CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Justin Bieber
- Więc uh nie było cię dzisiaj na matematyce - powiedziała
próbując rozpocząć rozmowę.
- Wiem, tęskniłaś za mną? - uśmiechnąłem się z wyższością do niej, na co wywróciła oczami.
- Nie, w każdym razie gdzie byłeś? - zapytała.
- Paliłem w łazience - odpowiedziałem, a jej oczy się rozszerzyły. Szybko spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.
- N-nie wolno tego robić. To wbrew szkolnym zasadom. Można za to zostać wyrzuconym - powiedziała z odrobiną niepokoju w głosie.
- Skręć w lewo - powiedziałem. - Taa, nigdy nie zostałem złapany będę to robić naprawdę mnie to nie obchodzi.
- Co jeśli cię złapią? - zapytała obracając kierownicę.
- To wtedy - uciąłem. - Nie wiem - zaśmiałem się pochylając się do radia, aby włączyć wyszukiwanie stacji radiowych, puścili 'Versace' a kiedy w końcu znalazłem stację pogłośniłem. Głos Drake'a wypełnił samochód i mogłem czuć wibracje rytmu. Byłem zajęty muzyką, ale pani kujonka postanowiła przełączyć stację na której leciały jakieś dziewczęce piosenki.
„Almost, almost is never enough” śpiewała wokalistka, ale od razu przełączyłem na Drake'a. Odwróciła głowę w moją stronę i wywróciła oczami. Zaśmiałem się, podobało mi się to, że ją irytuje.
- To tutaj - wskazałem na mój dom, a ona skręciła trochę za szybko i wjechaliśmy na podjazd. Wyłączyła silnik i wyciągnęła kluczyki. Chwyciłem moją torbę i wyszedłem z samochodu, podszedłem do małego chodnika który prowadził do drzwi. Wyciągnąłem klucz z kieszeni i otworzyłem drzwi.
Słyszałem dźwięk obroży i wtedy mój buldog, Spike przybiegł do mnie.
- Hej chłopcze - pogłaskałem go po plecach, a on merdał ogonem z boku na bok. Rzuciłem torbę na kanapę i położyłem klucze na stole. Usłyszałem zamykanie drzwi, Delilah stała przy drzwiach wejściowych oglądając mój dom.
- Wow, twój dom jest ogromny - powiedziała uśmiechając się i patrząc na duże ramki które wisiały na ścianie. Zdjęcie gdy byłem dzieckiem i moje zdjęcie, mamy i taty.
- Kto to jest? - zapytała wskazując na zdjęcie i innego chłopaka obok mnie.
- Nikt - wymamrotałem nie chcąc wyjaśniać tego teraz.
- Więc uh, gdzie jest twoja mama i ona wie że kogoś zaprosiłeś? - zapytała kładąc torebkę na kanapie.
- Mieszkam sam, moja mama mieszka w Nowym Jorku, obecnie kończy pisać swoją książkę. Mój tata jest zajęty jakimś biznesowym gównem w Nowym Jorku. Przeniosłem się tutaj kiedy miałem 18 lat, ale za każdym razem gdy wracają do domu zostają tutaj - wyjaśniłem a ona przytaknęła.
- Wow to musi być ciężkie cały czas być sam, prawda? - siedziałem na kanapie i gestem pokazałem jej aby usiadła. Zajęła miejsce naprzeciwko mnie.
- Czasami, ale przyzwyczaiłem się do tego - wyjąłem papierosa z kieszeni i umieściłem go między wargami odpalając go. Zaciągnąłem się, a następnie otworzyłem usta wypuszczając dym.
- Tak wielki dom dla tylko jednej osoby. Boże nie mogę się doczekać aż skończę 18 lat. Mój tata jest tak apodyktyczny, że nigdy nie pozwala mi nic zrobić – westchnęła i bawiła się palcami siedząc na kolanach.
- Wkrótce skończysz, nie martw się. Na prawdę trzeba się cieszyć życiem jako nastolatek, bo później będziemy chcieli znowu być młodzi. A twój tata może być irytujący i apodyktyczny, ale kiedyś zatęsknisz za tymi denerwującymi uwagami. Uwierz mi - siedziała w milczeniu patrząc mi w oczy. Wow nie wiedziałem, że mogę powiedzieć coś tak rzeczywiście głębokiego.
- Masz rację - zgodziła się kiwając głową. Wyjąłem papierosa z ust i zgasiłem jego końcówkę w popielniczce.
- Słodki pies, jak się nazywa? - zapytała głaszcząc Spike'a.
- Nazywa się Spike - uśmiechnąłem się kiedy mój pies lizał jej rękę.
- Jest uroczy - powiedziała podnosząc go i kładąc na kanapie. Spike był jeszcze mały, więc nie był zbyt ciężki lub duży.
- Chcesz mi powiedzieć, co się stało wcześniej z Trixie? - powiedziałem unosząc brwi. Pochyliłem się tak że moje łokcie spoczywały na udach, a ręce były złączone.
- Kiedy szukałam chusteczki siedząc odwrócona walnęłam w puszkę soku którą ona trzymała i sok rozlał się na jej spodnie i obcasy. Ale szczerze mówiąc nie sądzę, że ja to zrobiłam. Sądzę, że zrobiła to celowo. No cóż - wzruszyła ramionami umieszczając Spike'a z powrotem na podłodze umożliwiając mu bieganie po domu.
- Jest suką - powiedziałem odchylając się do tyłu na kanapie, ręce złączyłem za głową, a nogi położyłem na stole.
- Ale wydajesz się być blisko z nią - powiedziała cicho. Ona ma tylko 17 lat i jest zbyt niewinna. Kiedy miałem 17 lat paliłem, piłem i cieszyłem się każdą minutą.
- Nie jesteśmy przyjaciółmi, to tylko dla um... - urwałem drapiąc się po karku.
- Przyjemności? - zapytała zakładając nogę na nogę, jej palce były splecione razem na kolanach.
- Uh yeah - czułem się niezręcznie w tym pokoju. Nienawidziłem kiedy ludzie pytają o moje życie seksualne, nie wstydzę się, ale po prostu nie czuje się komfortowo mówiąc o tym.
- Ale bóg powiedział aby zostawić seks do małżeństwa. To jest grzech - jak mówiłem, była zbyt niewinna.
- Jestem nastolatkiem, nie mogę się powstrzymać - wzruszyłem ramionami.
- Oh tak na marginesie uh jutro jest impreza w moim domu, ale mam trening więc nie miałabyś nic przeciwko gdybym przyszedł po mojej imprezie? Albo mogę przyjść później - dodałem, zamrugała kilka razy, prawdopodobnie myśląc co powiedzieć.
- Jeśli to nie jest późno to mogę tam prawdopodobnie przyjść, ale moja godzina policyjna jest o 9 więc... - urwała.
- Tak, jeśli chcesz możesz przyjść na imprezę i będziesz musiała być w domu o 9 - zaproponowałem, ale ona pokręciła głową.
- Nie jest okej, nie wolno mi tak. Co myślisz o sobocie? - zapytała.
- Jasne, brzmi dobrze - skinąłem głowa posyłając jej mały uśmiech.
- Więc możemy zaczynać? - znalazła w torebce swój scenariusz i mój. Zaskakująco z jej pomocą udało mi się zapamiętać wiele rzeczy. Zostały mi jeszcze trzy strony i skończę to. Wiem, że to pewnie wydaje się łatwe, ponieważ jest to jedna z tych historii Kopciuszka, ale nie jestem aktorem więc dla mnie jest to trochę trudne. Ale Delilah naprawdę bardzo mi pomogła. Pomimo, że chwilami jej nie lubiłem, naprawdę muszę przyznać, że nie jest złą osobą. Po prostu zbyt szybko ją oceniłem.
Usiadła na kanapie przeglądając scenariusz, złączyła razem brwi przygryzając dolną wargę. Przeniosła nogę na drugą, przewróciła głowę i odgarnęła włosy na bok. Jakkolwiek to zabrzmi,
ona rzeczywiście jest doskonała. Może i dokuczałem jej przez cztery lata, ale to nie znaczy, że myślę, że jest brzydka.
Skłamałbym gdybym powiedział, że Delilah Carter była brzydka.
I to jest dokładnie to co ja robię. W ciągu ostatnich czterech lat wmawiałem sobie, że jest brzydka, kiedy oczywiście było odwrotnie.
Spędzanie z nią czasu uświadomiło mi, że powinienem dać jej szansę i przestać tak o niej myśleć. Jest bardzo miłą dziewczyną i tylko dlatego że nie może się obronić skorzystałem z tego. Przez ostatnie kilka dni zdałem sobie sprawę z tego że jestem nikim, jestem pieprzonym kretynem dla niej. I mimo że mój powód do nienawidzenia jej był głupi i niedojrzały wiedziałem, że nie mogę po prostu jej tego powiedzieć. Ale kiedyś będę musiał jej to powiedzieć i to kiedyś nadejdzie bardzo szybko.
- Hej, zanim zaczniemy mogę cię o coś zapytać? - powiedziałem znowu pochylając się tak, że moje łokcie spoczywały na udach.
- Już nie - posłała mi mały uśmiech i zachichotała. - Żartowałam, dawaj
- Nienawidzisz mnie? - zapytałem.
- Nienawiść to bardzo mocne słowo. Ale ja nie lubię cię, ale też nie nie lubię. To trochę pośrodku. Na prawdę nie wiem - wzruszyła ramionami.
- Nawet przez piekło, które wyrządzałem ci przez ostatnie cztery lata, nie nienawidzisz mnie? - zapytałem ją. Chciałem wiedzieć co czuła w stosunku do mnie, bo w głębi duszy na prawdę jestem winny. Mogę być dupkiem, ale nie jestem bez serca.
- Oczywiście, że nie nienawidzę cię, jak powiedziałam nienawiść to mocne słowo. Ale na pewno nie podobają mi się rzeczy które mi wyrządziłeś. Jednak jak powiedziałeś miałeś powód. Ale nigdy nie powiedziałeś co tobie zrobiłam - powiedziała kładąc scenariusz na kolanach i patrząc mi w oczy.
Nie byłem na to gotowy, bo gdybym jej powiedział, obawiam się, że ona by mnie oceniła. Osądziłaby mnie jak inni ludzie oceniali mnie wtedy. To przynosi tak wiele złych wspomnień, że nawet nie chcę myśleć o tej chwili.
- P-przepraszam. Jest okej, nie musisz mi mówić teraz. Może innym razem? - powiedziała. Dlaczego była tak miła?
- Taa - przerwałem. - Dlaczego jesteś miła dla mnie?
Zaśmiała się i spojrzała na mnie. Nic nie mówiłem patrząc jej w oczy.
- Tylko dlatego, że nie byłeś miły dla mnie, nie znaczy, że ja będę traktować cię w ten sam sposób. To właśnie niedojrzałość - miała rację, a fakt, że wciąż traktuje mnie dobrze nawet po tym co jej zrobiłem, rzeczywiście potwierdza jak niedojrzały jestem.
Jak mogłeś być tak cholernie głupi Justin? Ta słodka,
niewinna dziewczyna przeszła przez piekło przez całe cztery lat. Wow, czuję się
winny.- Wiem, tęskniłaś za mną? - uśmiechnąłem się z wyższością do niej, na co wywróciła oczami.
- Nie, w każdym razie gdzie byłeś? - zapytała.
- Paliłem w łazience - odpowiedziałem, a jej oczy się rozszerzyły. Szybko spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.
- N-nie wolno tego robić. To wbrew szkolnym zasadom. Można za to zostać wyrzuconym - powiedziała z odrobiną niepokoju w głosie.
- Skręć w lewo - powiedziałem. - Taa, nigdy nie zostałem złapany będę to robić naprawdę mnie to nie obchodzi.
- Co jeśli cię złapią? - zapytała obracając kierownicę.
- To wtedy - uciąłem. - Nie wiem - zaśmiałem się pochylając się do radia, aby włączyć wyszukiwanie stacji radiowych, puścili 'Versace' a kiedy w końcu znalazłem stację pogłośniłem. Głos Drake'a wypełnił samochód i mogłem czuć wibracje rytmu. Byłem zajęty muzyką, ale pani kujonka postanowiła przełączyć stację na której leciały jakieś dziewczęce piosenki.
„Almost, almost is never enough” śpiewała wokalistka, ale od razu przełączyłem na Drake'a. Odwróciła głowę w moją stronę i wywróciła oczami. Zaśmiałem się, podobało mi się to, że ją irytuje.
- To tutaj - wskazałem na mój dom, a ona skręciła trochę za szybko i wjechaliśmy na podjazd. Wyłączyła silnik i wyciągnęła kluczyki. Chwyciłem moją torbę i wyszedłem z samochodu, podszedłem do małego chodnika który prowadził do drzwi. Wyciągnąłem klucz z kieszeni i otworzyłem drzwi.
Słyszałem dźwięk obroży i wtedy mój buldog, Spike przybiegł do mnie.
- Hej chłopcze - pogłaskałem go po plecach, a on merdał ogonem z boku na bok. Rzuciłem torbę na kanapę i położyłem klucze na stole. Usłyszałem zamykanie drzwi, Delilah stała przy drzwiach wejściowych oglądając mój dom.
- Wow, twój dom jest ogromny - powiedziała uśmiechając się i patrząc na duże ramki które wisiały na ścianie. Zdjęcie gdy byłem dzieckiem i moje zdjęcie, mamy i taty.
- Kto to jest? - zapytała wskazując na zdjęcie i innego chłopaka obok mnie.
- Nikt - wymamrotałem nie chcąc wyjaśniać tego teraz.
- Więc uh, gdzie jest twoja mama i ona wie że kogoś zaprosiłeś? - zapytała kładąc torebkę na kanapie.
- Mieszkam sam, moja mama mieszka w Nowym Jorku, obecnie kończy pisać swoją książkę. Mój tata jest zajęty jakimś biznesowym gównem w Nowym Jorku. Przeniosłem się tutaj kiedy miałem 18 lat, ale za każdym razem gdy wracają do domu zostają tutaj - wyjaśniłem a ona przytaknęła.
- Wow to musi być ciężkie cały czas być sam, prawda? - siedziałem na kanapie i gestem pokazałem jej aby usiadła. Zajęła miejsce naprzeciwko mnie.
- Czasami, ale przyzwyczaiłem się do tego - wyjąłem papierosa z kieszeni i umieściłem go między wargami odpalając go. Zaciągnąłem się, a następnie otworzyłem usta wypuszczając dym.
- Tak wielki dom dla tylko jednej osoby. Boże nie mogę się doczekać aż skończę 18 lat. Mój tata jest tak apodyktyczny, że nigdy nie pozwala mi nic zrobić – westchnęła i bawiła się palcami siedząc na kolanach.
- Wkrótce skończysz, nie martw się. Na prawdę trzeba się cieszyć życiem jako nastolatek, bo później będziemy chcieli znowu być młodzi. A twój tata może być irytujący i apodyktyczny, ale kiedyś zatęsknisz za tymi denerwującymi uwagami. Uwierz mi - siedziała w milczeniu patrząc mi w oczy. Wow nie wiedziałem, że mogę powiedzieć coś tak rzeczywiście głębokiego.
- Masz rację - zgodziła się kiwając głową. Wyjąłem papierosa z ust i zgasiłem jego końcówkę w popielniczce.
- Słodki pies, jak się nazywa? - zapytała głaszcząc Spike'a.
- Nazywa się Spike - uśmiechnąłem się kiedy mój pies lizał jej rękę.
- Jest uroczy - powiedziała podnosząc go i kładąc na kanapie. Spike był jeszcze mały, więc nie był zbyt ciężki lub duży.
- Chcesz mi powiedzieć, co się stało wcześniej z Trixie? - powiedziałem unosząc brwi. Pochyliłem się tak że moje łokcie spoczywały na udach, a ręce były złączone.
- Kiedy szukałam chusteczki siedząc odwrócona walnęłam w puszkę soku którą ona trzymała i sok rozlał się na jej spodnie i obcasy. Ale szczerze mówiąc nie sądzę, że ja to zrobiłam. Sądzę, że zrobiła to celowo. No cóż - wzruszyła ramionami umieszczając Spike'a z powrotem na podłodze umożliwiając mu bieganie po domu.
- Jest suką - powiedziałem odchylając się do tyłu na kanapie, ręce złączyłem za głową, a nogi położyłem na stole.
- Ale wydajesz się być blisko z nią - powiedziała cicho. Ona ma tylko 17 lat i jest zbyt niewinna. Kiedy miałem 17 lat paliłem, piłem i cieszyłem się każdą minutą.
- Nie jesteśmy przyjaciółmi, to tylko dla um... - urwałem drapiąc się po karku.
- Przyjemności? - zapytała zakładając nogę na nogę, jej palce były splecione razem na kolanach.
- Uh yeah - czułem się niezręcznie w tym pokoju. Nienawidziłem kiedy ludzie pytają o moje życie seksualne, nie wstydzę się, ale po prostu nie czuje się komfortowo mówiąc o tym.
- Ale bóg powiedział aby zostawić seks do małżeństwa. To jest grzech - jak mówiłem, była zbyt niewinna.
- Jestem nastolatkiem, nie mogę się powstrzymać - wzruszyłem ramionami.
- Oh tak na marginesie uh jutro jest impreza w moim domu, ale mam trening więc nie miałabyś nic przeciwko gdybym przyszedł po mojej imprezie? Albo mogę przyjść później - dodałem, zamrugała kilka razy, prawdopodobnie myśląc co powiedzieć.
- Jeśli to nie jest późno to mogę tam prawdopodobnie przyjść, ale moja godzina policyjna jest o 9 więc... - urwała.
- Tak, jeśli chcesz możesz przyjść na imprezę i będziesz musiała być w domu o 9 - zaproponowałem, ale ona pokręciła głową.
- Nie jest okej, nie wolno mi tak. Co myślisz o sobocie? - zapytała.
- Jasne, brzmi dobrze - skinąłem głowa posyłając jej mały uśmiech.
- Więc możemy zaczynać? - znalazła w torebce swój scenariusz i mój. Zaskakująco z jej pomocą udało mi się zapamiętać wiele rzeczy. Zostały mi jeszcze trzy strony i skończę to. Wiem, że to pewnie wydaje się łatwe, ponieważ jest to jedna z tych historii Kopciuszka, ale nie jestem aktorem więc dla mnie jest to trochę trudne. Ale Delilah naprawdę bardzo mi pomogła. Pomimo, że chwilami jej nie lubiłem, naprawdę muszę przyznać, że nie jest złą osobą. Po prostu zbyt szybko ją oceniłem.
Usiadła na kanapie przeglądając scenariusz, złączyła razem brwi przygryzając dolną wargę. Przeniosła nogę na drugą, przewróciła głowę i odgarnęła włosy na bok. Jakkolwiek to zabrzmi,
ona rzeczywiście jest doskonała. Może i dokuczałem jej przez cztery lata, ale to nie znaczy, że myślę, że jest brzydka.
Skłamałbym gdybym powiedział, że Delilah Carter była brzydka.
I to jest dokładnie to co ja robię. W ciągu ostatnich czterech lat wmawiałem sobie, że jest brzydka, kiedy oczywiście było odwrotnie.
Spędzanie z nią czasu uświadomiło mi, że powinienem dać jej szansę i przestać tak o niej myśleć. Jest bardzo miłą dziewczyną i tylko dlatego że nie może się obronić skorzystałem z tego. Przez ostatnie kilka dni zdałem sobie sprawę z tego że jestem nikim, jestem pieprzonym kretynem dla niej. I mimo że mój powód do nienawidzenia jej był głupi i niedojrzały wiedziałem, że nie mogę po prostu jej tego powiedzieć. Ale kiedyś będę musiał jej to powiedzieć i to kiedyś nadejdzie bardzo szybko.
- Hej, zanim zaczniemy mogę cię o coś zapytać? - powiedziałem znowu pochylając się tak, że moje łokcie spoczywały na udach.
- Już nie - posłała mi mały uśmiech i zachichotała. - Żartowałam, dawaj
- Nienawidzisz mnie? - zapytałem.
- Nienawiść to bardzo mocne słowo. Ale ja nie lubię cię, ale też nie nie lubię. To trochę pośrodku. Na prawdę nie wiem - wzruszyła ramionami.
- Nawet przez piekło, które wyrządzałem ci przez ostatnie cztery lata, nie nienawidzisz mnie? - zapytałem ją. Chciałem wiedzieć co czuła w stosunku do mnie, bo w głębi duszy na prawdę jestem winny. Mogę być dupkiem, ale nie jestem bez serca.
- Oczywiście, że nie nienawidzę cię, jak powiedziałam nienawiść to mocne słowo. Ale na pewno nie podobają mi się rzeczy które mi wyrządziłeś. Jednak jak powiedziałeś miałeś powód. Ale nigdy nie powiedziałeś co tobie zrobiłam - powiedziała kładąc scenariusz na kolanach i patrząc mi w oczy.
Nie byłem na to gotowy, bo gdybym jej powiedział, obawiam się, że ona by mnie oceniła. Osądziłaby mnie jak inni ludzie oceniali mnie wtedy. To przynosi tak wiele złych wspomnień, że nawet nie chcę myśleć o tej chwili.
- P-przepraszam. Jest okej, nie musisz mi mówić teraz. Może innym razem? - powiedziała. Dlaczego była tak miła?
- Taa - przerwałem. - Dlaczego jesteś miła dla mnie?
Zaśmiała się i spojrzała na mnie. Nic nie mówiłem patrząc jej w oczy.
- Tylko dlatego, że nie byłeś miły dla mnie, nie znaczy, że ja będę traktować cię w ten sam sposób. To właśnie niedojrzałość - miała rację, a fakt, że wciąż traktuje mnie dobrze nawet po tym co jej zrobiłem, rzeczywiście potwierdza jak niedojrzały jestem.
- Dzięki, na prawdę przepraszam. Traktowałem cię jak gówno, a ty pomagasz
własnemu tyranowi ćwiczyć tekst. Wow, jestem cholernie zażenowany -
potrząsnąłem głową, pocierając twarz dłońmi.
- Nigdy nie jest za późno aby się zmienić Justin - uśmiechnęła się, ale tym razem zobaczyłem jej idealnie proste, białe zęby.
- Przypuszczam, że masz rację. Ale to trochę potrwa. Znając mnie, bo jestem cholernie uparty pewnie nawet nie będę starał się zmienić - zaśmiałem się z siebie, a ona pokręciła głową z dezaprobatą.
- Nie mów tak. Myślisz o sobie tak nisko i negatywnie, kiedy powinieneś myśleć pozytywnie, to ci nie pomoże. Spadasz w dół i w dół. Stajesz się własnym tyranem, kiedy powinieneś sobie pomagać. Oczywiście jeśli chcesz stać się lepszym człowiekiem i być lepszym człowiekiem - jej słowa uderzyły we mnie jak olśnienie. Jej głębokie znaczenie słów zatonęły w mojej głowie i myślałem o nich. Miała rację, ona zawsze miała rację.
- Wow, uh dzięki - powiedziałem niezręcznie. Można powiedzieć, że nie jestem zbyt dobry z rozmawianiem z ludźmi takimi jak ona. To coś więcej niż te 'męskie' rozmowy nie jakoś głęboko sensowne jednak takie jak te.
Ale, nawet moi przyjaciele nie powiedzieli mi nic takiego co ona powiedziała. Moi przyjaciele są przyjaciółmi, ale faktycznie nie pomagają mi. Taa pewnie Ryan i Chaz nie zrozumieliby tego. Są chłopakami nie dają dobrych porad.
Chcę wziąć jej rady do siebie. Brzmię cholernie szalenie teraz. To jest to co się dzieje, gdy spędzam czas ze świętoszkiem cztery dni z rzędu. Staję się mięczakiem. Justin Bieber nie jest mięczakiem, okej?
Ale dla niektórych dziwnym powodem jest kiedy jestem z Delilah, jej miękki głos wydaje się... nie wiem.... sprawia, że czuję się winny. Po prostu wydaję się być taka niewinna, że nie może złamać nawet talerza.
Dzisiaj zdałem sobie sprawę jak pieprzonym idiotą jestem. Jak bardzo byłem pieprzonym palantem dla niej i szczerze jej współczułem. Myślę, że w końcu nadszedł czas aby przestać być tyranem dla niej i zacząć być miłym i wymazać przeszłość.
Minęły cztery lata Justin, odpuść.
Odpuść do cholery.
- Nigdy nie jest za późno aby się zmienić Justin - uśmiechnęła się, ale tym razem zobaczyłem jej idealnie proste, białe zęby.
- Przypuszczam, że masz rację. Ale to trochę potrwa. Znając mnie, bo jestem cholernie uparty pewnie nawet nie będę starał się zmienić - zaśmiałem się z siebie, a ona pokręciła głową z dezaprobatą.
- Nie mów tak. Myślisz o sobie tak nisko i negatywnie, kiedy powinieneś myśleć pozytywnie, to ci nie pomoże. Spadasz w dół i w dół. Stajesz się własnym tyranem, kiedy powinieneś sobie pomagać. Oczywiście jeśli chcesz stać się lepszym człowiekiem i być lepszym człowiekiem - jej słowa uderzyły we mnie jak olśnienie. Jej głębokie znaczenie słów zatonęły w mojej głowie i myślałem o nich. Miała rację, ona zawsze miała rację.
- Wow, uh dzięki - powiedziałem niezręcznie. Można powiedzieć, że nie jestem zbyt dobry z rozmawianiem z ludźmi takimi jak ona. To coś więcej niż te 'męskie' rozmowy nie jakoś głęboko sensowne jednak takie jak te.
Ale, nawet moi przyjaciele nie powiedzieli mi nic takiego co ona powiedziała. Moi przyjaciele są przyjaciółmi, ale faktycznie nie pomagają mi. Taa pewnie Ryan i Chaz nie zrozumieliby tego. Są chłopakami nie dają dobrych porad.
Chcę wziąć jej rady do siebie. Brzmię cholernie szalenie teraz. To jest to co się dzieje, gdy spędzam czas ze świętoszkiem cztery dni z rzędu. Staję się mięczakiem. Justin Bieber nie jest mięczakiem, okej?
Ale dla niektórych dziwnym powodem jest kiedy jestem z Delilah, jej miękki głos wydaje się... nie wiem.... sprawia, że czuję się winny. Po prostu wydaję się być taka niewinna, że nie może złamać nawet talerza.
Dzisiaj zdałem sobie sprawę jak pieprzonym idiotą jestem. Jak bardzo byłem pieprzonym palantem dla niej i szczerze jej współczułem. Myślę, że w końcu nadszedł czas aby przestać być tyranem dla niej i zacząć być miłym i wymazać przeszłość.
Minęły cztery lata Justin, odpuść.
Odpuść do cholery.
_______
Witamy was z powrotem! Serio, czujemy się jakby minęły wieki a to tylko tydzień, lol. No, jakby ktoś jeszcze nie przeczytał to informujemy, że od dzisiaj rozdziały będą dodawane co tydzień. Powód? Gdybyśmy dodawały co cztery dni, dość szybko dogoniłybyśmy autorkę, więc staramy się to jakoś opóźnić. Trochę martwi nas to, że autorka jeszcze nie dodała 16 rozdziału, ale no zobaczymy. Poczekamy jeszcze trochę i jak coś to do niej napiszemy. Mamy jedynie nadzieję, że nie przestała pisać change.
Prosimy, napisz cokolwiek w komentarzu na znak, że to czytasz. Może być nawet kropka.
No i mamy po raz pierwszy, cały rozdział napisany z perspektywy Justina. Wreszcie możemy się dowiedzieć co myśli i co czuje. W dodatku przeprosił ją. Rozumiecie? p-r-z-e-p-r-o-s-i-ł W dodatku odbyli ze sobą szczerą rozmowę i serio dziwimy się, że Delilah go nie nienawidzi, ale ok. A wy co o tym wszystkim sądzicie? Uważacie, że Justin się zmieni? Wyraźcie swoje opinie w komentarzach :)
Buziaki i "widzimy" się za tydzień! x
*
*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ *a co mi tam, wkleję to jeszcze raz, żebyście nie zapomnieli haha*
Świetny :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :D
@umjilv / chance-purpose.blogspot.com
Hah jakie słooooodkie ;)
OdpowiedzUsuńfizlgsabhhhggggzfzhsgffgfakgz
OdpowiedzUsuńawww świetny rozdział. i to cały z perspektywy justina! nareszcie można było zobaczyć co siedzi w tej jego głowie. ciekawe, co Delilah mu zrobiła. co by to nie było widocznie nie było takie złe, skoro ją przeprosił i tak było mu głupio z powodu tego wyzywania. no ale ich znajomość idzie w dobrą stronę yay
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuńomg ♡♥♡
OdpowiedzUsuńświetny gtgfrfgh
OdpowiedzUsuńCudny asfhkljgsjg
OdpowiedzUsuńNie wiem jak skomentować xd
OdpowiedzUsuńAle fajne. Dobra strona Justina awww :3
Świetne ;)
OdpowiedzUsuńGenialne ♥
OdpowiedzUsuń@AyeeaBeliebersPL
Jejuu jsjdnwfjwjdje
OdpowiedzUsuńcudne to *_*
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga z niecierpliwoscia czekam na nowy <3
OdpowiedzUsuńCudowne, mimo, że nigdy nie czytałam ff z Justinem, ten bardzo mi sie spodobał! Super:)
OdpowiedzUsuń@princezzhoran