
- Wszystko w porządku? - zapytałam na co się zaśmiał się
- Po prostu powiedz coś - zaśmiał się jeszcze bardziej kiedy ja pozwoliłam sobie na niepewny śmiech. - Myślę, że jestem bardziej zdenerwowana niż ty.
- Uspokój się kochanie - uśmiechnął się, a ja posłała mu nerwowy uśmiech. Tak bardzo tego pragnęłam. Słowa nie wystarczą, żeby wyrazić tego co czuję. Nie jestem nawet pewna co czuję. - Okej...
- Justin, wyduś to z siebie - roześmiał się kolejny raz. Po tym jak jego śmiech ucichł spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się. Boże, on był taki piękny i absolutnie doskonały.
- Delilah - powiedział uspokajająco, moje kolana były już tak słabe, że nie byłam w stanie utrzymać równowagi. Po prostu to jak wypowiada moje imię doprowadza mnie do szału.
Otworzył usta gotowy do wrzucenia tego z siebie. To jest to, w końcu mnie zapyta. Czekałam na ten moment, wreszcie zapyta mnie czy zostanę jego dziewczyną i nareszcie będziemy oficjalnie parą. Czekam na ten dzień przez wiele lat i to właśnie teraz Justin...
- Muszę iść - powiedział szybko puszczając moje ręce. Stałam tam tępo wpatrując się w niego i patrząc jak powoli odchodzi ode mnie.
Czekaj, co?

sobota, 3 maja 2014

XVI. Bieber’s turning soft. It’s cute bro

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
potem sprawdzimy błędy

Justin Bieber
2 tygodnie później...

Szalone jest to jak wiele rzeczy może się zmienić w ciągu zaledwie dwóch miesięcy.  Dobre zmiany, jednak zmiany, których kompletnie nie żałuję. Wreszcie nauczyłem się tolerować tą dziewczynę, którą kiedyś nienawidziłem, a na koniec zakochałem się w niej. Zmieniła mnie, stałem się lepszym człowiekiem. Nauczyłem się tak wielu rzeczy, a minęło dopiero dwa miesiące odkąd zbliżyłem się do niej. Nauczyłem się od Delilah, że nigdy nie jest za późno aby coś naprawić i zmienić się na lepsze.
Nigdy nie pomyślałem, że mógłbym polubić dziewczynę tak bardzo. Oczywiście wcześniej wszystko niszczyłem, ale tym razem przysięgam, że jest inaczej i tym razem biorę to na poważnie, ponieważ zasługuje na wszystko co najlepsze, więc jej to dam. To nie jest czas na wygłupianie i sypianie ze wszystkimi dookoła. Mam szansę aby sprawić, żeby była moja i tym razem nie zamierzam tego spierdolić.
Ona ma wszystko czego facet mógłby zapragnąć. Ma niesamowitą osobowość. Jest miła, kochająca, opiekuńcza, zabawna, słodka, inteligentna, wyrozumiała i wielkoduszna. Jej wygląd i nie wspominając o jej gorącym ciele to tylko dodatki. Jak banalnie to brzmi nawet jeśli by nie była najładniejszą dziewczyną lub nie miała najlepszego ciała, wiem że wciąż byłbym w niej zakochany. To znaczy kto by nie był? Jest idealna i nie mam wątpliwości co do tego.
Pewnego dnia chciałbym móc nazwać ją "moją". Chcę żeby dziewczyny zazdrościły jej, ponieważ my mamy coś czego one nie mają. Chcę aby chłopaki byli zazdrośni, bo mam idealną dziewczynę, którą też by chcieli. Nie pozwolę jej odejść. Zawsze będę przy niej choćby nie wiem co i nie ważne jak będzie ciężko nie zrezygnuję z niej.
Chcę żeby nosiła moje koszulki, chcę być przy niej kiedy startuje w konkursach. Wezmę ją na zakupy chociaż nienawidzę zakupów z dziewczynami, ale zrobię to tylko żeby była szczęśliwa. Nie zabiorę ją na dobry obiad na naszą pierwszą randkę, zamiast tego pójdziemy do jej domu, może obejrzymy filmy, po prostu będziemy ze sobą.
Chcę być pierwszą osobą, którą zobaczy kiedy obudzi się w sobotni poranek. Chcę być pierwszą osobą, która będzie biegła do niej z pomocą lub jeśli będzie potrzebowała z kimś porozmawiać. Chcę dać jej wszystko czego pragnie i chcę być powodem jej uśmiechu.
Szalone jest to, że ona jest jedyną osobą która może uwolnić moją słodką stronę. Nie to, że narzekam, ale myślę, że nie jestem do tego przyzwyczajony, a tym bardziej moi przyjaciele. Myślę, że trochę lubię tą zmianę, lubię nowego siebie. Definitywnie ma dobry wpływ na mnie i to chyba dlatego, że cholernie się w niej zakochałem.
Ona jest mądra, a ja nie tak bardzo ja ona. Ona jest cicha, a ja jestem głośny. Ona jest nieśmiała, a ja zbyt pewny siebie (tak, przyznaję to). Ona ma surowego tatę, a ja  nie. Żyjemy w dwóch innych światach, ona jest całkowitym przeciwieństwem mnie, ale kto powiedział, że do siebie nie pasujemy? Wiesz jak to mówią, przeciwieństwa się przyciągają, więc myślę, że to prawda. Każda grzeczna dziewczyna chce złego chłopaka, który będzie dobry tylko dla niej, każdy zły chłopak chce grzeczną dziewczyna, która będzie zła tylko dla niego.
Spojrzałem na Delilah, która była wtulona w moje ramiona z kocem owiniętym wokół nas. To był jej pomysł aby się przytulić i oczywiście nie mogłem odmówić. Nie jestem "przytulającym" typem chłopaka, ale to była ona i nie mogłem się oprzeć. Oparła głowę na mojej klatce piersiowej i wtuliła w mój tors.
Po wielkim meczu nasi przyjaciele byli jak jakkolwiek-chcesz-to-nazwać-shippuj-ich. Mimo tego, że już więcej się nie pocałowaliśmy, ponieważ czuła się jakby wszystko toczyło się za szybko, ale posyłaliśmy sobie buziaki raz na jakiś czas. W ciągu ostatnich dwóch tygodni spędziliśmy dużo czasu razem, ale nie chodziliśmy do jej domu bo jej ojciec wrócił z podróży służbowej i nie jesteśmy pewni jaki jest nasz status, więc nie mamy niczego do wyjaśniania. Jest to dość skomplikowane.
Mieliśmy zamiar iść do kina lub pójść do moje domu i pooglądać filmy. Raz zabrałem ją do parku razem z Drewem, jej młodszym bratem i graliśmy w piłkę nożną. Innym razem zabrałem ją na boisko do koszykówki i uczyłem ją jak grać, oczywiście nie była zbyt dobra. Nawet nauczyłem ją jak się jeździ, pamiętam jak w zeszłym tygodniu pozwoliłem jej prowadzić kiedy jechaliśmy do Denniego.
- Woah, zwolnij! - moje oczy rozszerzyły się kiedy wycofała się z podjazdu i zaczęła przyspieszać. Kurwa, była cholernie szalonym kierowcą.
- Justin, nie wiem dlaczego tak bardzo się martwisz, jestem d...
- Uważaj na ten samochód! - krzyknąłem wskazując na auto, które jechało w naszym kierunku, ponieważ Delilah przejechała na czerwonym świetle.
 - O mój Boże! Przepraszam, jestem początkująca! - krzyknęła przez okno, które było otwarte do połowy.
- Proszę, proszę, proszę uważaj. Zabijesz nas, a ja nie chcę jeszcze umierać.
- Oh, prosze cię! Nie jestem aż tak złym początkującym kierowcą. Jestem całkiem dobra - przechwalała się zarzucając włosami na co potrząsnąłem głową śmiejąc się.
- O Boże! Justin spójrz na tego szczeniaczka! - zagruchała i wydęła wargę wskazując na szczeniaka, który spacerował po chodniku.
- Kochanie, musisz całą uwagę skupić na drodze, jeśli nie chcesz spowodować wypadku - zaśmiałem się.
- W porządku, przepraszam. Od teraz będę skupiona - wymamrotała ściskając kierownicę obiema rękami.
Kiedy odpisałem kilku osobom na wiadomości spojrzałem na nią i uważam, że to naprawdę słodkie jak szybko i łatwo się rozprasza. Sposób w jaki trzyma kierownicę bardzo mocno, a jej oczy skoncentrowane są na drodze. Wyglądała bardzo uroczo kiedy marszczyła brwi lub zagryzała wargę, kiedy się pomyliła. Albo jak wstawała z fotela aby mogła wyraźniej zobaczyć znak drogowy.
Również nareszcie spotkała moją młodszą siostrę, którą absolutnie polubiła i Jazzy również ją polubiła. Dzwoni do mnie codziennie i pyta o Delilah. Poznała też moją mamę i tatę, kiedy byli w mieście przez kilka dni. Również zdobyła jej sympatię i powiedziała, że jest kochana.
Była na kolacji w moim domu z rodzicami i Jazzy, a potem odprowadziłem ją do domu. Oczywiście, jej ojciec jak zwykle czekał na zewnątrz, ale nie był już dla mnie taki surowy. Chyba trochę się rozluźnił, ale tylko trochę bo nadal czuję się przy nim nieswojo.
W poniedziałek po meczu weszliśmy razem do szkoły przez co plotki zaczęły krążyć po szkole. Zdecydowaliśmy się ignorować je i powiedziałem jej żeby się zastanawiali. Zgodziła się i powiedziała mi, że nawet nauczyciele byli zdezorientowani. Zadawali pytania, ale oboje je ignorowaliśmy. To było zabawne utrzymując ich w niewiedzy i wiedziałem, że to ich drażniło, bo nie zaprzeczaliśmy ani nic nie potwierdzaliśmy i to było najlepsze w tym wszystkim.
- Nawet nie oglądasz tego filmu - uniosła głowę i wydęła wargę patrząc na mnie.
- Nie jestem fanem babskich filmów. Pooglądajmy jakiś straszny film czy coś lub możemy oglądać sport. Taa, zróbmy tak, słyszałem że teraz gra Miami przeciwko Lakers - sięgnąłem po pilota, który leżał na stoliku.
- Justiiiiiiiiiiiiin - przeciągnęła moje imię. - Ale ja nie chcę oglądać koszykówki, to jest nudne. Po prostu obejrzyjmy horror - zasugerowała na co zachichotałem.
- Ale potem mnie nie obwiniaj jeśli nie będziesz mogła spać w nocy, okej? - przewróciła oczami i ponownie oparła głowę na mojej klatce piersiowej.
- Żartowałem, okej, zobaczymy - zacząłem surfować po liście aby znaleźć idealny film, wybrałem "Udręczeni". Nacisnąłem start i korzystając z innego pilota przyciemniłem światło i zasłoniłem zasłony. Wtuliła się we mnie, a ja masowałem jej biodro. To dlatego ludzie tacy jak ja uwielbiają oglądać straszne filmy. Kolejna szansa dla nich aby zbliżyć się do dziewczyny.
Po obejrzeniu filmu Maria, moja gospodyni ugotowała nam obiad. Potem wsiadłem do samochodu i pojechałem do jej domu. Milczałem przez jazdę, wziąłem pod uwagę, że była nieco zmęczona i było już po dziewiątej, kiedy przyjechaliśmy pod jej dom. Oczywiście pan Carter stał przy werandzie, gdy parkowałem na podjeździe.
Wysiadłem z samochodu i poszedłem na drugą stronę, otwierając Delilah drzwi. Wychodząc z samochodu złapałem ją za rękę i oboje weszliśmy po schodach na werandę.
- Do zobaczenia - spojrzałem na nią, a ona skinęła głową i uśmiechnęła się do mnie.
- Dobranoc, napisz do mnie jeśli będziesz czegoś potrzebować - szepnąłem jej do ucha, skradając szybki pocałunek.
- Dobranoc - skinęła głową i uśmiechnęła się do mnie.
- Delilah wejdź do środka i przygotuj się do spania. Musisz jutro wcześnie wstać - pan Carter polecił, a ona go posłuchała. Parzyłem jak wchodzi do domu, zamykając za sobą drzwi.
- Dobranoc panie Bieber - powiedział pan Carter.
- Dziękuję, proszę pana. Dobranoc - powiedziałem, a on skinął głową, zanim odwrócił się i wszedł do domu. Wziąłem duży wdech i skierowałem się w stronę samochodu.

---

Głośna muzyka, światła, alkohol i moi chłopcy. To jest to z czego składała się reszta mojej nocy, ale wcześniej zostaje oceniony i ludzie zaczynają myśleć, że robię jakieś gówno za plecami Delilah mimo tego, że zapytałem ją o zgodę na to czy mogę iść.
Siedzieliśmy na stołkach przy barze, Ryan i Chaz siedzieli po mojej lewej stronie, a Blake po prawej. Chaz i Blake poszli w lewo, aby zatańczyć z kilkoma dziewczynami, przepraszam raczej ocierać o kilka dziewczyn, Ryan poszedł do łazienki, więc piłem sam. Zacząłem się zastanawiać jak będzie gdy będę chodzić do klubów z Delilah. Nie mówię, że to będzie nudne, tylko nie będzie zbyt dzikie. Plus raczej bym jej nie zabrał do klubu, bo jeszcze chłopaki zaczęliby się ślinić na jej widok.
- Ups, przepraszam - usłyszałem jak ktoś przeprasza wpadając na mnie. Odwróciłem się i zobaczyłem wysoka brunetkę ubraną w najkrótszą sukienkę, wow ona była jak inna Trixie.
- Jest okej - mruknąłem kiwając na nią i zwracając szczególną uwagę na mój telefon czekając na wiadomość od Delilah.
Do: Delilah
Od: Justin
"Napisz do mnie, gdy się obudzisz. Słodkich snów :)"
- Więc jeśli nie masz nic przeciwko, jesteś wolny? - zapytała siadając obok mnie. Oparła podbródek na dłoni i zatrzepotała rzęsami. Była ładną dziewczyną, ale muszę przyznać, że wyglądała na puszczalską.
- Tak jakby - odpowiedziałem biorąc łyk napoju.
- Co masz na myśli? - zachichotała okręcając włosy wokół palca.
- Mam kogoś na oku. Nie interesuj się, ale możesz iść dalej, tam do mojego kumpla - wskazałem na Chaza, który tańczył jak dziwak na parkiecie z kubkiem w ręce. Roześmiała się i uderzyła mnie w ramię.
- Jesteś zabawny - uśmiechnęła się do mnie na co skinąłem głową i wymamrotałem podziękowanie. Teraz, gdybym był w takiej sytuacji 3 miesiące temu, pewnie bym zaciągnął tą dziewczynę do pustego pokoju i pieprzył bym ją tak bardzo. To zaczyna mnie przerażać kiedy nie robię tego z moim znaleziskami i już ich nie pieprzę.
Mój telefon zawibrował na nodze i natychmiast go wziąłem do ręki.
"Nowa wiadomość tekstowa" odblokowałem telefon, aby wyświetlić wiadomość, którą właśnie otrzymałem.
Od: Delilah
Do: Justin
"Justin? :("
Przeprosiłem dziewczynę, która siedziała obok mnie i udałem się w stronę wyjścia. Wyszedłem z klubu i stałem na zewnątrz wybierając jej numer. Czekałem kilka sygnałów, zanim w końcu odebrała.
- Halo?
- Wszystko w porządku kochanie?
- Nie mogę spać - wymamrotała uroczo.
- Czy to z powodu filmu który oglądaliśmy? - zaśmiałem się.
- Tak - wyobraziłem sobie jak jest owinięta kocem i ma zamknięte oczy, a kilka poduszek otaczaja ją. - Słysze jakieś odgłosy i proszę nie śmiej się ze mnie, wiem że to brzmi niedojrzale i...
- Nie, jest okej. Chcesz abym przyszedł? - zapytałem słodko.
- Proszę - powiedziała łamiącym się głosem.
- Będę za kilka minut.
- Przepraszam jeśli zniszczyłam ci imprezę. Jest okej, możesz zostać jeszcze godzinę, będę...
- Za dużo mówisz - zaśmiała się cicho. - Jest w porządku. Nie martw się o to. Zostaw otwarte drzwi.
- Okej.
- Zobaczymy się później, jestem w drodze - powiedziałem a ona pożegnała się ze mną. Czekałem aż połączenie zostanie przerwane, zanim odłożę telefon.
Wszedłem ponownie do klubu i okazało się, że chłopaki siedzieli obok siebie przy barze w pobliżu tej dziewczyny. Jak zbliżyłem się do nich wszyscy spojrzeli na mnie i unieśli brwi.
- Słuchajcie chłopaki, muszę iść - zacząłem spoglądając na moje kluczyki od samochodu. Wszyscy zmarszczyli brwi w zdezorientowaniu.
- Bro jest dopiero 00:26, dlaczego wychodzisz tak wcześnie? - zapytał Ryan.
- Wiem i przykro mi, ale naprawdę muszę iść.
- Chodzi o Delilah, nie? - Blake uśmiechnął się, a Chaz trącił mnie w ramie łokciem.
- Ma problemy ze snem i to zabrzmi banalnie, ale nie jestem taki i nie pozwolę jej patrzeć w sufit gdy jest przestraszona, a ja jestem na imprezie.
-  Bieber stał się miękki. To urocze stary - zachichotał Chaz, a ja przymknąłem oczy w irytacji.
- Zamknij się kurwa - uniósł ręce w geście obrony i cofnął się. - Do zobaczenia jutro - zrobiliśmy nasze męskie uściski i wyszedłem z klubu podchodząc do samochodu.

Delilah Carter

Dosłownie rzuciłam się na schody, kiedy otworzyłam drzwi. Prawdopodobnie wyglądałam naprawdę głupio z kocem owiniętym wokół mnie myśląc, że ktoś był za mną. Nigdy nie biegłam tak szybko. Położyłam się na plecach i ukryłam twarz w poduszkę przytulając się do niej.
Czekałam chyba pięć minut i wtedy usłyszałam skrzypienie podłogi. Połowa mnie wierzyła, że to Justin, a druga w to wątpiła, bo jeśli to był Justin przyszedł by tutaj bardzo szybko. Chwyciłam poduszki mocniej czując, że osoba się zbliża. Poczułam wodę kolońską i to musiał być Justin. Wciąż miałam wątpliwości. Odwróciłam głowę, a twarz Justina była zaledwie kilka centymetrów od mojej.
- O mój boże! - krzyknęłam w szoku zaciskając oczy. Oczywiście Justin zaczął się śmiać. - To nie jest zabawne.
- Przecież to było wiadome, że to ja. Dlaczego się tak boisz? - zaśmiał się napierając na moje usta, zanim zdjął kurtkę rzucając ją na małą kanapę.
- Wiedziałam, że to ty, ale trochę w to wątpiłam - powiedziałam, ale oczywiście tego nie kupił. Miał cokolwiek-powiesz twarz. Pociągnął za pasek, rzucił go niedbale na podłogę i ściągnął spodnie. - Co ty robi...
- Mam na sobie bokserki, spokojnie - zaśmiał się i zdjął spodnie. Potem ściągnął koszulkę przez głowę ukazując niesamowity sześciopak. Zgasił światło i wszedł pod kołdrę obok mnie.
Czułam się trochę dziwnie, bo nigdy nie spałam z chłopakiem. Ale wiedziałam, że Justin nie zamierza niczego próbować.
- Chodź do mnie - zagruchał na co wtuliłam się w jego pierś. Owinął ręce wokół mnie, a ja przerzuciłam nogę przez jego.
- Dobranoc kochanie - wyszeptał składając pocałunek na moim czole.
- Dobranoc Justin - mruknęłam zamykając oczy, czułam się bezpiecznie w jego ramionach.

----

Podpisujcie się nazwami z twittera kiedy komentujecie